sobota, 28 marca 2020

Lutowe łupy – 2020

Cześć i czołem! Jest już prawie kwiecień, a ja przychodzę do Was z zaległym stosikiem mangowym z lutego. Dobra wiadomość jest taka, że na najbliższe dwa miesiące będę miała kolejne dwa stosiki, które będę mogła Wam pokazać i opisać! Zła – jak to ja, nie wiem, kiedy się za to zabiorę. I jeszcze gdzieś w międzyczasie pojawi się recenzja... Naprawdę nie wiem, w co włożyć ręce, ale postaram się zrobić to jak najszybciej. :D


Ostatnio mangi z Arosa przyszły do mnie w takim mało ciekawym stanie... Pierwszy raz mi się to zdarzyło. Największą zagadką jest dla mnie drugi tom "Fruits Basket", który ma w środku zagiętą w połowie okładkę, ale... obwoluta jest nienaruszona. Podejrzewam więc, że to akurat robota drukarni albo wydawnictwa, bo komu później chciałoby się rozbierać mangowe tomiki...? Naprawdę jestem pechowa, jeśli chodzi o wszelkie mechaniczne uszkodzenia. :>


Zacznijmy może od jednotomówki, którą będę mogła połechtać troszkę własne mangowe ego (patrzcie, jaka jestem na czasie, Waneko wydało ten tytuł całkiem niedawno!), czyli od "Pani Itsuyi". Czytałam ją dwa miesiące temu, i wiecie co? Mało z niej już pamiętam...
Lektura była przyjemna, pomysł ciekawy, a kreska naprawdę śliczna, ale czegoś mi w tym tytule zabrakło, żeby nie wylądował on w mojej głowie w szufladce z napisem "okej, ale do zapomnienia". Szczerze mówiąc, chyba po prostu nie tego się spodziewałam. Do tej pory nie jestem przekonana, czy podobało mi się zakończenie; w pewnym momencie czytania zdałam sobie sprawę, że cała historia zmierza w nieoczekiwanym dla mnie kierunku. I koniec końców "Pani Itsuya" zdołała mnie zaskoczyć, ale nie w ten sposób, abym po odłożeniu tomu poczuła ogromną satysfakcję i nosiła ją w sobie jeszcze długo po lekturze. Ot, liczyłam na zupełnie inną rozrywkę (bazując jedynie na opisie z tyłu obwoluty i z zapowiedzi wydawnictwa), więc moje oczekiwania i ten tytuł szybko zaczęły się rozmijać. Chciałam więcej rysowania i nauczycielstwa, a dostałam coś zdecydowanie bardziej magicznego, niż mogłabym się spodziewać.
Mimo to nie uważam tego tytułu za złą mangę – w gruncie rzeczy to naprawdę porządna historia i nie żałuję zakupu, choćby z powodu tej kreski i kolorowych stron. Po prostu się z panią Itsuyą nie do końca zrozumiałyśmy.

Dalej mamy pierwszy tomik spin-offu do wydawanej u nas przez Waneko "My Hero Academii" – jest to "Vigilante", czyli próba spojrzenia na tego shounena z zupełnie innej, dosłownie nieprofesjonalnej strony, bo manga ta opowiada o samozwańczych bohaterach. Zamysł jest ciekawy i fajnie przyjrzeć się głównej serii z perspektywy tej historii pobocznej: zobaczyć znane nam już postacie w innych sytuacjach, niż te, w których mamy szansę zastać je w oryginalnej historii. 
Póki co trochę boli mnie kreska; Kohei Horikoshi swoją twórczością ustawił poprzeczkę naprawdę wysoko. Widać, że rysownik "Vigilante" stara wywiązać się ze swojego zadania najlepiej jak potrafi, ale to po prostu nie jest to samo – i jest to całkowicie zrozumiałe. Oprócz tego mam wątpliwości, czy trójka naszych głównych bohaterów tego spin-offu zdoła mnie do siebie przekonać, bo póki co obserwowałam ich zmagania z obojętnym zainteresowaniem, ale chciałabym w przyszłości zakupić kolejne tomy tej mangi, bo po lekturze pierwszego jestem całkowicie zadowolona z ich poziomu. "Vigilante" to przyjemne czytadło, które ma potencjał, a czy zostanie on wykorzystany, będę mogła przekonać się jedynie po lekturze kolejnych tomów i wtedy nie omieszkam podzielić się z Wami moimi wrażeniami.


