niedziela, 23 października 2016

"Solanin" - recenzja

Tytuł: Solanin
Autor: Inio Asano
Gatunek: okruchy życia, dramat, romans
Wydawnictwo: Hanami
Data wydania: 2009 (październik)
Cena okładkowa: 29 zł
Ilość tomów: 2

Opis z tyłu tomu:
Na całym świecie młodym ludziom coraz trudniej wkroczyć w dorosłe życie. Nie inaczej jest z Meiko i Naruo oraz paczką ich przyjaciół. Codzienność ich nuży, wykonują prace nie dające satysfakcji, w miłości też nie zawsze wiedzie im się najlepiej. Jedyną odskocznią od szarej rzeczywistości jest dla nich alternatywny zespół muzyczny, który walczy o swoje miejsce w branży.


W swojej kolekcji posiadam stosunkowo mało mang z wydawnictwa Hanami - głównym powodem jest to, że ich tytuły nie należą do najtańszych. W sierpniu jednak brałam udział w konkursie na blogu >M jak Manga< i udało mi się wygrać pierwszy tomik "Solanina", a że super się złożyło i załapałam się także na wielką przecenę tytułów z tego wydawnictwa, teraz cieszę się naprawdę fajnym tytułem na który wcześniej nie zwróciłabym uwagi.

Meiko i Naruo już od pewnego czasu mieszkają razem w Tokio. Dziewczyna utrzymuje ich dwójkę, pracując w firmie produkującej urządzenia biurowe, jednak szary świat dorosłych strasznie ją męczy i powoduje nienawiść do większości ludzi, których napotyka na swojej drodze. Pewnego dnia pod wpływem emocji rzuca swoją pracę, pragnąc odzyskać choć trochę wolności. Zaistniała sytuacja zmusza Naruo do poświęcenia całego swojego czasu temu, co do tej pory robił hobbystycznie - gry w zespole muzycznym razem z dwójką przyjaciół poznaną na studiach.

Ten niepozorny tytuł na początku w ogóle nie zwrócił na siebie mojej uwagi - nawet nie myślałam o zakupie tych dwóch tomików. Skutecznie odstraszała mnie od tego cena, ale kiedy już miałam okazję zapoznać się z "Solaninem" - zakochałam się. Zawsze z radością przyjmuję na polskim rynku tytuły spokojne, dosyć realistyczne i po prostu sympatyczne -  a ta manga spełnia wszystkie te kryteria.


Zaczyna się całkiem typowo - mamy tutaj dwójkę młodych ludzi, którzy przeprowadzili się do Tokio w poszukiwaniu ciekawszego życia. Szybko jednak okazało się, że nie jest to takie proste, na jakie wygląda i bohaterowie prędko poczuli się znużeni. Nikt nie jest naprawdę usatysfakcjonowany życiem, jakie prowadzi - od kiedy jednak Meiko rzuciła swoją pracę, coś musiało się zmienić. Przyjaciele ze studiów ponownie spędzają ze sobą więcej czasu, ponieważ zaabsorbowani są grą w kapeli - tym razem na poważnie. Czy pomoże im to jednak zmienić ich szarą rzeczywistość, tego przyjdzie nam się dowiedzieć już podczas lektury.

Naprawdę nie spodziewałam się, że znajdę tyle dobrego w tym tytule. Na początku nie skojarzyłam w ogóle faktu, że Inio Asano jest  także autorem "Oyasumi Punpun" - jednej z dziwniejszych i lepszych mang, jakie kiedykolwiek czytałam. Kreska wydała mi się znajoma, a kiedy dowiedziałam się, że za te dwa tytuły odpowiedzialna jest jedna i ta sama osoba - wszystko się wyjaśniło. 

W tym tytule nie znajdziemy szalenie pędzącej na łeb na szyję akcji. To życiowa, spokojna historia o codziennym życiu zwykłych młodych ludzi mieszkających w Tokio. Jeśli kogoś te dwa zdania już odstraszają, nie wiem, czy będzie w stanie tak cieszyć się z lektury jak ja - wręcz uwielbiam takie klimaty. Sami bohaterowie są tak normalni i dręczą ich tak normalne problemy, że większość z nas bez problemu dałaby radę podstawić swoją osobę na ich miejsce, co jest tylko kolejnym atutem - od czasu do czasu trzeba trochę odpocząć od fantasy i wziąć się za spokojniejszy tytuł.


