sobota, 21 lutego 2015

"Kuroko's Basket" TOM 1 - RECENZJA

Tytuł: Kuroko's Basket
Autor: Tadatoshi Fujimaki
Gatunek: sportowe, komedia, akcja
Wydawnictwo PL: Waneko
Wydawnictwo JP: SHUEISHA
Data wydania PL: 2014 (grudzień)
Data wydania JP: 2008 (?)
Cena okładkowa: 19.99 zł
Ilość tomów: 30

Dobra, przyznaję się - wymiękłam. Wymiękłam i w końcu kupiłam tak wyczekiwaną przez wszystkich sportówkę - Kuroko. Razem z anime wróciła moja pasja i nie mogłam się powstrzymać przed zakupem. XD
Od razu też uprzedzę Was, że w tej recenzji zaszalałam i mimo tytułu postu nagnę troszkę zasady - pojawi się porównanie pierwszego tomiku z drugim, bo pewne rzeczy zauważyłam, zmiany również się pojawiły. Nie pozostaje mi więc nic innego, jak tylko zaprosić Was do zapoznania się z moją recenzją!

Gimnazjum Teikou nie miało sobie równych w Japonii, jeśli chodziło o koszykówkę, uczęszczały bowiem do niego osoby z wrodzonym, cudownym talentem - nazywane także "Pokoleniem Cudów". Tak hojnie i zarazem niesprawiedliwie obdarowane przez los osoby były mimo swego wieku jednymi z najlepszych graczy w świecie koszykówki - nawet po rozejściu się każdego członka "Pokolenia Cudów" do innego liceum. Była jednak jeszcze jedna, często niezauważana i ignorowana osoba - tytułowy Kuroko Tetsuya, który był szanowany przez geniuszy rodzących się raz na dziesięć lat. Postanowił on po gimnazjum uczęszczać do liceum Seirin, tam też dołączył do klubu koszykówki. Już na pierwszym spotkaniu klubowym miał okazję poznać osobliwą postać - Kagamiego Taigę, który po latach pobytu w Ameryce wrócił do Japonii i nie spodziewając się niczego szczególnego po niskim poziomie tejże gry w Kraju Kwitnącej Wiśni uważał się za dosyć silnego. To byłoby jednak zbyt piękne, Kuroko oświadcza więc nowo poznanemu koledze, że jeszcze długa droga za nim, aby dorównał "Pokoleniu Cudów". W żaden sposób Kagamiego to nie zniechęca, wręcz przeciwnie - razem z byłym uczniem gimnazjum Teikou postanawiają stać się najlepszymi graczami w Japonii.

Przyznaję szczerze, że pierwszy tom mnie lekko przymulił. Najprawdopodobniej stało się tak dlatego, że niespełna dwa dni przed lekturą oglądałam pierwszy sezon "Kuroko no Basuke" po raz drugi, więc to jak widać było moim błędem, bo ile razy można wałkować to samo? Przy czytaniu jednak nieźle się bawiłam i muszę przyznać, że miło było zapoznać się z tym tytułem od strony mangi - przyjemnością było dla mnie szukanie różnic, czasami nawet naśmiewanie się z bohaterów (ale to zaraz).

