niedziela, 11 stycznia 2015

"Orange" TOM 1 - RECENZJA

Tytuł: Orange
Autor: Takano Ichigo
Gatunek: shoujo, romans, dramat, tajemnica, życie codzienne
Wydawnictwo PL: Waneko
Wydawnictwo JP: Futobasha Publishers LTD
Data wydania PL: 2014 (listopad) 
Data wydania JP: 2013 (?)
Cena okładkowa: 19.99 zł
Ilość tomów: 5/6 (?)

"Orange", czyli tytuł, którego na pewno nie miałabym w swojej kolekcji, gdyby nie... konkurs Waneko. Nie kupuję bowiem shoujo, a dane jest mi je czytać, kiedy jakaś litościwa osóbka z grona znajomych pożyczy.
W każdym razie, otrzymałam pierwszy tomik, a skoro seria jest krótka i całkiem sympatyczna, to czemu nie zbierać do końca?

Pewnego dnia, Naho Takamiya otrzymuje list. Nie byłoby może w tym niczego dziwnego, gdyby nie to, że osoba która go do niej napisała to... ona sama, tyle że o dziesięć lat starsza. Dziewczyna jest zdezorientowana i oczywiście na początku myśli, że to żart. Kiedy jednak okazuje się, że wydarzenia opisane w liście w pełni pokrywają się z tym, co dzieje się w przyszłości, Naho nie wie, co ma począć. Znanie przyszłości może bowiem nieść ze sobą wiele zysków, ale kto z nas chciałby znać ją tak dokładnie, aby nigdy nie zaznać żadnej niespodzianki?
Naho z przyszłości wyjaśnia swojemu młodemu ja, że nie chce, by ta popełniła te same błędy, co ona za młodu. Wielu z nich żałuje i dręczą ją z tego powodu wyrzuty sumienia. W liście szczególnie wspomina o młodym chłopaku, Kakeru Naruse, który od niedawna zaczął uczęszczać do klasy z Naho. "Teraz, w "przyszłości", Kakeru nie ma już z nami." pisze, czym szokuje licealistkę. Dziewczyna postanawia się zmienić, przestać uciekać od problemów i odmienić los chłopaka, z którym bardzo się zaprzyjaźniła...

Z jednej strony, "Orange" to lekkie i przyjemne shoujo, które jednak chwilę potem potrafi wbić czytelnika w fotel z ciężkim sercem. Naprawdę zrobiły na mnie spore wrażenie sceny, za które ta manga otrzymała w gatunkach dramat; nigdy nie spodziewałam się, że przez tytuł z gatunku, za którym niezbyt przepadam przez kilka minut będę bezmyślnie czytała dalej, nie potrafiąc wyrzucić z głowy kilku zdań. Do tej pory niewiele tytułów wywołało we mnie podobne emocje, więc już to sprawia, że dzieło Takano Ichigo otrzymuje ode mnie wielkiego plusa.

Nie przedłużając, przejdźmy do sprawy wydania polskiego. Manga posiada matową obwolutę z trójką naszych bohaterów na przedniej części, (którzy jak podejrzewam będą mieli największy wpływ na całą historię). Są to Naho, Kakeru i Suwa siedzący beztrosko na ławce. Z tyłu zaś znajduje się reszta wesołej grupki, czyli Azusa, Hagita oraz Takako, którzy okupują drugą. Kiedy pozbędziemy się już sympatycznej obwoluty, na białej okładce (która swoją drogą bardzo mi się podoba) dostrzeżemy Naho i Kakeru, zarówno z przodu jak i z tyłu, utrzymanych w sympatycznej szarości.

Jedyne, do czego mogłabym się przyczepić, to tłumaczenie. Mimo, iż jest to historia szkolna, to w ustach Naho nie pasuje mi słowo "rozkmina", nie podoba mi się zastosowanie "Plzzz" oraz "Miszczu", które mnie już dobiło. Wydaje mi się, że "Orange" to zbyt delikatna i stonowana historia, aby bohaterowie tak się wyrażali. Mają jednak prawo, ponieważ ciągle uczęszczają do szkoły średniej, o ile jednak lepiej byłoby, gdyby zdanie "Ech, za trudna ta rozkmina." brzmiało inaczej, jak chociażby "Nie do końca to wszystko rozumiem." zamiast "Plzzz" było "Proszę", a to nieszczęsne "Miszczu" zamieniło się w "Mistrzu"?

