piątek, 28 września 2018

"Ona i jej kot" - recenzja


Tytuł: Ona i jej kot
Autor: Makoto Shinkai (scenariusz); Tsubasa Yamaguchi (ilustracje)
Gatunek: seinen, okruchy życia
Wydawnictwo:
Waneko
Data wydania:
2018 (sierpień)
Cena okładkowa: 21,99 zł
Ilość tomów: 1

Opis z tyłu tomu:  
To było na początku wiosny, tego dnia padał deszcz. Wtedy ona mnie znalazła.
Spotkali się przypadkiem - mieszkająca samotnie Ona i kot, znający zarówno wzloty jak i upadki życia w pojedynkę. Dzięki uczestnictwu w Jej codziennym życiu kot Chobi zaczyna dostrzegać, że otacza go więcej, niż zauważał do tej pory. Chociaż ich wspólne dni toczą się leniwie, okrutny świat nie zatrzymuje się i zdaje się ich ścigać.

Na polskim rynku mangowym mało jest pozycji, w których zwierzęta odgrywają znaczniejszą rolę. Zawsze do tego typu powieści mnie ciągnęło, dlatego w tym przypadku również nie mogło być inaczej, i manga "Ona i jej kot" stała się dla mnie tytułem, który prędzej czy później musiał znaleźć się w mojej kolekcji. Postaci Makoto Shinkaia chyba też nikomu z Was nie muszę przedstawiać, a jeśli do tego dodać jeszcze cudną ilustrację na obwolucie omawianego przeze mnie dzisiaj tytułu, nie powinno nikogo dziwić moje zainteresowanie tą jednotomówką.


W  pewien wiosenny, deszczowy dzień, Ona i jej kot spotykają się po raz pierwszy. Przygarnięty przez kobietę Chobi od tej pory dzień w dzień obserwuje życie swojej pani - wszystkie jej smutki, jak i radości.

O fabule tej mangi nie da się zbyt wiele powiedzieć, bo jeśli o samą historię chodzi, to właściwie niewiele się tu dzieje."Ona i jej kot" to tytuł, który ma wpłynąć jakoś na emocje czytelnika, w jakiś sposób go poruszyć. Obserwujemy po prostu zwykłe, codzienne życie młodej kobiety, która dopiero zaczęła się uniezależniać i mieszkać na swoim. Widzimy, jak próbuje ona poradzić sobie z tą codziennością, z tym nie do końca jeszcze znanym, "dorosłym" światem, który potrafi być tak samo piękny, jak zasmucający. Wszystko to opisuje nam jej kot - Chobi - który pozwala spojrzeć na życie kobiety z innej perspektywy, dostrzega bowiem rzeczy, które trudniej  byłoby zobaczyć człowiekowi.
Muszę przyznać, że autorom komiksu udało się wprowadzić mnie w troszkę smutniejsze, refleksyjne przemyślenia; ja, będąc w podobnym wieku do bohaterki, śmiało mogłam podczas lektury wczuć się w jej sytuację - w jej obawę przed samotnością i tym, co przyniesie jutro. Niepokój kobiety był więc dla mnie całkowicie zrozumiały i momentami czułam się, jakby ta manga opowiadała o moim życiu, co przy poznawaniu jakichkolwiek dzieł kultury nie zdarza mi się prawie nigdy.
Jedyną większą wadą, był dla mnie fakt, że przedstawiona w mandze historia była po prostu strasznie krótka. Ledwo otworzyłam tomik, a już zmuszona byłam go zamknąć. Tekstu również nie było za wiele, więc lekturę spokojnie można skończyć w niecałe dwadzieścia minut (o ile nie przystaje się dłużej nad rysunkami). To moje bardzo subiektywne odczucie, bo zdaję sobie sprawę, że dla innych może to właśnie być zaletą, ja jednak jestem typem osoby, która woli trochę więcej czasu spędzić przy mandze.


