wtorek, 23 lutego 2016

Sweet Guilty Love Bites JEDNOTOMÓWKA - RECENZJA


Tytuł: Sweet Guilty Love Bites
Autor: Shuninta Amano
Gatunek: yuri, okruchy życia, komedia, dramat, klub hostess
Wydawnictwo PL: Waneko
Wydawnictwo JP: Ichijinsha
Data wydania PL: 2015 (grudzień)
Data wydania JP: 2010 (?)
Cena okładkowa: 19.99 zł
Ilość tomów: 1

O tym, że w jednotomówki od Waneko mogłabym inwestować praktycznie w ciemno byłam przekonana przez naprawdę długi czas. Zawsze spodziewałam się starannie wyselekcjonowanych tytułów, które nie zawiodą moich upodobań, bo jak do tej pory nasze kocie wydawnictwo spisywało się pod tym względem bardzo dobrze. A jak było w tym przypadku?


"Sweet Guilty Love Bites" to zbiór trzech opowiadań, których głównymi bohaterkami są - jak łatwo się domyślić - kobiety. I o ile każde poświęcone jest innej parce, tak bohaterki nie są sobie całkowicie obce: co najmniej jedna w każdej historii pracuje w klubie hostess "Dzika Róża", można się więc domyślić, że niektóre dziewczyny będą się ze sobą przyjaźniły w mniejszym bądź też większym stopniu. Teraz postaram się Wam króciutko opisać poszczególne rozdziały, żeby osoby wahające się nad zakupem wiedziały, za co się w ogóle zabierają - bo ja sama często mam przy tego typu jednotomówkach podobny problem.
Pierwsze opowiadanie to "Sweet Guilty", które skupia się na życiu Kirie, pracującej w klubie hostess singielki. Pewnego dnia po pracy w dosyć niecodzienny sposób zawiera znajomość z Miyatą: można nawet powiedzieć, że ją przygarnia. Kobietom będzie od tej pory dane mieszkanie razem, zaczną się do siebie też powoli zbliżać.
Dalej mamy "Guilty Love", gdzie młoda samotna matka Niina po zakończeniu pracy udaje się do baru, trochę zbyt bardzo się upija i przez to ląduje w hotelu z Mayu. Dręczona wyrzutami sumienia postanawia szybko i zdecydowanie zakończyć tą dosyć krótką znajomość, ale na jej nieszczęście okazuje się, że Mayu jest opiekunką w przedszkolu do którego uczęszcza jej córka. Niina postanawia poważnie wyjaśnić sobie z nią parę spraw, jednak nie wszystko kończy się tak, jak sobie to wyobraziła...
Ostatnie już opowiadanie to "Love Bites", w którym mamy okazję zobaczyć, jak dwie młode przyjaciółki pracujące razem w naszym klubie hostess się do siebie zbliżają. Kokoro to młoda studentka, bez większych życiowych planów, szukająca tylko uciechy w pracy hostessy i oglądaniu ślicznych dziewczyn. Kurea zdaje się być jej całkowitym przeciwieństwem, bo podchodzi do swojej pracy bardzo poważnie i stara się ze wszystkich sił coś osiągnąć. Kiedy Kurea pewnego dnia wraca ze spotkania ze swoimi rodzicami, Kokoro odkrywa jej tajemnicę i powoli zaczyna sobie zdawać sprawę ze swoich uczuć i zastanawiać nad własnymi poczynaniami.

Muszę się przyznać, że o ile wielką fanką yuri nie jestem, tak po lekturze mangi "Kwiat i Gwiazda" (również z serii jednotomówek Waneko) postanowiłam bliżej przyjrzeć się  temu gatunkowi. Po pewnym upływie czasu nadarzyła się okazja, kiedy owe wydawnictwo zapowiedziało kolejną mangę tego typu, tyle że tym razem dla fanów yuri z prawdziwego zdarzenia, którzy po wcześniej wspomnianej jednotomówce trochę marudzili (swoją drogą naprawdę nie rozumiem dlaczego). Na początku "Sweet Guilty Love Bites" nie byłam w ogóle zainteresowana, po pewnym czasie postanowiłam dać jednak temu tytułowi szansę, bo z poprzednich krótkich mang Waneko byłam naprawdę zadowolona. Kiedy jednak przyszło co do czego i zagłębiłam się w lekturze, nadzieje powoli zaczęły ze mnie wyparowywać. Wątek hostess mógł zostać poprowadzony naprawdę na wiele różnych i ciekawych sposobów, tutaj jednak tylko łączy nam wątki i autorka nie poświęciła mu wiele uwagi, a szkoda. Bohaterki nie wyróżniają się jakoś szczególnie, a anatomia pozostawia wiele do życzenia - do tego jednak przejdziemy za chwilę.