W "Orange" kolorowych stron nie ma, jednak myślę, że to nawet lepiej. Szczerze mówiąc, bardziej podobają mi się czarno-białe rysunki autorki. Muszę przyznać, że jej kreska jest śliczna, szczególnie w przybliżeniu. Kiedy rysuje postacie z oddalenia, może nie jest już tak pięknie, co nie zmienia faktu, że styl jej rysowania bardzo mi się podoba. Najkrócej określiłabym go dwoma słowami: uroczy oraz sympatyczny. Bardzo pasuje do przedstawionej w mandze historii.

Oprócz wątku z listem, ważni są bohaterowie mangi. To oni bowiem mają wpływ na to, czy los Kakeru, a tym samym także ich, będzie inny, a najświadomiej stara się zmienić przyszłość Naho Takamiya, główna bohaterka. Nie powinnam jej polubić, ponieważ nie dość, że jest typem człowieka, który najzwyczajniej w świecie ucieka od swoich problemów, jest cicha, a przy tym spełnia się jako gospodyni domowa; już samą swoją osobą powinna doprowadzić mnie do szewskiej pasji. Jednak... nie doprowadza. Widzę, jak z każdą kolejną stroną Naho stara się zmienić, podejmuje trudne decyzje, walczy ze swoimi uczuciami, żeby tylko pomóc przyjacielowi. Nie poddaje się i swoim własnym sposobem dąży do celu, chociaż czasami sytuacja po prostu ją przerasta. Z kolei Kakeru Naruse jest sympatycznym, ciągle uśmiechniętym chłopakiem, który mimo trudnej sytuacji potrafi robić dobrą minę do złej gry i w dodatku gdyby on sam nie zechciał zwierzyć się Naho, ta nie zorientowałaby się, że coś go dręczy. W mandze poznamy jeszcze mnóstwo ciekawych charakterów, na przykład Azusę Murasakę, która jest chyba moją ulubioną postacią. Wiecznie wesoła, zabawna dziewczyna, z uroczym sposobem bycia. Podoba mi się również z wyglądu, jest ślicznie narysowana. Hiroto Suwa to energiczny, przyjazny chłopak fascynujący się piłką nożną, Saku Hagita jest trochę zgryźliwym licealistą, zaczytanym w książkach o dowcipach, a Takako Chino to kobitka z charakterem, która zawsze stanie w obronie swoich przyjaciół. Jak widać, mamy tutaj całą masę różnych osobowości, które tworzą grupkę bliskich przyjaciół.

Z całą pewnością "Orange" to nietypowe shoujo, które każdy miłośnik gatunku powinien posiadać w swojej kolekcji. Ja, mimo że za mangami dla dziewcząt nie przepadam, również dla tej serii zrobię miejsce na mojej półeczce. Bardzo się cieszę, że los sprawił, iż miałam okazję przeczytać ten tytuł  i poprzyglądać się ślicznej kresce autorki. Z całym przekonaniem polecam więc "Orange" wszystkim tym, którzy szukają historii szkolnej z sympatycznymi bohaterami, ale jednak trochę cięższym klimatem. A do wszystkich, którzy serii kompletować nie zaczęli ponieważ z jakiegoś powodu się wahali: zachęcam serdecznie do zapoznania się z tym tytułem, gdyż naprawdę warto. Uwierzcie, skoro mnie nie zirytowali bohaterowie w shoujo, to lepiej być nie może. XD
Cieszy mnie również fakt, że autorka nie zamierza robić z "Orange" serii, która nie wiadomo kiedy się kończy i zamknie całą historię w kilku tomach. ~

9 komentarzy:

  1. Planuję kupno mangi zaraz po wyjściu wszystkich tomów. Nie nastawiam się jakoś szczególnie, ale liczę na ciepłe i sympatyczne shoujo. No i liczba tomów bardzo mi odpowiada, gdyż nie przepadam za długimi seriami (:

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Troszkę jednak poczekasz, bo tomik w Polsce wychodzi co trzy miesiące i dalej powstaje w Japonii, ale sądzę, że warto. c:
      Również unikam tasiemców i wolę niezobowiązujące tytuły. <3
      I dziękuję za komentarz! :D

      Usuń
    2. Mogę czekać, bo teraz mam mnóstwo wydatków na inne rzeczy.
      Właśnie dostałam K-ON w łapki, bankructwo się zbliża :D
      Nie ma za co, zapewne jeszcze nie raz się tutaj rozgoszczę (: Zapraszam również do siebie (:

      Usuń
    3. K-ON? I jak, jesteś zadowolona z zakupu? ^^ Swoją drogą, w jakim języku? (patrzy wzrokiem proszącym o notkę dotyczącą tego zakupu *.*)
      Właśnie skończyłam komentować Twój najnowszy post, wyczucie. XD

      Usuń
    4. Dostałam je jakoś 30min temu :D Na razie jeszcze się jaram, ale już zdążyłam przeczytać pierwszy tom :D
      Mam amerykańskie wydanie i na pewno zrobię post (:
      Hah, dopasowało się :3

      Usuń
    5. W takim razie czekam z niecierpliwością i życzę powodzenia w pisaniu! ~♥

      Usuń
  2. Ja właśnie też nie jestem zbyt wielką fanką shoujo, ale wszyscy dookoła (również Twoja recenzja ^^) krzyczą, że to nie jest taka typowa manga dla dziewczyn, w związku z czym mam coraz większą ochotę na ten tytuł. Kreska faktycznie prześliczna! Szkoda, że nikt z mojego otoczenia nie kupuje tej mangi, bo z chęcią bym do niej sięgnęła, a tymczasem funduszy na własny zakup brak. T.T

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Warto kupić! :D
      Nigdy nie pomyślałabym, że będę miała Orange, a tu proszę, spodobało mi się. XD
      Zawsze możesz taniej dorwać na jakiejś grupie na facebook'u, sama czasami kupuję w ten sposób mangi. Tylko wtedy na Twoim miejscu poczekałabym, aż wyjdzie więcej tomów i wszystkie dorwiesz w promocyjnej cenie, bo bardziej się to opłaca niż jeden. Albo po prostu dorzuć sobie przy okazji do zamówienia, żeby załapać się na darmową przesyłkę. ^^
      Też ostatnio u mnie słabo z funduszami, tyle mang wychodzi w tym miesiącu, że na pewno nie dam rady kupić wszystkiego. Za dużo tytułów na siebie wzięłam i teraz będę musiała wybierać, co zakupić. ;c

      Usuń
  3. Mnie niestety "Orange" nie przypadło zbytnio do gustu :( Może to przez zbyt dużo bardzo pozytywnych opinii?
    Sądzę, że sama manga nie była zła - inteligentna fabuła, logiczne wyjaśnienie struktury czasu, kreska również była w porządku, lecz mnie niestety styl rysowania nie zachwycił.
    Czymś czego nie mogłam przeboleć była Naho - irytująca, główna bohaterka. Denerwowały mnie jej niezdecydowanie oraz fakt, iż ciągle uciekała od problemów.
    Jak już wspominałam, podobały mi się i fabuła, i wyjaśnienie złożoności czasu. W pewnym momencie jednak autorka wyszła z czymś, co kompletnie mnie rozbiło (UWAGA TO MOŻE BYĆ SPOILER) - bohaterowie dostarczyli listy do samych siebie sprzed 10 lat za pomocą... trójkątu bermudzkiego.
    A już myślałam, że fabuła zasługuje na najwyższe oceny, a tu nagle mamy taki wyskok.
    Podsumowując - samą mangę oceniam na 5/10, gdyż spodziewałam się po niej czegoś więcej, a pewne błędy (czyt. trójkąt) są dość poważne i nie mogłam ich ot tak zignorować.
    Dużo bardziej podoba mi się obyczajówka "z fabułą" jaką jest "Kształt twojego głosu". Także jeśli ktokolwiek z was miałby wybierać pomiędzy tymi dwoma mangami, z całego serca poleciłabym właśnie KTG, który był już opisywany na tym blogu, co po części zachęciło mnie do jego kupna ^^

    OdpowiedzUsuń