Kreska jest śliczna, trochę niedbała, ale równocześnie czuć w niej lekką rękę mangaki; ogromne wrażenie robi to, co potrafi on wyczarować za pomocą kolorów. Nie boi się też szczegółowych teł, więc naprawdę w każdym kadrze jest co podziwiać. Czasami w niektórych rysunkach coś mi zgrzytało w twarzach, ale nie było to dla mnie na tyle wyczuwalne, by popsuć radość z lektury. 
Trochę zaskakuje mnie rozbieżność jeśli chodzi o rysunki autora w kolorze, i te czarno-białe, bo mimo tego, że widać w nich tę samą osobę, to te dwa style wydają mi się zaskakująco różne.

Manga wydana została przez wydawnictwo Waneko w serii ich jednotomówek. Pod śliczną, matową obwolutą (na którą naprawdę nie mogę się napatrzeć!) znajduje się krótka historyjka, opowiadająca o kotce Mimi (kociej partnerce Chobiego). W środku mangi są cztery kolorowe strony, w podobnym do ilustracji na obwolucie klimacie. Reszta jest już standardowo czarno-biała, wydrukowana na dobrej jakości papierze, który nie przebija na drugą stronę. Podczas lektury nie dopatrzyłam się żadnych błędów - ani w druku, ani jeśli chodzi o czyszczenie japońskich krzaczków, tłumaczenie czy też ortografię. Jeśli więc chodzi o stronę czysto techniczną, to Waneko poradziło sobie z tym tytułem świetnie.


"Ona i jej kot" to trochę specyficzna jednotomówka, w której historia płynie sobie powoli swoim własnym tempem, stopniowo wciągając w nie także czytelnika; jeżeli ktoś nie przepada za okruchami życia, może będzie mu trudno dostrzec cały urok tej mangi. Jeśli jednak ktoś szuka tego typu historii, która mimo tego, że jest bardzo krótka, potrafi swoim klimatem zrobić wrażenie, to "Ona i Jej kot" zdecydowanie będzie mangą dla niego. Ja od siebie mogę powiedzieć, że warto - warto chociażby się przekonać, jak wypada jakaś historia Makoto Shinkaia w wersji mangowej, bo według mnie w tym przypadku bardzo korzystnie.

Co myślicie o tej mandze? ^^


Za egzemplarz recenzencki dziękuję wydawnictwu Waneko!

7 komentarzy:

  1. Raczej nie kupię tej mangi. Ogółem wolę właśnie takie mangi, przy których spędzę trochę więcej czasu, do tego cokolwiek od Shinkaia raczej preferuję w formie filmowej. Ostatnio też właśnie obejrzałam anime - nie dokładnie to, tylko coś chyba w stylu prequelu do tej historii - i niezbyt mnie powaliło, tak że tym bardziej sobie daruję tę jednotomówkę.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja o ile z filmami jestem na bakier, to widziałam kiedyś ten pięciominutowy filmik Shinkaia z tą historią, i już wtedy mnie zainteresował, a manga fajnie to uzupełniła. Wydaje mi się, że każda z wersji tej historii się różni - zarówno te dwie animowane, jak i mangowa, więc ciekawie jest wyłapywać takie różnice. Ta mangowa wydaje mi się chyba najbardziej... subtelna?
      Myślę też, że osobiście spędzę przy tym tytule więcej czasu - będę co jakiś czas do niego wracać, bo o ile jest on strasznie króciutki, to naprawdę nastrojowo się go czyta. Trudno mi to jakoś ładniej ubrać w słowa, ale myślę, że to jedna z lepszych jednotomówek (przynajmniej w mojej kolekcji :>).

      Usuń
  2. Ostatnio z okazji ogłoszenia tego tytułu nadrobilam wersje animowane. Lubię takie nastrojowe historie więc prędzej czy później postawię na półeczce tę mangę (+moja miłość do kotów potęguje chęć przeczytania tego tytułu :) )

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W takim razie koniecznie daj znać, jak wypadła dla Ciebie wersja mangowa w porównaniu z animowanymi! :D

      Usuń
  3. Obecność kota zachęca do kupienia. ;D
    Szkoda, że nie jest dłuższa, ale może mimo wszystko kiedyś kupię.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Głównie dlatego mnie też zainteresowała. :>
      Dla mnie jest to jedna z lepszych jednotomówek od Waneko, także według mnie warto w nią zainwestować. :)

      Usuń
  4. Bardzo bym chciala ja przeczytac :) wyglada na ciekawa

    OdpowiedzUsuń