środa, 25 lipca 2018

"Chcę zjeść twoją trzustkę" - recenzja


Tytuł: Chcę zjeść twoją trzustkę
Autor: Yoru Sumino (scenariusz); Idumi Kirihara (ilustracje)
Gatunek: seinen, dramat, okruchy życia, romans
Wydawnictwo:
Dango
Data wydania:
2018 (marzec, maj)
Cena okładkowa: 24,05 zł
Ilość tomów: 2

Opis z tyłu tomu:  
Pewnego dnia, ja - uczeń liceum - znalazłem w szpitalu pamiętnik. "Wraz z chorobą" - to jego tytuł. Należał do Sakury Yamauchi. W środku była notatka o chorobie trzustki... Dni Sakury były policzone. W jednej chwili, całkiem przez przypadek, stałem się powiernikiem jej sekretu. To było tak, jakbym był jej pisany. Byłem jej całkowitym przeciwieństwem. Jednakże... Świat przedstawił dziewczynie cierpiącej na okrutną chorobę równie okrutną rzeczywistość. Tak zaczęła się przedziwna znajomość dwojga osób, połączonych tajemnicą.

Za każdym razem bardzo mnie cieszy, kiedy widzę, jak stosunkowo młode mangowe wydawnictwa dobrze wytrzymują próbę czasu, rozwijając się coraz bardziej i wydając coraz więcej ciekawych tytułów. Dango już od ponad dwóch lat pozwala polskim czytelnikom japońskich komiksów zaznajomić się bliżej z wieloma tytułami BL, sporadycznie wydając także mangi innych gatunków. I o ile yaoi średnio mnie interesuje, tak "Chcę zjeść twoją trzustkę" było dla mnie pozycją obowiązkową z wielu powodów. Pierwszym z nich na pewno był fakt, że uwielbiam tego typu tytuły - może na to nie wyglądam, ale lubię wzruszające mangi. Oprócz tego, ostatnio miałam okazję dokonać "inspekcji" jakiejkolwiek mangi od Dango w 2016 roku, więc zakup "Chcę zjeść twoją trzustkę" jest dla mnie szansą na przyjrzenie się bliżej aspektom czysto technicznym, z czego na pewno skorzystam.

Zanim zaczniemy, muszę przeprosić Was za jakość zamieszczonych w recenzji zdjęć - do tego wrócę jeszcze później, ale chodzi o to, że tomiki trudno się rozchylały i nie chciałam połamać im grzbietów, stąd też wnętrze mang jest czasem ukazane w niezbyt atrakcyjny sposób.
Nie przedłużając już - zapraszam do lektury!


"Zwyczajny kolega z klasy" - pod takim właśnie określeniem będziemy znali przez większość czasu głównego bohatera. Jest on raczej niewyróżniającym się chłopakiem, introwertykiem, nieutrzymującym praktycznie żadnych kontaktów z kolegami ze swojej klasy. Pewnego dnia odwiedza on szpital, i znajduje pozostawioną samą sobie na krześle w poczekalni książkę. Jako że "###" uwielbia czytać, nie może się powstrzymać od sprawdzenia, co to dzieło w sobie kryje. Okazuje się, że jest to swego rodzaju pamiętnik jego koleżanki z klasy, zatytułowany "Wraz z chorobą", w którym nasz główny bohater odnajduje informację, że Sakura cierpi na nieuleczalną chorobę trzustki i pozostało jej maksymalnie kilka lat życia. Od tej pory chłopak jako jedyny będzie wtajemniczony w prawdziwą sytuację życiową dziewczyny, która fakt o chorobie utrzymywała w tajemnicy przed wszystkimi, za wyjątkiem najbliższej rodziny.

Muszę przyznać, że pisanie o tym tytule sprawia mi trudność. Szczerze mówiąc, to nie bardzo tak właściwie wiem, jak za opisanie moich odczuć względem tej mangi się zabrać. Gdybym próbowała określić jednym słowem cały nastrój zawarty w "Chcę zjeść twoją trzustkę", to na pewno byłaby to "ulotność". Wszystko w tej mandze jest ulotne - począwszy od kwestii życia, na samym procesie czytania kończąc (bo te dwa tomy czytało się zdecydowanie zbyt szybko!). Od razu zostajemy rzuceni na głęboką wodę; niestety w sposób, który nie należy do moich ulubionych - na samym początku pierwszego tomu otrzymujemy kilka stron, które właściwie informują nas o zakończeniu mangi. Muszę teraz uważnie dobierać słowa, nie chcąc Wam niczego zaspoilerować, ale te kilka stron sprawiło, że z mniejszym napięciem obserwowałam historię naszych bohaterów, wiedząc tak właściwie, jak ona się skończy. Mimo tego, zakończenie i tak było w pewien sposób zaskakujące i wyniosło na światło dzienne rzeczy, na które tak właściwie podczas lektury nie można było wpaść.