"Fruits Basket" to manga, której dwa pierwsze tomy wpakowałam do koszyka z czystej ciekawości, nie mając w sumie zielonego pojęcia, jak ta seria wygląda. I jak na to, że otrzymałam typowe wręcz do bólu i momentami naprawdę naiwne shoujo (szczególnie urzekł mnie tekst: "Jestem pół-Japończykiem, pół-Niemcem"... totalnie tak przedstawia się każdy człowiek na świecie. Albo to, że jeden z naszych bohaterów został uznany za dziwnego, gdy nie pozwolił wyznającej mu miłość dziewczynie rzucić się sobie na szyję... okej. Tak, to właśnie on był dziwny, a nie ta przedramatyzowana dziewczyna. XD), to... nie było tak źle! Serii kontynuować co prawda nie zamierzam, bo odstraszają mnie od tego skutecznie zapowiedzi haremu, który z czasem zapewne zacznie tworzyć się wokół naszej głównej bohaterki, i dwóch bohaterów, którzy ciągle drą ze sobą koty (co po paru takich sytuacjach nie jest już zabawne, ale nużące). Przy lekturze spędziłam jednak naprawdę przyjemny czas – czasami można było się pośmiać (ta sytuacja z kolorem włosów... kto wie ten wie, mam taki gimnazjalny humor, że naprawdę mnie to rozbawiło :D) i było naprawdę zabawnie, czego sama się nie spodziewałam! Sam pomysł ze znakami zodiaku również jest ciekawy, chociaż nie sądzę, żeby stał się czymś więcej niż tylko tłem dla romansu.


I w końcu udało mi się dokupić ósmy tomik "My Hero Academii", więc w ramach przypomnienia pokazuję na zdjęciu także te, które od paru miesięcy czekały na mojej półce na przeczytanie! I muszę przyznać, że dobrze im to zrobiło, bo gdy minęło więcej czasu, a fabuła zaczęła powoli zacierać się w mojej pamięci, lektura tych czterech tomów zrobiła się dużo przyjemniejsza. 
Mam spore zastrzeżenie co do "Kącika seksownych ilustracji", który autor robi sobie na skrzydełkach obwolut od dziewiątego tomu. Nie mam nic przeciwko seksownym paniom, ale zdecydowanie bym wolała, gdyby były pełnoletnie. I nie sądzę, żeby na skrzydełku obwoluty pojawiła się kiedykolwiek jakakolwiek postać męska (szczególnie w wieku licealnym) przedstawiona w taki sposób, więc... no nie bardzo.


I swoiste ukoronowanie lutowego stosiku... trzy tomiki "Yotsuby", które wpakowałam do koszyka po tym, jak zorientowałam się, że na Arosie są mangi wydawnictwa Kotori!
Gdy Kotori zapowiedziało wydanie tej mangi, nie byłam nią w ogóle zainteresowana. Przedstawianie dzieci w mangach (i innych dziełach kultury) wychodzi czasami naprawdę różnie, i wydawało mi się, że Yotsuba nie będzie w stanie mnie do siebie przekonać, jako takie małe, aroganckie i rozrabiające dziecko. Jak się myliłam...
Jeżeli jeszcze nie macie tego tytułu w swojej kolekcji – kupcie go. Naprawdę. Tak dobrze bawiłam się przy lekturze tych trzech tomów, że kolejne już są w drodze, żeby do nich dołączyć! Kreska jest śliczna, gagi naprawdę bawią, a całość jest tak sympatyczna i ocieplająca serduszko, że "Yotsuba" całkowicie zastąpi mi sobą ciepłe promyczki słoneczne na ten okres kwarantanny i nie będę musiała już w ogóle wychodzić z domu... 
(Dużą drzazgą w tym wszystkim jest straaasznie dziwny dla mnie wątek, w której jeden z dorosłych zaczyna podrywać młodą dziewczynę i vice versa. Nie wiem, może to po prostu nie jest mój typ humoru, ale naprawdę podczas każdej takiej sytuacji czułam się niezręcznie, nawet jeśli to było tylko dla żartu...)
Nawet pomimo tego, Yotsuba jest wspaniała. Kupcie Yotsubę.


