Tytuł: REverSAL
Autor: KarakaraKemuri
Gatunek: akcja, horror, świat równoległy
Wydawnictwo PL: Studio JG
Wydawnictwo JP: MAG Garden Corporation
Data wydania PL: 2014 (grudzień)
Data wydania JP: 2012 (?)
Cena okładkowa: 19.90 zł
Ilość tomów: 2
Początkowo miałam być właścicielką tej serii, jednak kiedy zobaczyłam kreskę, na pierwszy rzut oka niespecjalnie mi się spodobała i stwierdziłam, że zakup sobie daruję. Szczęście dało, że koleżanka również zamierzała wzbogacić swoją półeczkę tym tytułem i tak oto mam możliwość zrecenzowania mangi "REverSAL".
Ayame Matsuyuki to mieszkająca w Kioto młoda Maiko; uczy się, by zostać gejszą z prawdziwego zdarzenia. Dziewczyna ma bzika na punkcie sprawiedliwości i superbohaterów, którzy zawsze bronią ludzkości, i marzy o staniu się osobą, która ratuje ludzi. Wkrótce nadarza się ku temu okazja i kiedy Ayame pomaga wyjść z opresji roztrzepanemu mężczyźnie, przypadkowo wchodzi w posiadanie dziwnej konsoli. Mimo iż wie, że nie powinna tego robić, zakłada na niej swoje konto gracza. Wkrótce zostaje wciągnięta w wir przedziwnych wydarzeń; najbardziej problematycznym jest to, że mimo tego, iż dalej znajduje się w Kioto to... wszystko wydaje się być lustrzanym odbiciem! Jednak nie jest to jej największym problemem: jest nim to, że najwidoczniej wszystkie istoty tam się znajdujące, chcą ją najzwyczajniej w świecie... zabić. Czy Ayame poradzi sobie w przejściu gry i powrocie do prawdziwego Kioto?
Nie mam pojęcia dlaczego, ale ta manga była dla mnie trudna w odbiorze. W pewnych momentach najzwyczajniej w świecie się gubiłam i nie wiedziałam, co właśnie się stało. Może to za sprawą tych wszystkich "-kunów", które tłumaczka postanowiła pozostawić? Naprawdę nie wiem, dlaczego topornie szło mi czytanie i jeden tomik pożarł więcej mojego czasu niż dwa tomy z innej serii.
Polskie wydanie prezentuje się bardzo dobrze; na okładce widnieje nasza główna bohaterka, to jest Ayame Matsuyuki ze szpanerskim pistoletem. Okładka dała mi nadzieję, że dziewczyna będzie panią sytuacji i nie da sobą rzucać po kątach i może to sprawiło, że jestem rozczarowana tą mangą, ale o tym za chwilę. Kiedy już pozbędziemy się obwoluty, ujrzymy utrzymaną w przyjemnym fiolecie okładkę, na której za nic nie da się rozpoznać, gdzie jest przód, a to za sprawą napisów w lustrzanym odbiciu i parę dobrych razy próbowałam mangę prawidłowo otworzyć. W środku czeka nas miła niespodzianka w postaci grubego papieru, gdzie obrazki nie przebijają na drugą stronę i to jak najbardziej zaliczam na plus. Są jednak już dwie, mniej miłe rzeczy: nieprzetłumaczone onomatopeje i...sufiksy dodawane do imion, które pozostawione zostały ze względu na "tradycyjny charakter Kioto i jego mieszkańców", jak nam objaśnia tłumaczka. Niestety, ja go jakoś nie odczułam, a sufiksy jedynie mi zawadzały. Jeśli chodzi o czcionkę, to jest ona standardowa, jak to w większości polskich mang. Nie zaznamy tutaj kolorowych stron, manga w całości wierna jest czerni i bieli.
Spotykałam się z opiniami, że kreska tej autorki jest świetna, piękna, cudowna. Faktycznie, kiedy skupia się na ujęciach twarzy bohaterów, wychodzi jej to bardzo dobrze, ale praktycznie tylko na kobietach, które są świetnie dopracowane, podczas gdy mężczyźni... Jeden piękniś jest w porządku, a wyglądu chłopa towarzyszącego naszej bohaterce nie skomentuję, bo już samym wyglądem mnie niemiłosiernie irytuje. Pewnie taki był zamiar, a Alkusz jak zawsze marudzi (bo Alkusz, który nie marudzi, to nie Alkusz). W dodatku strasznie "skrzypią" mi ujęcia z większej odległości.
Dosłownie przed chwilą zorientowałam się, że Karakara Kemuri to także autorka wydawanego przez Waneko "Śmiechu w chmurach"; mnie nie ciągnie do tego tytułu, więc niestety nie powiem Wam, jak się ma kreska z mangi "REverSAL" do kreski z jej dłuższego dzieła.Wydaje mi się jednak, że osoby, którym podobają się dzieła tej autorki albo już mają pierwszy tomik recenzowanej przeze mnie mangi na swojej półeczce, albo właśnie go zamawiają.