O ile o naszym "Zwyczajnym koledze z klasy" oprócz tego, że jest mrukiem, molem książkowym i introwertykiem, niewiele można na początku powiedzieć, tak Sakura Yamauchi rysuje się jako o wiele ciekawsza postać. Można śmiało powiedzieć, że dziewczyna żyje w dwóch skrajnych rzeczywistościach - posiada pełną świadomość nadchodzącej śmierci, musi regularnie uczęszczać do szpitala, a także brać niezliczoną ilość leków, ale z drugiej strony nikomu tego nie zdradziła, wiodąc na pozór całkowicie zwyczajne i szczęśliwe życie.
Otrzymujemy więc dwójkę głównych bohaterów, którzy wydają się być swoim całkowitym przeciwieństwem, i przez dwa tomy będziemy obserwowali zmiany, jakie w nich zachodzą, a które chyba są najważniejszym elementem tej mangi. Fascynujące i wzruszające jest patrzenie na to, jaki mają na siebie wpływ, a słowa "Chcę zjeść twoją trzustkę" stają się dla nich najważniejszymi słowami, których głębsze znaczenie nawet trudno opisać.

Jest jeden problem, który widzę w tym tytule - ta manga jest za krótka. Nie jest to aż tak rażące jak w "twoim imieniu." i niektórzy mogą się teraz ze mną nie zgodzić, bo ta długość wydaje się idealna dla przedstawienia historii zawartej w "Chcę zjeść twoją trzustkę". Mnie jednak w tym wszystkim czegoś brakowało; relacje między bohaterami zostały przedstawione naprawdę dobrze, ale gdyby jeszcze dać tej mandze parę tomów, to wtedy stałaby się ona zdecydowanie lepsza - moje współczucie i sympatia do bohaterów naprawdę bardzo by wzrosły, bo zamiast obiecywanych w opisie drugiego tomu łez, pod koniec lektury było mi tylko przykro. Nie sposób było mi płakać nad praktycznie dopiero co poznanymi postaciami, i historią, która skończyła się po zaledwie dwóch tomach.
Nie zrozumcie mnie też źle - jak na dwa tomy, autorzy tej mangi poradzili sobie naprawdę świetnie, i nie wątpię, że kogoś ten tytuł będzie w stanie faktycznie dużo bardziej wzruszyć.


Kreska jest naprawdę śliczna. Delikatna i niezwykle lekka; mangaka sprawnie posługuje się rastrami i potrafi stworzyć naprawdę cieszące oko kadry. Pokusiłabym się także o stwierdzenie, że styl Idumi Kirihary jest bardzo dziewczęcy - nie bardzo wiem, jak inaczej to ująć, ale już na pierwszy rzut oka byłam pewna, że tytuł ten wyszedł spod ręki kobiety. Mangaka dobrze radzi sobie także z kolorowymi ilustracjami, chociaż jeśli mam być szczera, to wolę czarno-białe rysunki w jej wykonaniu - postać Sakury wychodzi jej świetnie.

Czytając, a następnie oglądając mangę, nie zawiodłam się na wydawnictwie Dango. "Chcę zjeść twoją trzustkę" jest naprawdę dobrze wydane - manga nie posiada obwoluty, tylko matową okładkę ze skrzydełkami. Logo i dobranie czcionek na całej okładce wyszło świetnie i bardzo podoba mi się efekt końcowy - jest naprawdę estetycznie, ale nie jest nudno.
Po otwarciu pierwszego tomu rzucają się w oczy kolorowe strony. Jest ich właściwie aż 8, i nie są to typowe kolorowe strony, z jakimi możemy spotkać się w mangach. Nie są one śliskie jak zazwyczaj, tylko wydrukowane na matowym papierze, podobnie jak w przypadku mangi "Kuro". Jeśli papier w dalszej części mangi chodzi, to jest on naprawdę dobrej jakości - jest gruby, a rysunki nie przebijają na drugą stronę (a warto zauważyć, że czarne elementy są naprawdę idealnie czarne!)
Wszystkie onomatopeje zostały wyczyszczone, a zamiast nich umieszczone polskie odpowiedniki. Do tłumaczenia też nie mam większych zastrzeżeń; w całej mandze było jedna wypowiedź, która zabrzmiała strasznie drętwo ("Zagrajmy w to! Przyjaciółka zapomniała i nadal nie przyszła po to."), ale oprócz tego całość czytało się płynnie i przyjemnie.
Jak na początku tej notki wspomniałam, manga trochę trudno się rozchyla i z obawy przed połamaniem grzbietu, czasem miałam mały problem z doczytaniem dialogów znajdujących się blisko grzbietu, ale nie przeszkadzało mi to też na tyle, aby sprawiało jakiś większy dyskomfort podczas lektury.