Jak tam u Was ostatnio w kwestiach mangowych? Dużo czytacie podczas siedzenia w domu, czy też zajmujecie czas czymś innym? ^^

21 komentarzy:

  1. Jeśli chodzi o "Panią Itsuyę" to jest to moje wieeeelkie odkrycie na polskim rynku :). Dawno nie czytałam czegoś równie dobrego. Ja też mogę powiedzieć, że dostałam coś o wiele bardziej magicznego, niż się spodziewałam (bo w sumie nie miałam co do tej mangi wielkich oczekiwań). Ale w moim przypadku była to wspaniała niespodzianka. Lubię takie baśniowe, wypełnione magią, spokojne opowieści. A że "Itsuya" wyszła w grudniu to była idealną lekturą na świąteczny czas :). Na pewno będę do niej często wracać.

    Jeśli chodzi o siedzenie w domu, to poza niezbędnymi zakupami staram się szybko kursować praca-dom, a w weekendy raczej nie wychodzę. Jak już ogarnę co trzeba w domu, nadrabiam seriale i youtuba. Mangowego "stosiku wstydu" raczej nie mam. Nie kupuję dużo i staram się sukcesywnie czytać to, co przychodzi. Niestety, paczki idą do mnie wolniej. Szczególnie te z bookdepository...

    Z ostatnich zakupów po angielsku, najbardziej podobały mi się "A Man And His Cat" i "Blood On The Tracks" :).

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Widzę, że w komentarzach pojawiają się zupełnie inne odczucia co do tego tytułu niż moje! Szkoda troszkę, że z "Itsuyą" było mi tak nie po drodze, ale znalazłam w końcu fajne yaoi (co mimo wielkości polskiego rynku wcale nie jest takie proste...). Ale o tym więcej w którymś z przyszłych stosików. :>

      Ja mam mangowy stosik wstydu jeśli chodzi o posty, bo czytać czytam na bieżąco, ale gorzej u mnie z zebraniem się do napisania czegoś na bloga. :<

      "A Man And His Cat" czytałabym bardzo, gdyby wyszło po polsku! Drugi tytuł też znam z widzenia, bo przewija mi się czasami na FB któregoś z francuskich wydawnictw. I też bym czytała, ta kreska to totalnie moja estetyka, wygląda pięknie (te kolorowe okładki <3)!

      Usuń
  2. Jakiś czas temu miałam zamiar zacząć oglądać "Fruits Basket", bo odnowili anime, a jego pierwotna wersja, jak zauważyłam, jest uznawana za klasyczne / do obejrzenia anime, ale mam z nim ten sam problem co Ty - to znaczy widziałam jakieś gify i zapowiedzi i ten harem skutecznie mnie odstrasza ;<

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Spróbować warto, bo anime to chociaż taniej niż manga wychodzi! Ogólnie rzecz biorąc, zaskoczyła mnie ta seria pozytywnie, ale nie na tyle, by pakować się w nią na dłużej i za takie pieniądze. No i można było się pośmiać, to może być całkiem dobre głupiutkie anime na rozluźnienie. ^^

      Usuń
    2. W sumie teraz jest sporo czasu, a i rozluźnienie się przyda, może spróbuję ^^

      Usuń
    3. Możesz później dać znać, jak wrażenia! :D

      Usuń
  3. Dosłownie przed momentem skończyłam czytać "Panią Itsuyę" i jestem oczarowana. Dla mnie jedna z lepszych (o ile nie naj) wanekowych jednotomówek. Chociaż przyznać muszę, że druga część jest zdecydowanie słabsza od pierwszej (zapewne jest to konsekwencja nieplanowanej kontynuacji) . Chętnie powrócę do tej mangi w przyszłości :).

