Tytuł: Kokoro Connect
Autor: CUTEG; Sadanatsu Anda; Shiromizakana
Gatunek: komedia, życie szkolne, siły nadprzyrodzone, romans, dramat
Wydawnictwo PL: Studio JG
Wydawnictwo JP: Kadokawa Corporation Enterbrain
Data wydania PL: 2013 (październik)
Data wydania JP: 2010 (?)
Cena okładkowa: 19.90 zł
Ilość tomów: 5
Można rzec, że "nie najświeższą" mangę sobie wybrałam, bo premierę miała już dwa lata temu, jednak koleżanka pożyczyła mi tomik i tak oto mam przyjemność zrecenzowania "Kokoro Connect".
Prywatne liceum ogólnokształcące Yamaboshi to miejsce, w którym nauka nie jest na najwyższym poziomie i właśnie w tej placówce toczy się nasza historia. Na czwartym piętrze budynku znajduje się pozornie zwyczajna sala, służąca grupce przyjaciół za miejsce spotkań klubowych. Taichi Yaegashi, Himeko Inaba, Iori Nagase, Yui Kiriyama oraz Yoshifumi Aoki uczęszczają do jednego klubu - Klubu Badań nad Kulturą (KBK). Ich praca klubowa polega na wydawaniu "Gazetki Kulturowej", do której muszą uprzednio zebrać materiały, napisać artykuły i zająć się procesem wydawniczym. Zapewne życie naszych bohaterów dalej płynęłoby spokojnie bez żadnych niespodzianek, ale pewnego dnia do klubu wpada Yui i Yoshifumi, po czym oznajmiają tam zgromadzonym, że... w nocy zamienili się ciałami! Reszta naszej wesołej grupki na początku im nie dowierza, mając zresztą ku temu powody - przecież to niemożliwe, aby dusze ludzi podróżowały po ciałach innych! Z czasem jednak reszta również zaczyna doświadczać tego dziwnego zjawiska. Jak z problemem poradzi sobie Klub Badań nad Kulturą? Przecież każdy ma swoje sekrety, których za żadną cenę nie chciałby zdradzić nikomu...
Odnoszę wrażenie, że historia prowadzona w mandze została przedstawiona dość...chaotycznie. Wydarzenia następują zaraz po sobie, częste cięcia dezorientują odbiorcę, a przysparzające wątpliwości i bez tego zamiany ciał potrafią wprowadzić w błąd. W dodatku, często przedramatyzowane zachowania bohaterów nie wydawały mi się zbyt przekonujące... Mimo tego, "Kokoro Connect" uważam za całkiem sympatyczną mangę, chociaż najwyraźniej nie jestem w grupie docelowej, do której ten tytuł jest kierowany.
Za wydanie mangi odpowiada wydawnictwo Studio JG. Tomik ma opory przed otwieraniem się, więc mimo tego, że zastosowane zostały marginesy wewnętrzne, trzeba było nieźle się wysilić, aby odczytać napisy przy grzbiecie. Na obwolucie pierwszego tomu z przodu znajduje się urocza Iori, na tylnej części nasz główny bohater - Taichi. Na samej okładce nie ma niczego ciekawego: identyczny układ jak na obwolucie, tyle że utrzymany w różu. W środku mangi czekają nas cienkie, dość widocznie prześwitujące strony i... piksele. Nie wiem, czy wpływ na to miało powiększenie formatu, ale rzucało mi się to w oczy i z lekka irytowało. Niestety, w polskim wydaniu "Kokoro Connect" kolorowych stron nie zaznamy; a szkoda, bo obwoluty w kolorze są śliczne. W tomiku zaznamy więcej szarości i bieli, ponieważ "czysto czarne" elementy zdarzają się naprawdę sporadycznie.
Mam jednak kilka wątpliwości dotyczących tłumaczenia tekstu. Wróć, może nie tyle tłumaczenia, co ich końcowej formy. No bo czy "Sory" i "Oh" nie wyglądają co najmniej dziwnie? Jeśli chodzi o ścisłość, sam język zastosowany w mandze należy do młodzieżowego stylu wysławiania się, jednak mnie to nieszczególnie kupiło. Zastosowana czcionka jest czytelna i standardowa dla mang wydawnictwa Studio JG, niestety sufiksy nie zostały wyczyszczone, a szkoda.
Kreskę w mandze muszę pochwalić. Gdyby nie ta niemiła niespodzianka w postaci pikseli, w stylu osoby odpowiedzialnej za rysunki (CUTEG) można byłoby się spokojnie zakochać. Urocze bohaterki otrzymują sporo słodyczy, chociaż postacie męskie są już mniej wymyślne, jednak dalej wyglądają sympatycznie. Ludzie wyglądają świetnie, ale tła... a raczej ich brak razi. Większość kadrów skupia się na bliskich ujęciach naszej grupki przyjaciół, rzadko mamy okazję popodziwiać sobie jakiś widok w tle, bo praktycznie go nie ma. Przez to mandze brakuje jakiejś głębi, a ja często nie wiedziałam, gdzie znajdują się nasze postaci, dopóki nikt się do tego nie odniósł.
W tym akapicie postaram się pokrótce opisać wszystkich ważniejszych bohaterów mangi, a troszkę ich jest, więc do dzieła! Zanim przejdę do właściwej części, dodam tylko, że każda z tych postaci ma wyjątkową cechę, często raczej problem i to sprawia, że każda na swój sposób jest wyjątkowa.