Ogromnie cieszy mnie fakt, że wydawnictwo Dango zdecydowało się na wydanie tej mangi i mam nadzieję, że w niedalekiej przyszłości dostaniemy od nich coś równie dobrego, co niekoniecznie będzie spod szyldu BL (obie te rzeczy się oczywiście nie wykluczają, jednak liczę na to, że Dango z czasem coraz bardziej będzie poszerzać swoją ofertę o inne gatunki). Wtedy nie omieszkam z miłą chęcią zainwestować w ich kolejny tytuł, wiedząc, że będzie on wyglądał bardzo dobrze pod względem technicznym, i podejrzewając, że pod względem fabularnym najprawdopodobniej też.

"Chcę zjeść twoją trzustkę" było tytułem, który chciałam mieć na swojej półce bezwarunkowo, i tylko kwestią czasu było to, kiedy tak się stanie. Po lekturze tych dwóch tomów jestem w stanie stwierdzić, że przeczucie mnie nie myliło - ta manga to naprawdę dobra historia, i zasługuje na zainteresowanie większej liczby osób. Jeśli więc lubicie smutne melancholijne historie, które jednak nie są przedramatyzowane, a skłaniają do refleksji czy to nad ulotnością życia, czy też szczęściem samym w sobie, to tytuł ten naprawdę polecam. Jest on dla mnie swego rodzaju niepozorną perełką dostępną na polskim rynku, bo wielu mang o podobnej tematyce jeszcze w naszym kraju niestety nie uświadczymy.

Co myślicie o tej mandze? ^^

18 komentarzy:

  1. Kreska w mandze mi nie podeszła, dlatego jej nie kupiłam, ale bardzo lubię wracać do filmu live action na jej podstawie :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jestem w małym szoku, że kreska Ci się nie spodobała, bo u mnie jest wręcz przeciwnie - niby nic szczególnego, a czuć od niej jakąś taką lekkość i estetykę, mimo że zazwyczaj nie przepadam za takimi "dziewczęcymi" stylami w mangach. :D
      Live action to nie moja bajka, ale po wygooglowaniu wygląda całkiem sympatycznie. ^^

      Usuń
    2. Mnie się bardziej niż z "dziewczecym" stylem ta kreska kojarzy właśnie z takim moe pod facetów, czyli czymś, za czym nie przepadam, co oczywiście nie umniejsza samej historii.

      Usuń
    3. Coś w tym jest, ale gdybyś tego tak jasno nie napisała, to podczas lektury w ogóle na to bym nie wpadła. Ta kreska w połączeniu z historią jest naprawdę "niewinna". ^^

      Usuń
  2. Ooooo w końcu recenzja na którą czekam od dawna :) Zastanawiałam się nad zakupem i bardzo mnie zachęciłaś.
    Lubię dramaty ale przeszkadza mi przedramatyzowanie, przestaję się wtedy wzruszać. Cieszę się że tutaj tego nie ma.
    Nie wiem czy w tym miesiącu, ale na pewno trafi mną listę zakupów :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Super, cieszę się, że recenzja Ci się przydała, bo była tak właściwie nieplanowana (tomiki kupiłam i przeczytałam w poniedziałek, no i jakoś tak spontanicznie postanowiłam zrecenzować). :D
      Koniecznie daj znać, jak się podobało!

      Usuń
    2. A tak przy okazji, zaczęłam oglądać moba i na razie mam strasznie miaszane uczucia. Dam Ci znać jak będzie po całości

      Usuń
    3. Haha, w sumie to rozumiem, bo jak za pierwszym razem oglądałam tę serię, to miałam "Okej, było fajne". Później coś mnie podkusiło i obejrzałam znowu, i od tego momentu jestem zakochana. XD
      (Już przestałam liczyć, ile razy widziałam pierwszy sezon. XD)