    Wbrew pozorom, zodiak w FB będzie miał znaczenie w kolejnych tomach i motyw ten stanowi ważną część fabularną. O ile dobrze pamiętam (czytałam mangę laaaata temu), to pierwsze tomy są mocno przegadane i bardziej komediowe. Im dalej tym klimat się zagęszcza i ciężko go porównać do początkowych tomów.

    Obecnie mocno nadrabiam zaległości, czytam kolejne tomiki jak jakaś wariatka :D. W końcu mam na to jakikolwiek czas! Nie zabierajcie mi wolnego :v.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mnie najbardziej w tym tytule zauroczyła kreska, a szczególnie sama pani Itsuya. Wyglądała przesympatycznie!
      O, dobrze wiedzieć, dzięki! I tak sobie odpuszczę, bo haremu i dwóch kłócących się chłopaków dłużej nie zniosę, ale fajnie mieć świadomość, że coś jednak w tej sprawie będzie się rozwijało. :D
      Ja mam wolne, a nie mam go wcale, jak żyć z tym zdalnym nauczeniem? ^^

      Usuń
  4. Czytać, coś trochę czytam i nadganiam. Na razie to mnie bardziej wzięło na książki, ale jeżeli ogarnę się w miarę z robotą na studia to cały dzień poświęcę na mangi. Ciekawe ile jestem w stanie przeczytać tylko w jeden dzień? :P
    A Zakupy? Cosik się znajdzie. :P Generalnie to nawet spory cosik, bo i paczucha z Gildii. :P
    No i Kotori na Arosie! :O Kurła, czemu. X"D Mam punkt odbioru na osiedlu. XD To jest straszne! A miałam oszczędzać... X"D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. "Ogarnę się w miarę z robotą na studia"... a to w ogóle możliwe? Ja już chyba porzuciłam wszelką nadzieję. :D
      O, pozazdrościć takiego punktu odbioru, ja mam dużo dalej! XD
      A pochwalisz się na blogasku swoimi zdobyczami? A może jakieś recenzje się szykują? *maślane oczka*

      Usuń
  5. Musiałaś mieć ogromnego pecha bo Aros zazwyczaj mangi ma w dobrym stanie. Chociaż kiedyś dotarł do mnie tomik "Naszego cudu" z niewydrukowanymi czterema kartkami. Oczywiście zauważyłam to tak późno że nie mogłam już reklamować :(
    Pani Itsuyie planuję kupić
    Oj, nie zachęcasz do Fruit Basket. Co do spoileru - też uznałabym że to ta dziewczyna jest dziwna xd
    Nie zauważyłam że na Arosie są mangi Kotori :O
    Z Yotsubą zatrzymałam się na tomie 1 ale kiedyś nadrobię resztę :)
    Wg w końcu przeczytałam 3 tomy "Made in Abyss", świat przedstawiony mnie zachwycił, autor ma niezwykłe pomysły na otchłań. Tylko te wstawki "humorystyczne"... i rysunki pod obwolutami...