Jak już parę razy wspomniałam, manga została wydana w serii "Jednotomówek Waneko", w standardowym dla niej, powiększonym formacie. Na pierwszy rzut oka dostrzeżemy dosyć specyficzną, "wykropkowaną" obwolutę  z fajnym pomysłem rozmieszczenia postaci - z przodu hostessy, z tyłu kobiety nie mające związku z tym zawodem. O ile ten element bardzo mi się podoba, tak reszta w obwolucie tego tytułu leży i kwiczy. Naprawdę ścierpieć nie mogę palca i twarzy Kirie (pierwsza pani - klik), same rysunki bohaterek nie przedstawiają ich także zbyt obiecująco. I o ile to jeszcze mogłabym wybaczyć, tak wcześniej wspomnianej, "wykropkowanej" reszty nie - na tle z jasnoniebieskich kropek ledwo widać jasnoróżowe kropki układające się w tytuł, a grzbiet woła o pomstę do nieba; zawsze kiedy na niego patrzę, coś mnie ściska w żołądku. W ogóle nie da się go rozczytać i strasznie denerwuje mnie swoim widokiem.
Pod obwolutą mamy prostą, białą okładkę, z przodu której ciemne kropeczki układają się w tytuł mangi i autorkę, z tyłu zaś w serduszko z napisem "love". Prosto i ładnie, chociaż w moim odczuciu jakiś dodatkowy element pozytywniej wpłynąłby na całość.
Manga nie powala swoją ceną (19.99zł), ale także nie zachwyca: za pięć złotych więcej miałabym dwa tomy w jednym i podejrzewam, że z kawałem o wiele lepszej historii. Jednotomówka została wydrukowana na dobrym papierze o całkiem miłym zapachu, chociaż leciutko prześwitującym. Klasyczne dla wydań Waneko białe "fafołki" na czarnym tle pojawiają się i tutaj, chociaż nie sprawia to większego problemu i nie zwraca zbyt wielkiej uwagi. Jeśli chodzi o samo tłumaczenie, tak nie mam do niego większych zastrzeżeń: onomatopeje zostały w całości przetłumaczone, a język wydaje się naturalny. Wyłapałam jednak niestety parę literówek, których w ogóle nie powinno być. Po pierwsze w przypisie tłumaczki ("Shabu - slangowe określenie na metaamfenamine") znalazł się mały błąd, ponieważ biedne "e" zostało pozbawione właściwego ogonka. Po drugie, gdzieś w trakcie lektury przewinęło mi się "No już nieistotne", kiedy raczej powinno być "To już nieistotne". Oprócz tego nie dostrzegłam żadnych innych błędów (na szczęście!) bo po tych byłam dosyć zdziwiona: w wydaniach Waneko zwykle nie znajduję tego typu wpadek.

Teraz zaś wracamy do sprawy tej nieszczęsnej kreski i muszę Wam powiedzieć, że o ile obwoluta nie powala, tak w środku jest już dobrze. Autorka ma problemy z narysowaniem prosto niektórych elementów, przez co jedna z dziewczyn ma falujące tunele, a inna krzywe okulary. Nie zmienia to jednak faktu, że kreska jest słodka, pełna rastrów i przyjemnej dla oka szarości. Mangaka dała na szczęście każdej swojej bohaterce inną fryzurę i oczy, bo często niestety zdarza się, że dziewczyny w mangach trudno rozróżnić; tutaj na szczęście nie ma takiego problemu. Fani yuri samego w sobie powinni być zadowoleni, bo wiadome sceny zostały przedstawione ładnie i na piersi też będzie okazja popatrzeć.

Postaci nie są zbytnio rozbudowane, ale czego można się spodziewać po jednotomówce? Większość dziewczyn pracuje w klubie hostess i mamy takie proporcje: hostessa + niehostessa; hostessa + niehostessa; hostessa + hostessa. Ten ostatni zabieg jest w moim odczuciu fajnym pomysłem, bo dobrze poprowadzony mógłby dać najlepsze opowiadanie w tomiku. I w sumie jeśli mam być szczera, ta historia była najlepsza. Nie zrozumcie mnie jednak źle: nie miała wielkiej konkurencji. A gdybym miała być jeszcze bardziej szczera, to nie wyróżniłabym żadnego opowiadania, bo żadne nie zapadło mi w pamięci i nie było niczym szczególnym.

Podsumowując, trochę żałuję pieniędzy wyłożonych na "Sweet Guilty Love Bites". Była to lektura na jeden raz, ja zbyt wielkiej przyjemności z yuri samego w sobie nie mam (jeśli miałabym wybierać, zdecydowałabym się na yaoi) i była to pierwsza jednotomówka od Waneko która w dosyć znaczącym stopniu mnie zawiodła. Raczej więc nie mogę jej Wam polecić, chyba że jesteście wielkimi fanami yuri i tak długo czekaliście na ten gatunek w Polsce - w tym wypadku nie powinniście się ani chwili wahać i już od dawna mieć ten tytuł na swojej półce. Reszta może sobie darować, a ja dodam jeszcze tylko, że już niestety nie zainwestuję z taką ufnością w tego typu jednotomówki od Waneko.