Przepraszam za pozostawianie Was w takiej niepewności, ale teraz zabiorę się za stronę techniczną mangi. Wydaniem zajęło się wydawnictwo Waneko - i mimo paru błędów, mandze wyszło to na dobre, ponieważ osobiście mam zaufanie do jakości tytułów wychodzących na rynek ze znaczkiem czarnego kota. Pierwszy tomik cudownie lekko i porządnie się otwierał - naprawdę przyjemnością było trzymać takie elastyczne cudeńko w rękach, a stało się to za sprawą miękkiej okładki. W drugim tomie niestety tego luksusu już nie doświadczymy - okładka jest twardsza i manga trudniej się otwiera, gorzej tarmosi się ją w łapkach - a szkoda. Na błyszczącej, pozbawionej jakichkolwiek udziwnień obwolucie najbardziej rzucającą w oczy postacią jest Kuroko - nasz główny bohater. Możemy dostrzec również Aidę Riko - trenerkę drużyny z liceum Seirin w otoczeniu niektórych jej członków, takich jak Kagami Taiga, Hyuuga Junpei, Shuna Izuki czy też Shinji Koganei. Na tylnej części obwoluty znajduje się opis mangi oraz dosyć szeroki pasek, który od niebieskiego na górze przechodzi do czarnego koloru na dole. Pod obwolutą nie znajdziemy nic szczególnie odkrywczego: czarna okładka, z przodu mająca napis "The basketball which Kuroko plays.", numer tomiku oraz autora, z tyłu znajduje się tylko logo wydawnictwa Waneko. I nie mam pojęcia dlaczego, ale ten czarny tusz najzwyczajniej w świecie na moim tomiku się... kruszy, przez co miejscami, szczególnie przy grzbiecie, manga ma białe pęknięcia, lekko cierpi na tym również ubrudzona obwoluta. W środku mangi czekają nas, niestety, prześwitujące strony oraz okazjonalnie niewyczyszczone onomatopeje - w skrajnych przypadkach. Kolorowych stron nie zaznamy, mi jednak szczerze mówiąc nie robi to większej różnicy (w wersji japońskiej kolorowych stron również nie było). Żadnej literówki nie znalazłam w dwóch posiadanych przeze mnie tomach - warto jednak wspomnieć, że w drugim występuje problem "napisów w chmurce" - tu coś się przesunie, tam coś się utnie, co trochę przy lekturze mnie irytowało. Zastosowana czcionka jest czytelna i nie mam do niej żadnych zarzutów.

Kreska, kreska... Może tak: nie jest aż tak źle, jak myślałam, że będzie. W anime wszyscy zostali przedstawieni przystojniej bądź też bardziej uroczo, zależy czy patrzymy na mężczyzn czy na kobiety, w dodatku świetni seiyuu zrobili swoje. W mandze wszyscy wyglądają przyjemnie - da się poznać, da się. Nie zmienia to jednak faktu, że po zobaczeniu Midorimy i Takao dusiłam się ze śmiechu przez dobre dwie minuty. Dobra wiadomość - im dalej w las, tym lepiej, a mecze które mnie interesują zaczynają się dopiero od Kirisaki Daiichi, więc poczekam.

Bohaterowie - coś, dla czego ogląda się bądź też czyta "Kuroko's Basket", przynajmniej moim zdaniem. W całej tej zgrai naprawdę różnorodnych charakterów nietrudno znaleźć swojego ulubieńca - nietrudno także znaleźć kogoś, kto potrafi zirytować. Przybliżę Wam krótko tylko istotne w pierwszym tomie postaci, mimo tego, że według mnie kolejne są coraz to ciekawsze.
Kuroko Tetsuya to tytułowy bohater o błękitnookim spojrzeniu i równie błękitnych włosach. Zawodnik widmo, którego trudno zauważyć, zarówno na jak i poza boiskiem. Przy tym jest naprawdę miłym i pełnym pasji chłopakiem, nie okazującym zbytecznie emocji. Zawsze mnie zastanawiało, dlaczego go nie zauważają, skoro ma tak bardzo rzucającą się w oczy fryzurę... Kagami Taiga to napalony chłopak, który najpierw zrobi, potem pomyśli i bardzo łatwo go sprowokować. Nie boi się wyzywać silniejszych od siebie członków "Pokolenia Cudów", ponieważ gra z lepszymi od siebie zawodnikami tylko bardziej go nakręca. I ma dziwne brwi. Aida Riko jest trenerką drużyny Seirin, przygotowuje zespół do zawodów i ma talent do wyciągania z zawodników tego, co najlepsze. Hyuuga Junpei to kapitan drużyny, zazwyczaj spokojny, potrafiący zmienić się nie do poznania na boisku. W drużynie Seirin przewija się jeszcze mnóstwo wartych poznania charakterów, później nawet ktoś się jeszcze pojawi, więc chętnym zostawiam zapoznanie się z nimi indywidualnie.