      Usuń
  3. Szczerze mówiąc dla mnie akurat krótkość tej mangi jest zaletą. Może zmienię zdanie, kiedy przeczytam (i tak w ogóle kupię, bo na razie nawet z tym jestem do tyłu xD), ale osobiście nie przepadam za taką tematyką, przy bardzo wielu utworach w niej mam wrażenie takiego... nie wiem, wyrachowania, poruszania tematu choroby/śmierci nie dla samego tematu, tylko dlatego, że na pewno wielu ludzi się będzie wzruszać, zachwycać i rzucać pieniądzem ;p Gdyby ta manga była dłuższa, na pewno nawet bym się nie zastanowiła nad zakupem, niezależnie od sympatii do wydawnictwa. Ale właśnie dlatego, że to tylko dwa tomy, jestem w stanie zaryzykować i do tego mogę liczyć, że nie będzie żadnego zbędnego rozwlekania. Co prawda czytałam na forum Waneko jakieś spoilery do końcówki i brzmiały dość wtf-nie, ale w sumie to jeszcze bardziej mnie ciekawi, jak coś takiego dano radę do takiej mangi wpasować xD
    A Kluski z tego co ostatnio czytałam mają czy tam negocjują umowy na jakieś szojki, shouneny i seineny, więc możliwe, że znowu czymś do Ciebie trafią ;D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Z jednej strony dla mnie też jest zaletą, bo można sobie ją kupić ot tak - to tylko dwa tomy. XD
      Jest racja w tym co piszesz, o tym wyrachowaniu, chociaż tutaj nie odniosłam takiego wrażenia. Bardziej od samej mangi wzruszyła mnie myśl przeniesienia tego do prawdziwego życia. Ja to bym tam jeszcze czegoś wyciskającego łzy nawet dorzuciła. XD
      A zakończenie... no nie powiem, niespodziewane, sama się zdziwiłam. :D
      Mam nadzieję, że będzie coś fajnego! ^^
      (W sumie to mogłabym na spokojnie kupić już ten tytuł o zamianie ciałami dziewczyny i chłopaka ["Kompleks sąsiada", o ile dobrze pamiętam], ale to chyba jeszcze nie jest zakończone? Chyba tylko to jakoś powstrzymuje mnie od zakupu, bo coś czuję, że z regularnością kupowania byłoby u mnie licho. XD)

      Usuń
    2. Co do "Kompleksu sąsiada", nie jest o zamianie ciałami, tylko o chłopczycy i jej przyjacielu, którego siostra lubi przebierać za dziewczynę, a on już tak do tego przywykł, że nawet nie protestuje. I tak, manga jest dalej wydawana. :)

      Usuń
    3. O kurczę, to ja cały ten czas żyłam w zakłamaniu, dzięki! Nie wiem, co sobie ubzdurałam z tą zamianą ciałami. XD
      W sumie, to po Twoim opisie jestem jeszcze bardziej zaintrygowana. Polecasz ten tytuł? :>

      Usuń
    4. Całkiem przyjemnie się czyta i ma ładną kreskę, więc odpowiedź brzmi: tak. ^^

      Usuń
    5. Okej, dzięki! W takim razie zapamiętam sobie ten tytuł jako serię do kupienia w najbliższym czasie. ^^

      Usuń
  4. Mam tę mangę gdzieś w moich planach zakupowych, ale dalszych, bo za duże tego wszystkiego wychodzi. Kreska faktycznie jest bardzo ładna, ale dla mnie trochę za słodka ;) Cieszy mnie fakt, że Dango wydaje coraz to bardziej zróżnicowane tytuły, a nie skupia się tylko BL, za który, nie przepadam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Na szczęście to tylko dwa tomiki, więc łatwo wcisnąć je gdzieś w do koszyka. :D
      Kreska też mnie zaskoczyła tym, jaka jest urocza, i trochę się bałam, że nie będzie to pasować do tematyki mangi, ale na szczęście moje obawy okazały się bezpodstawne. :)
      Dokładnie, mam nadzieję, że niedługo znowu uda mi się coś od nich kupić, bo BL mi się już dawno przejadło. ^^

      Usuń
  5. Jak pierwszy raz usłyszałam o tym tytule, to miałam takie "CO!?" i później w zasadzie nie zwracałam na nią za bardzo uwagi, więc dopiero teraz dowiedziałam się o niej coś więcej. Nie zaszkodziłoby się z nią zapoznać. Kreska co prawda na pierwszy rzut oka wydaje mi się za słodka, ale może na żywo jakoś inaczej bym ją przyjęła. ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Haha, faktycznie, tytuł niecodzienny. :D
      Mnie chyba nie przeszkadzają takie słodkie kreski, bardziej mnie martwiło, czy w tym przypadku ta kreska będzie pasowała do historii, ale na szczęście podczas lektury nie odczułam żadnego takiego "rozłamu" między fabułą a oprawą graficzną. ^^
      Jeśli się zdecydujesz na zakup, to daj znać jak się podobało!

      Usuń