19 komentarzy:

  1. Mnie też nie chwycił ten tytuł, a kupiłam w ciemno tylko dlatego, że większość jednotomówek kupuję, ot tak. Zdecydowanie coś na jeden raz, nic wciągającego, nic nadzwyczajnego. Powinnam zwracać większą uwagę na to, co kupuję :D.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Też zainwestowałam w niego z racji tego, że była to jednotomówka. Lubię kupować takie niezobowiązujące, króciutkie mangi. :D
      Haha, ja tak samo. ^^

      Usuń
  2. Nie kupuję wszystkich jednotomówek, bo nie każdy tytuł mi odpowiada - tak jest i w tym wypadku, więc chyba się nie skuszę na ten tytuł ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jednotomówkom gatunków, których normalnie nie czytam często daję szansę, ale w tym przypadku był to faktycznie nietrafiony zakup. ;(

      Usuń
  3. Uwielbiam jednotomówki ale nie lubię yuri i yaoi :<

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie mam nic do yuri, a yaoi lubię, ale ostatnio strasznie mnie męczą te gatunki. :(

      Usuń
  4. Zgadzam się, dawno nie czytałam niczego, co byłoby aż tak "na jeden raz" jak ta manga. Dobrze, że już sprzedałam swój egzemplarz XD

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hahaha, a ja swój egzemplarz kupiłam od Otai i puszczam go dalej w obieg. :D Strasznie nijakie to było.

      Usuń
    2. @Otai Odnoszę to samo wrażenie, ale chyba swojego tomiku się nie pozbędę. ^^
      @martu XDDD Powodzenia w sprzedaży! ^^

      Usuń
    3. Przyda się, dzięki. :D

      Usuń
  5. Po Twojej recenzji jestem trochę ciekawa tych historii, ale na pewno nie na tyle, by inwestować w tą mangę, a więc bez żalu ją sobie odpuszczę. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jeśli będziesz miała ochotę, to spróbuj z używanym tomikiem, ale za normalną cenę faktycznie nie warto. ^^

      Usuń
  6. Byłam baaaardzo ciekawa, co to takiego będzie z SGLB, bo tak bardzo było to "reklamowane" przez Jonasa na Magni 2015 ze ho, ho! XD (no może nie tak jak Sunstone... *Aypa nie tyka patykiem przez okno*). Mój tomik zaginął gdzieś w akcji, bo od premiery trochę minęło, a egzemplarz gdzieś w Polszy... z twojej recenzji mogę wywnioskować, że mogę mieć dobre czytadło, ale bez żadnego prądu, ponieważ yuri to nie moja bajka - ale wciąż próbuję się przełamać. xD ale chyba moja wewnętrzna Fujoshi nie da za bardzo dojść związkom damskim do głosu. XDDD
    W każdym razie, spodobały mi się tytuły rozdziałów, chociaż nie czytałam mangi. XD Kreska - patrząc tak na kilka obrazków, jakie wstawiłaś - mojego top 10 nie rusza. A nawet i pierwszych 50. Także coś czuję, że będzie całkiem przeciętnie dla mnie, ale szaa... Jeszcze nie czytałam. :P

    Jak chcesz poczytać miłe GL to spróbuj z pierwszym tomikiem Girl Friends od JG. Ja się zastanawiam czy nie kupić sobie 2. tomiku, bo historia jest słodka i urocza :3 A mam przyjemne wspomnienia z przeczytania tego jedynego tomiku, lecz tak jak wspomniałam - nie mam takiego hopla na yuri jak na yaoi. :PP

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jeśli już dostaniesz to oczywiście liczę na recenzję! :D
      Co do kreski: to najładniejsze arty, bo z początków rozdziałów. Nie jest źle i nawet miło się na to patrzy, ale jak napisałaś - przeciętne.
      Chętnie zainwestuję w Girl Friends, ale dopiero jeśli znajdę całość po korzystnej cenie. :D

      Usuń
  7. Przeczytałam wszystkie dotychczasowe jednotomówki Waneko i w sumie SGLB nie odstaje od nich tak bardzo, przynajmniej moim zdaniem. Podobny poziom, co Przyjaciółki czy Demon grzechu.
    W obwolucie nie mogę ścierpiec grzebietu, wcale nie widac na nim tytułu.
    To była najbardziej yaoi manga yuri, jaką czytałam XD Takie same schematy.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Według mnie Przyjaciółki były jednak lepsze, a Demon Grzechu faktycznie miał bardzo podobny poziom, czyli mierny. XD
      Podpisuję się rękami i nogami pod tym określeniem! ^^

      Usuń
  8. Kreska jest całkiem ładna, ale tematyka kompletnie mnie odrzuca :/
    Dobrze, że Waneko wydaje takie jednotomowe mangi. Czasami mam dosyć czekania, aż wyjdzie kolejny tom XD

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mnie przytłaczają serie w które się wpakowałam, a tu jeszcze inwestuję w jednotomówki... :D
      A tematyka faktycznie może nie każdemu podpaść, jedni lubią yuri/yaoi, inni nie. ^^

      Usuń
  9. Na szczęście w ogóle nie miałam tego tytułu w planach, więc cieszę się, że nie ominęło mnie zbyt wiele. Za to będę polować na kolejną JW, Koledzy z klasy i mam nadzieję, że się nie zawiodę :D.

    OdpowiedzUsuń