Podsumowanie to chyba najtrudniejsza rzecz w tej recenzji; choćbym nie wiem jak chciała, nie potrafiłabym negatywnie ocenić tego tytułu. Nie znaczy to jednak, że chcę - świat koszykówki wykreowany przez autora "Kuroko's Basket" (za każdym razem czuję się coraz dziwniej przy pisaniu tytułu w ten sposób.) mnie urzekł i pewnie urzeknie jeszcze nie raz, nie dwa, a wiele razy. W wielu momentach jestem po prostu rozkochana, a humor potrafi mnie porządnie rozbawić, więc cieszę się, że tytuł został wydany w Polsce i to w czasie emitowania trzeciego sezonu - gdyby nie to, mangi najprawdopodobniej bym nie zakupiła. Dalej jednak uznaję krzywdzącą mangę opinię: anime lepsze. Nie za bardzo czuję mangi sportowe, bo wszystko wygląda o niebo lepiej z animacją. Żebyście mnie tylko źle nie zrozumieli - wersja mangowa sprawia mi dużo frajdy i przyjemności z czytania, więc mam nadzieję, że będzie mi dane, abym uzbierała serię do końca, bo wcale taka krótka nie jest. Wszystkim, którzy po obejrzeniu anime wahają się nad zakupem, serię mogę polecić - manga naprawdę zasługuje na zakup, poza tym odkrywanie swoich ulubionych postaci w nieco innej odsłonie potrafi mile umilić czas i sprawić, że oczekiwanie na kolejny tom stanie się udręką.

8 komentarzy:

  1. Dla mnie niestety jest to jedno z gorszych wydań, te poucinane teksty, to niezdecydowanie w tłumaczeniu i brak konsekwencji, to samo się tyczy onomatopei, których raz nie ma, raz jest, dodatkowo po tym jak pierwszy tom już mi średnio podszedł pod względem jakości, tak 2 tomik dostałam kompletnie źle wydrukowany i muszę reklamować, dlatego chwilowo KnB zaliczam do gorzej wydanych tytułów. Mimo wszystko manga sama w sobie jest całkiem fajna i podoba mi się w niej rozwój kreski autora. Na początku jest też taka hm... fajnie sionenowa, nie wali po oczach biszami i jednak daje to poczucie, że miała być skierowana do nastoletnich chłopaków zanim powstało anime. Trzymam kciuki za to, żeby wydanie uległo poprawie, bo ten tytuł na to zasługuje, moja ulubiona sportówka na pewno w Polsce nie wyjdzie, to chociaż tę finansowo powspieram, chyba, że 3 tom zestresuje mnie jeszcze bardziej x_X

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mnie najbardziej denerwuje ta krusząca się okładka, szczególnie że przy czarnych okładkach innych mang nigdy nie zauważyłam tego problemu. W dodatku obwoluty jakoś tak luźno leżą i to też mnie irytuje. XD
      Cieszę się, że chociaż częściowo przetłumaczyli onomatopeje, chociaż również wolałabym, żeby tych większych nie było. ;c
      W takim razie również trzymam kciuki za poprawienie się wydania, chociaż nie wiem, co musiałoby się stać, żebym zaprzestała kupowania. Już się zdecydowałam, nie ma odwrotu. XD
      Pozdrawiam cieplutko. ~

      Usuń
  2. Ciekawa recenzja ^^ zmartwiłaś mnie wydaniem 2 tomu, mam nadzieję że nie będzie tak źle bo jeszcze swojego tomiku nie mam :/. Zgodzę się z tobą, że Kurosia czyta się też dla postaci, kocham wszystkich ! <3 Mi osobiście kreska totalnie nie przeszkadza, za kilka tomów i tak się polepszy :D chociaż kiedy zobaczyłam Tetsu to byłam w szoku...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie martw się, przeważnie mi się trafiają takie "szczęśliwe" egzemplarze, chociaż nie mam porównania, bo innego drugiego tomiku w rękach nie miałam. XD
      Kuroko szczerze mówiąc najbardziej mi tam pasował z wyglądem i nie odczuwałam jakoś bólu na widok jego oczu, a słyszałam, że wielu osobom się to nie podobało. ^^