Jeśli chodzi o bohaterów, to powieść skupia się na postaci żeńskiej, a mianowicie na Ayame Matsuyuki, która uwielbia oglądać w telewizji filmy o superbohaterach, szczególnie takie, w których sprawiedliwość zawsze zwycięża. Kiedy zostaje wrzucona w wir nieoczekiwanych wydarzeń takich jak przeniesienie się w lustrzane odbicie Kioto, robi się z niej kluska o tradycyjnym charakterze Kioto... wróć. Robi się z niej postać, która zamiast się dostosować, robi wszystko na opak; wszyscy gracze zabijają zombiaki? Ratujmy je, czemu nie. Nie wiem dlaczego, ale nie lubię tego typu postaci ani w mangach, ani w książkach, ani tym bardziej filmach. To po prostu jest dla mnie nudny i jakże irytujący schemat:
1. "Sympatyczna" postać pakuje się w kłopoty.
2. Trafia do jakiegoś świata równoległego/gdziekolwiek.
3. Ma najlepsze na świecie serduszko i chce wszystkich ratować.
4. Nie potrafi tego zrobić, bo jest kluską o tradycyjnym charakterze Kioto.
5. Wszyscy ją ratują, a ona dalej zamiast dbać o swoje życie, dba o zombie.
6. Koniec końców wszyscy są przeciw niej, ale ona dalej chce ratować świat i naraża swoje życie.
Nie wiedzieć czemu, wszyscy starsi gracze (ba, nawet pies) ratują jej życie, a ta zamiast porządnie o nie zadbać, biegnie pakować się w kłopoty dalej. Oczekiwałam kobiety z twardym charakterem, która sama będzie wyrywała flaki żywym trupom, a nie kluski, która je ratuje. Jeśli chodzi o flaki, to faktycznie je tutaj znajdziemy. Można powiedzieć, że są dość szczegółowo
narysowane, ale mnie jakoś szczególnie nie ruszyły. Osoby o słabszych
nerwach mogą tego nie przełknąć, ale mi nie sprawiło to większych
problemów. Wracając do bohaterów: zwierzęciem, które ciągle pomaga naszej pannie wyjść z opresji, jest... pies, wabiący się Aru. Mogę jedynie dodać, że mówi ludzkim głosem i sprowadził na mnie nieszczęście w postaci pana, który założył swoje konto gracza jako Takayuki i jest irytującym jegomościem w garniturze, w dodatku ciągle panikującymi i naprawdę nie mam zielonego pojęcia, jak do tej pory przeżył (pewnie jego strategią była ucieczka).
Podsumowując, "REverSAL" nie jest mangą dla mnie. Przy lekturze ani się nie uśmiechnęłam, ani nie wystraszyłam; mogłam jedynie podenerwować się postaciami. Nie uważam czasu spędzonego przy tej mandze za stracony; przeczytałam, zaraz zapomnę. Cieszę się jednak, że tomiku nie kupiłam, bo mimo, że obwolutę ma piękną, historia taka cudowna już nie jest. Seria jest naprawdę krótka, bo ma tylko dwa tomy, więc wszyscy, którzy jeszcze się wahają: zawsze polecam spróbować z pierwszym. Może się spodoba, może nie.
Skuszona obwolutą, kopiłam ,ale nie zajrzałam do tej pory (podobnie ze Śmiechem w chmurach) :D
OdpowiedzUsuńCóż, nie nastawiam się na coś wybitnego, ale ilość tomów nie przeszkadza mi w posiadaniu tytułu.
Gdy przyjadę do domu czeka na mnie ogromna sterta zaległych mang, wtedy zabiorę się za reversal! O!
Faktycznie, obwolutę to ma śliczną. :D
UsuńDwa tomy rzeczywiście nie sprawiają problemu, a na półce będą świetnie się prezentować (obwolutaaa). XD
Ja niestety jestem ze wszystkim na bieżąco i już nie mam co czytać. ^^
Ło pani, ja odkąd przeszłam liczbę 400 mang to nie mam pojęcia, co przeczytałam, co jeszcze czeka w kolejce, albo na czym przerwałam czytanie jakiejś serii :D Aktualnie kupuję -> odkładam, bo nie mam kiedy czytnąć, ewentualnie pobieżnie zerknę na 2-3 tytuły.
UsuńJa kupuję na tyle mało tytułów na miesiąc, że spokojnie się wyrabiam z przeczytaniem. Często zaraz po kupieniu już przeczytana. C;
UsuńPoczątkowo chciałam się skusić na obie mangi tej autorki, ale ostatecznie nie mam na półeczce żadnej. Donten obejrzałam w wersji animowanej, ale nie zachwyciło mnie jakoś specjalnie, historia nie była zła, powiedziałabym nawet, że całkiem przyjemna, ale nie przekonała mnie do siebie na tyle, by skusić się na zakup mangi. Reversal jednak wciąż rozważam ze względu na piękną kreskę autorki. ^^'
OdpowiedzUsuńDonten ni Warau mnie jakoś szczególnie nie interesuje, zarówno w wersji animowanej jak i mangowej, ale kto wie, może kiedyś. Mimo, że nie miałam tomiku w rękach, wydaje mi się, że autorka lepiej wypadła z kreską właśnie w tytule z bishami (nie wiem, czy był rysowany później, ale takie mam odczucie).
UsuńA w REverSALu ciągle coś mi nie pasuje, to fabularnie, to z samą kreską. Ba, na początku dziwiłam się, czemu wszyscy chwalą tak kreskę autorki, skoro co chwila coś w oddaleniu kulało. XD
Myślę jednak, że zakupu nie będziesz żałowała, bo to tylko dwa tomiki a na półce ślicznie się prezentują. ^^