Taichi Yaegashi to, można powiedzieć, najnormalniejsza osoba z wszystkich tam obecnych, o ile bycie altruistą można zaliczyć do bycia normalnym. Jeśli ktoś nie kojarzy pojęcia "altruizm" to w dużym skrócie Yaichi bardziej skupia się na dobrze innych osób niż na swoim. Himeko Inaba to typowa tsundere; najpierw zdystansowana w stosunku do wszystkich, mimo, że uważa ich za przyjaciół, zaś z biegiem czasu powoli zaczyna coraz bardziej się na nich otwierać. Iori Nagase to urocza, trochę dziecinna licealistka, która potrafi udawać lekkoducha w niezręcznych sytuacjach. Yui Kiriyama z kolei jest jeszcze słodszą dziewczyną, nie wyglądającą adekwatnie na swój wiek, chociaż ćwiczącą style walki. Z pewnego powodu, unika bezpośredniego kontaktu z chłopakami...Yoshifumi Aoki to chyba najsympatyczniejsza postać z całej wesołej piątki. Nieustannie ubiega się o względy Yui niespecjalnie się z tym kryjąc.
Podsumowując, bohaterów mangi "Kokoro Connect" nie zdołałam bardziej polubić, wszyscy są mi obojętni i jestem nieczuła na dramaty w ich wykonaniu.
Tak więc: cieszę się, że miałam okazję przeczytać mangę "Kokoro Connect", chociaż już po lekturze nie żywię do niej żadnych głębszych uczuć. Przeczytałam, trochę w głowie z fabuły zostanie, zapomnę. W tytule nie ma niczego tak przyciągającego, abym po przeczytaniu egzemplarza koleżanki leciała zamawiać jeden dla siebie. Nie do końca również odpowiadał mi humor; nie przypominam sobie fragmentu, który wywołałby na mojej twarzy szczery uśmiech. Przy czytaniu czułam całą sobą, że jest to tytuł skierowany dla nastoletnich odbiorców, mi niestety nie przypadł do gustu.
Mam wszystkie 5 tomów i do samego końca czekałam na coś co mnie naprawdę zaskoczy i spodoba, no nie stety trochę się zawiodłam, ale kreska zgodzę się z Tobą ładniutka. Gdybym miało możliwość kupna tego jeszcze raz raczej bym się nie zdecydowała :p a teraz stoi przede mną trudna recenzja do stworzenia (od której napisania będę szybko uciekać XD), mam dziwne wrażenie że ta manga miała przekazać coś głębszego, ale coś się po drodze chyba nie udało, mimo wszystko Aoki najlepsze :D (dziwne zboczenie z tematu) Pozdrowionka ! :D
OdpowiedzUsuńJa z chęcią przeczytam resztę, jeśli znajoma mi pożyczy, na razie znam tylko zdarzenia z dwóch pierwszych tomów, ale raczej nic mnie już nie zaskoczy i nie liczę na zbyt wiele. Ot, do przeczytania i zapomnienia. ^^
UsuńDziękuję za komentarz i powodzenia w pisaniu recenzji! XD
Mangę "Kokoro Connect" zaczęłam kupować ze względu, iż bardzo spodobało mi się wcześniej obejrzane anime, ale szczerze mówiąc żałuję, że straciłam pieniądze na coś, czego tak naprawdę nie chciało mi się czytać ;( Mangi serii wcześniej przeze mnie obejrzanych nie są moją mocną stroną, a ja skończyłam z trzema tomikami, których najchętniej bym się pozbyła, bo po co je trzymać? Więc, jeśli kiedyś Ci się zachce mieć owy tytuł na półce to bez problemu możesz zgłosić się do mnie - tomiki są w idealnym stanie (co prawda tylko 3 pierwsze, bo reszty jak pisałam nie kupowałam), a ja je chętnie odsprzedam ;) Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńKusonoki Akane z www.myanimedrama.blogspot.com
Dziękuję za komentarz! :D
UsuńZ anime nie miałam okazji się zapoznać i raczej nie planuję, a sama manga według mnie jest średniakiem na zabicie czasu. ^^
Dzięki za propozycję, ale na razie nie daję rady z kupowaniem mang, które obecnie wychodzą, a ja wpakowałam się w ich kolekcjonowanie. XD
No to tak, ja zacznę może od tego, dlaczego w mangę nie zainwestowałam. Raz, jak wielokrotnie wspominam, nie przepadam za mangami na podstawie novelek. Dwa, anime mi się nie spodobało. Czy raczej może nie tyle, że nie spodobało, bo pierwszy arc moim zdaniem był naprawdę intrygujący i całkiem nieźle zrobiony, ale potem twórcy przesadzili, szczególnie dramat Iori do mnie kompletnie nie przemówił. Zrobili z niej największa męczennice, a kiedy prawda jest taka, że udawanie kogoś innego, przy różnych osobach to jest coś zupełnie normalnego. =.= Ogólnie, jak dla mnie, strasznie wyolbrzymili te ich wszystkie "problemy", bohaterowie zaczęli mnie denerwować, a kiedy bohaterowie mnie aż za bardzo denerwują to seria nie ma już u mnie szans, więc całość nie przypadła mi do gustu.
OdpowiedzUsuńWydaje mi się, że wszystkie ich problemy zostały wyolbrzymione i miały wyciskać łzy z oczu, a kiedy przyszło co do czego to po prostu irytowały. ^^
UsuńChociaż mnie tak bardzo nie zdenerwowała żadna postać, nikt nie był na tyle przekonujący, żebym zwróciła na niego uwagę. XD