    W czasie kwarantanny (gdy nie muszę robić jakiś zadań na uczelnie, niestety sporo tego jest :( ) to nadrabiam więcej książkowych zaległości niż mangowych. Korzystam głównie z darmowych ebooków Empiku. I układam puzzle ^^ Powinnam raczej rozłożyć się ze sztalugą i zacząć malować, zaraz minie kolejny tydzień a nie wysłałam nic prowadzącemu :/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No właśnie, sama się zdziwiłam!
      Nie próbowałaś reklamować tego bezpośrednio u wydawnictwa? To błąd drukarni, powinni Ci to bez większych problemów wymienić, nawet jeśli nie zamawiałaś u nich. Spróbuj!
      Dokładnie, też mam straszny problem z tym humorem i nagością w Made in Abyss... cała reszta jest dla mnie świetna i nad tym przeważa, dlatego kontynuuję zbieranie tego tytułu.
      Ja chyba mam większy regres książkowy niż przed kwarantanną! (już nie zabijam czasu w pociągu lekturą XD) I ogarnęłam sobie nawet te darmowe ebooki, ale przeczytałam tylko troszkę i jakoś żadna z dostępnych pozycji nie przyciągnęła mnie na tyle, bym ją skończyła. No, ale ja nieszczególnie przepadam za elektronicznymi wersjami książek, trudno mi się je czyta. ^^
      Ciężko o kreatywność, gdy trzeba całymi dniami siedzieć w domu, rozumiem to! :<

      Usuń
    2. W sumie nie pomyślałam by spróbować załatwić to u wydawnictwa. Tylko że to było z dwa lata temu i widać po tomie ze jest czytany. Zobaczę, może jeszcze spróbuję
      Też nie lubię e-booków ale przeżyję skoro są za darmo (znalazłam za to w końcu idealny czas na audiobooki, słucha się ich świetnie przy prasowaniu xd) Udało mi się znalesc kilka książek które mnie zaciekawiły, w większości przeciętne ale i tak nie mam nastroju na nic ambitniejszego.
      Najgorsze jest to że większość zadań na moich studiach wymaga sporo kreatywności (np projektowanie mieszkania, prace malarskie) więc jest ciężko 😂

      Usuń
    3. Tego typu wada raczej się nie starzeje, więc na spokojnie podbijaj do Waneko na maila. :)
      Ja chętnie bym do biblioteki skoczyła, ale taka sytuacja, że się nie da. :< Więc na razie ten czas mija mi bez czytania książek, które nie są mi narzucone. ^^ Już i tak dobrze, że wcześniej pożyczyłam kilkanaście pozycji, których potrzebuję na studia...
      Ale za to brzmią ciekawie! Co studiujesz, architekturę? :D

      Usuń
    4. (Sorki że odpowiadam po takim czasie xd)
      Tak, architekturę :) Ogólnie studia te świetne jeśli lubisz różne zajęcia artystyczne ale czasem mam tego przesyt. W tym roku np mieliśmy jeszcze po sesji 2 tygodniowy plener rysunkowy. Pod koniec na samą myśl że mam narysować jeszcze 3 obrazy chciało mi się rzucać studia xd

      Usuń
  6. Fruits Basket i harem? Oj nie, zdecydowanie nie, no chyba że ktoś uznaje, że trójkąt miłosny podpada pod to określenie. Cała reszta Zodiaków poza Szczurem i Kotem kompletnie nie leci na Toru. Zresztą - praktycznie nikt inny nie pasuje do niej wiekiem. Trzech gości to dorosłe pryki przed trzydziestką, dwoje to dzieciaki z podstawówki, jeden to zniewieściały mężczyzna, który czuje coś do redaktorki, jeden to socjopata (w którym buja się jeden z dojrzałych pryków)... no i faktycznie jest dwoje kouhajów młodszych o rok, ale oni też zachowują czysto przyjacielską znajomość. Romansu też tu jest raczej jak na lekarstwo. Natomiast w pełni zgodzę się odnośnie darcia kotów. Bywa to nieznośne i niestety to taka spuścizna po tym, jak dwadzieścia lat temu wszędzie robiono "śmiszne gagi z laniem się po mordach". Mam nadzieję, że kiedyś to minie.