Kreskę mogłabym wychwalać długo, ale że na zdjęciach każdy widzi jak jest, tak napiszę krótko: Inio Asano stawia w swojej mandze przede wszystkim na realistyczność. Dziewczyny mają normalne oczy, których wielkość nie wynosi połowy wielkości ich twarzy, słabiutko zarysowane brwi i niezbyt bujne włosy - czyli wyglądają tak, jak większość Japonek. Nie wszystkie są piękne, ale jeśli którąś można by już tak określić, jest ona po prostu... normalnie piękna. W taki zwyczajny sposób. Mężczyźni też wyglądają zwyczajnie, mają dosyć małe oczy, niektórzy noszą okulary, a nawet są otyli - według mnie do teraz w mangach i anime trudno znaleźć bohaterów otyłych, ale żeby temat był potraktowany w taki niewyolbrzymiony sposób.


Jeśli chodzi o wydanie mangi, wydawnictwu Hanami raczej nie można niczego zarzucić. "Solanin" dostał większe wydanie, z czego bardzo się cieszę, bo temu tytułowi to jak najbardziej się należy, za co niestety przyszło nam zapłacić więcej, bo aż 29 zł za tom. 
Manga nie posiada obwoluty, tylko twardszą okładkę bez skrzydełek. Podczas czytania trzymanie tak sporego formatu w rękach może być trochę uciążliwe, ale na szczęścia manga bez problemu się otwiera i nie ma żadnych problemów z doczytaniem kwestii znajdujących się po wewnętrznej stronie kartek - mamy tutaj naprawdę spore marginesy wewnętrzne, które sprawiają, że w środku od razu robi się bardziej przejrzyście. Papier miejscami trochę prześwituje, ale to za sprawą prawdziwej czerni - większość obecnie wydawanych tytułów nie może poszczycić się naprawdę czarną czernią, tutaj mamy jednak właśnie taką (z niewieloma wadami w postaci białych paproszków), dzięki czemu wszystkie rysunki są naprawdę bardzo wyraziste i żywe.
W kwestii tłumaczeń, literówek i innych krzaczków nie mam żadnych zastrzeżeń - nie przypominam sobie błędów, więc z wielkim prawdopodobieństwem ich po prostu nie było.

Jak mogłabym podsumować to dwutomowe dzieło, nie rzucając krótkiego "Kupujcie to, ale już!"? Sama nie wiem. Najbardziej kusi mnie powyższa opcja, ale nie wybaczyłabym sobie, gdybym nie zasiała w serduszku chociaż jednej osoby chęci zakupienia tego tytułu, spróbuję więc użyć moich najtwardszych argumentów. Po pierwsze, mangę można dostać w miarę tanio z drugiej ręki. Po drugie, jest to naprawdę jeden z lepszych tytułów, jakie do tej pory miałam okazję przeczytać, zarówno jeśli chodzi o wydania Polskie jak i skany. Po trzecie, nie jest to zobowiązujący zakup, bo mimo wyższej niż normalnie ceny, "Solanin" ma tylko dwa tomy. A po czwarte i ostatnie - po prostu kupcie. Naprawdę.

6 komentarzy:

  1. Powiem ci, ze pierwsze co widzę w wyobraźni, kiedy słyszę tytuł "Solanin" to japońska aktorka Miyazaki Aoi, która wcieliła się w główną bohaterkę w wersji filmowej. Najwidoczniej zostawiła na mnie większe wrazenie niż sama manga haha. "Solanin" to lektura dobra, ale ciężka, czyli nie na każdy moment w życiu. Dlatego miałam do niej aż dwa podejścia zanim przeczytałam ją w całości :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Rany, musiałabym obejrzeć, z muzyką to pewnie zupełnie inna seria. ^^
      Ja z kolei uwielbiam ciężkie lektury, najlepiej takie wbijające w fotel i dające depresję, ale ciężko znaleźć naprawdę dobre. :<

      Usuń
  2. może powinnam sobie zażyczyć na święta od chłopaka,uwiebilam mangi hanami,szczegolnie anagram
    pozdrawiam,
    www.japonskiwachlarz.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie miałam okazji przeczytać, bo ogólnie mało kupuję od Hanami, ale zażyczyć sobie na święta Solanina jak najbardziej polecam. :D

      Usuń
  3. Historia bardzo w moich klimatach :D Szkoda tylko, że muszę teraz oszczędzać na nowego laptopa ;_; Tak to bym sobie tę mangę kupiła. Podobają mi się zarówno kreska jak i fabuła. Może przeczytam sobie to po angielsku na internecie :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Te bóle przy zbieraniu pieniędzy na nowy sprzęt, znam to. :<
      Możesz dać znać, czy Ci się podobało. :D

      Usuń