      Usuń
  3. Ja jeszcze tomiku w łapkach nie miałam i w sumie nie wiem, czy kupię (chociaż przed premierą byłam napalona i pewna, że to mój zakup na 100% O.o), ale czytając opinie innych jak i Twoją recenzję mój wniosek jest tylko jeden, Waneko po prostu nie odrobiło lekcji o tym "jak wydawać długie shouneny". Powinni zrobić sobie listę z terminami i ich tłumaczeniami, przemyśleć dokładnie jak chcą tłumaczyć specyficzny sposób mówienia/powiedzonka itp. bohaterów no i zostają jeszcze onomatopeje, które w shounenach są wyjątkowo kłopotliwe i jak na razie na Polskim rynku idealnie potrafi czyścić je jedynie JPF. Moim zdaniem trochę się pospieszyli z tym wydaniem, dodatkowo tomik co 1,5 miesiąca też ich wykańcza, przez co całość traci na jakości. A teraz czemu mangi nie kupuję... Tutaj nie tyle kwestia jakości ma znaczenie, bo przecież nikt nie wiedział, że tak a nie inaczej będzie wyglądać przed wydaniem pierwszego tomu, a raczej o to, że ja po prostu nie jestem wielką fanką KnB. Owszem, pierwsza seria anime bardzo mi się podobała, ale problem polegał na tym, że nigdy nie znalazłam tam swojej ulubionej postaci, dodatkowo po drugim sezonie okropnie zaczęła mnie denerwować główna para bohaterów i przestałam kibicować Seirin, a dla mnie życzenie źle głównemu teamowi serii to jak spisanie tytułu na straty, bo wiadomo, że zawsze będą wygrywać, a tym samym coraz bardziej mnie irytować. Może powinnam dać KnB drugą szansę, bo pewnie rezultat byłby pozytywny, ale że na razie i tak nie ma kasy, by wkopywać się w nowe tytuły, szczególnie tak długie, i tak regularnie wychodzące, to dla dobra własnego portfela na razie zostawię to tak jak jest. xD

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Trochę szkoda tej jakości tomików, oj szkoda... poza tym byłabym ciekawa, jak Waneko poradziłoby sobie ze sposobem wysławiania się bohaterów 'po polsku' ale niestety nie dane będzie nam to zobaczyć. ^^
      Ja również nie kibicuję Seirin, ale mam tak w prawie każdej sportówce - najmniej lubię główną drużynę. Można powiedzieć, że Kuroko czytam dla każdej innej drużyny, tylko właśnie nie Seirin. Poza tym, wiele postaci również mnie irytuje, ale jestem w stanie to wybaczyć, pewnie z powodu wielu innych bohaterów, których darzę sympatią.
      Mnie też przeraża regularność wychodzenia Kuroko, bo trochę mi niweczy wszystkie plany i zakupy, a wpakowałam się w zbyt dużo serii, więc za niedługo będę musiała wyznaczyć sobie jakieś priorytety... a rezygnowanie z zakupu jakiejś mangi to ból i cierpienie. No i faktycznie szkoda, że tak wydawnictwo leci z tym tytułem na łeb na szyję, a pewnie mogłoby troszkę zwolnić tempa i dać nam chociaż trochę lepsze wydanie. ^^

      Usuń
  4. Ja się powstrzymałam przed zakupem (początkowo planowałam zbieranie) i w sumie się cieszę. Nie lubię tasiemców, gdyż zwykle bardzo szybko nuży mnie przeciąganie (często na siłę) lub bez sensowne rozwlekanie fabuły. No i również jestem zdania, że pewne gatunki (w tym sportówki) lepiej się "przyjmuje" w formie anime (:

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Też nie przepadam za tasiemcami, ale przy Kuroko w wersji animowanej tak dobrze się bawiłam, że postanowiłam dać szansę i mandze. Na razie jestem zadowolona i mam nadzieję, że będzie tylko lepiej. ^^

      Usuń