    Co do polecajki Yotsuby - nope XD Mam pierwszy tom kupiony na Pyrkonie podczas premiery i niestety, odbiłam się od tej serii z całą mocą. Problemu raczej nie da się przeskoczyć, ponieważ jest nim sama Yotsuba. Nie znoszę dzieci, które są wścibskie, sprawiają kłopoty i nawet nie potrafią za to przeprosić czy wyciągnąć lekcji na przyszłość. Dla mnie Yotsuba za dużo robi i ma na to wylane, a za mało ma celnych uwag, za które szanuję wiele prawdziwych dzieci (byłam kiedyś świadkiem narady kilku małych chłopców nad lodówką z lodami i tego, które niby są najbardziej opłacalne - złoto). Więc to nawet nie tak, że hejcę wszystkie dzieci, ale lubię ich określony typ.

    W ogóle jakoś się tak trafiło, że mamy o mangach z Twojego stosiku dość odwrotne zdanie XD No ale po to tyle ich w Polsce jest! Żeby każdy znalazł dla siebie coś dobrego. To co? Ja będę wspierać Fruits Basket, a ty się zajmij promowaniem Yotsuby ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Może "harem" to złe określenie... hmm, nasza główna bohaterka staje się takim oczkiem w głowie dosłownie każdego, nawet starszych bohaterów, taką główną gwiazdą w układzie słonecznym. XD I w jakiś sposób mnie to irytuje, bo nie lubię w shoujo tego bycia idealnym dla każdego, zawsze i wszędzie, i takiego słodzenia nadchodzącego z każdej strony. Ale po prostu Toru coraz bardziej zaczyna otaczać wianuszek adoratorów, nawet jeśli są to uczucia czysto przyjacielskie, a nie miłosne. Harem bez haremu. :D

      O kurczę, to się zdziwiłam! Spodziewałam się tego samego co Ty, dlatego tak długo nie kupiłam tej mangi, a strasznie mi się spodobała. Yotsuba jest dla mnie wścibska i bezczelna w sposób, który właśnie mnie bawi i czasami rozczula, a nie odstręcza. ^^

      I to jest cenne podejście, którego tak wielu osobom w tym fandomie brakuje. <3 No, to do roboty, każda do swoich tytułów! A kiedyś po drodze się spotkamy. :D

      Usuń
  7. Ostatnio jakoś w ogóle nie kupuję Jednotomówek Waneko, często nawet nie wczytuję się w opisy...
    Ciekawi mnie Vigilante, może kiedyś kupię.
    Wiem, że kreska to nie wszystko i wiem, że bywa gorzej, ale jakoś mi przykro jak widzę obrazki z Fruits Basket. To jeden z powodów, dla których mangę postanowiłam sobie odpuścić (wiem, że to nieładnie, ale tak już mam xD), jednak anime (nową wersję) ogląda się całkiem przyjemnie, nawet jeśli czasem bywa naiwnie. I w tej chwili nie wydaje się, żeby to było tylko tło dla romansu. ;)
    Hmmm, może by tak dać kiedyś szansę Yotsubie...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja opisy przeglądam, ale mało co mnie zainteresuje, szczerze powiedziawszy... :<

      Mnie ta kreska nawet jakoś bardzo nie przeszkadzała. Bywało gorzej – ekhem, moje ukochane MP100 – chociaż nie jestem fanką takiej "starej shoujo kreski". :)

      Polecam bardzo! Póki jeszcze nie jesteśmy zasypani lawiną tych tomików, ja planuję być od tej pory w miarę na bieżąco! I mam nadzieję, że mi się to uda. XD

      Usuń
    2. MP100 to osobna kategoria xDD
      Mnie to jakoś uderzyło jak zobaczyłam kalendarz od Waneko z Fruits Basket, jakoś tak biednie to wyglądało w porównaniu do innych wzorów. A przecież zdarza się, że bez szemrania czytam bardziej koślawe mangi. XD

      Usuń
    3. Cóż, te kolorowe ilustracje faktycznie są jakieś takie... puste. Ale w środku jest o wiele lepiej, przynajmniej jeśli chodzi o szczegóły. Dosyć szybko udało mi się do tego przyzwyczaić. :D

      Usuń