Dzisiaj krótka bo krótka, ale notka, którą zamierzałam napisać od dłuższego czasu. Padnie tutaj kilka moich przemyśleń dotyczących najnowszej light novel wydanej w Polsce - "Gekko" bądź, jak kto woli, "Blasku księżyca". Proszę o wyrozumiałość, ponieważ pierwszy raz zabieram się za notkę dotyczącą tego typu dzieła. Zaczynajmy!
Historia: Natsuki Mamiya
Ilustracje: Shiromiso
Cena: 24,90 zł
Opis z okładki:
"Nonomiya nie należy do ludzi, którzy lubią coś zmieniać w swoim życiu. Zdystansowany i cyniczny, czerpie prawdziwą przyjemność z obserwowania otoczenia. Takie zabawy "w detektywa" dają mu wiele satysfakcji.
Pewnego dnia znajduje notatnik należący do koleżanki z klasy, Yoko Tsukimori, a w nim złożoną na czworo kartkę zatytułowaną "Przepis na morderstwo". Szczegółowa instrukcja, jak dokonać morderstwa doskonałego, stanowi dla niego niezwykle intrygujące znalezisko. Jednak kiedy kilka dni później w wypadku samochodowym ginie ojciec Tsukimori, Nonomiya zaczyna podejrzewać, że ta śmierć nie była przypadkowa, zaś urocza i idealna w każdym calu Tsukimori staje się główną podejrzaną."
Zacznijmy może od tego, że miałam całkowicie inne oczekiwania dotyczące tego tytułu. Wszystko, absolutnie wszystko wyobrażałam sobie inaczej; od charakteru Tsukimori zaczynając, po samą historię kończąc. Nie mogę wdawać się tutaj w szczegóły, aby nie mającym jeszcze możliwości przeczytania "Blasku księżyca" nie popsuć radości z lektury, ale po prostu spodziewałam się czegoś innego. Mogę nawet powiedzieć, że jestem troszkę całokształtem zawiedziona.
Ważniejszych postaci mamy tutaj pięć - możecie je zobaczyć niżej na zbiorowym obrazku. Jest więc detektyw Konan, który z całego zbioru bohaterów jest najciekawiej wykreowany; zaczynając od pokręconego charakteru, po jego detektywistyczne odkrycia i na przemyśleniach dotyczących życia kończąc. Mirai Samejima to typowa postać żeńska, która sieje postrach u wszystkich (nie wiadomo dlaczego) i można powiedzieć, że czerpie radość ze znęcania się i wydzierania na innych. Nigdy nie rozumiałam potrzeby wciskania gdzieś na siłę tego typu charakterów, ale jeśli ktoś to lubi, to czemu nie. Ja spasuję. Kolejna jest Chizuru Usami, dziewczyna, która podtrzymała moją nadzieję w płeć piękną w tej książce. Nie można powiedzieć, że była bez wad; przesiąknięta słodyczą, jednak mimo wszystko szalenie sympatyczna dziewczyna, która pod koniec opowieści niesprawiedliwie została zepchnięta na bok i zapomniana. Trochę szkoda. Teraz kolej na Nonomiyę, głównego bohatera. Nie czułam do niego absolutnie nic, pomijając chwilowe niechęci, nie wzbudził we mnie żadnych większych emocji. Tak samo jak w przypadku Yoko Tsukimori; oprócz tego, że zawsze irytuje mnie motyw bycia idealnym człowiekiem, który przywoływany był tutaj wiele razy, tak ta postać nie zrobiła na mnie większego wrażenia. Ciągle tylko wydawało mi się, że wszystko co jej dotyczy, jest trochę przesadzone.
Novelka ma troszkę ponad 200 stron, przeczytanie jej nie zajmuje więc zbyt wiele czasu; mnie zajęło to dwa dni, jednak tylko dlatego, że miałam wtedy również inne rzeczy do roboty. W każdym razie, "Gekko" czyta się naprawdę szybko; i za sprawą długości, i dzięki prostemu językowi, którym jest napisana. W poprzednim akapicie trochę pojechałam większość bohaterów, co mogło nadać mojej recenzji negatywny wydźwięk, ale wcale nie to było moim celem. Naprawdę, "Blask księżyca" mnie wciągnął tak, że pochłonęłam go w te dwa dni: czasami krótsze książki dłużą mi się i dłużą. Tutaj, mimo braku większej sympatii do bohaterów, dalej można czerpać radość z lektury i dobrze się bawić. Zagadki czające się na każdym kroku i ta, którą ma rozwiązać Nonomiya tylko bardziej ciekawią czytelnika, który zastanawia się: "Jak to wszystko się skończy?". Intryga związana z "Przepisem na morderstwo" jest szalenie interesująca i zapewniam, że 99% z Was nie domyśli się, jakie tajemnice się za nią kryją, jeśli nie mieliście do czynienia z "Gekko" wcześniej. Jeśli więc jesteście fanami kryminałów, zagadek i troszkę mroczniejszej atmosfery w książkach, podejrzewam, że ten tytuł przypadnie Wam do gustu.
Jeśli chodzi o rysunki, bo w końcu mamy tutaj do czynienia z light novel, pomijając śliczną ilustrację na okładce i te na początku, wydrukowane w kolorze, dalej nie jest już tak wesoło. Nie powiedziałabym, że rysunki są brzydkie; są, bo są. I tyle. Można sobie je obejrzeć, czasami zdarzy się jakiś ładniejszy, czasami brzydszy. W moim odczuciu, dzieło nie straciłoby wiele bez tych ilustracji, ale mimo wszystko, miło było sobie na nie popatrzeć.
Light novel wydrukowana została na leciutko, dosłownie ociupinkę prześwitującym, żółtawym papierze, który mi jak najbardziej przypadł do gustu, zarówno wyglądem jak i zapachem. Nie znalazłam większych problemów z drukiem, tylko przypominam sobie, że w moim egzemplarzu kilka stron z tekstem borykało się ze zbuntowaną drukarką. Literki były pogrubione, jakby leciutko tusz wyciekał za ich kontury; mam nadzieję, że wiecie, co mam na myśli. Często spotykam się z takim problemem w wydaniach starszych książek.
Nie chcę już przynudzać, więc biorę się za podsumowanie. Nie mogę jednoznacznie polecić, czy też odradzić Wam tego tytułu; ja nie żałuję pieniędzy na niego wyłożonych i cieszę się, że mogłam się z nim zapoznać. Warto pamiętać, że mimo wszystko jest to tylko jednotomówka, a jej cena nie jest zbyt wygórowana, jeśli więc brakuje Wam trochę do darmowej wysyłki w jakimś internetowym sklepie, pamiętajcie o tym tytule. Nie wiem, czy spodoba się starszym czytelnikom, bo wydaje się kierowany bardziej do nastoletnich odbiorców, jednak polecam spróbować; a nuż się spodoba. Powtarzałam to już nieraz, ale chcę zaznaczyć, że bawiłam się przy tym tytule bardzo dobrze i kiedyś na pewno do niego wrócę.
Gakko ciągnie mnie do siebie bo jest to pojedyncza Novelka. Kryminały lubię, więc może to będzie tez dobre dla mnie. :D Nie szukam teraz czegoś mega poważnego, bo takowich książek mam po uszy (Prawa muzealne i takie tam...). Takie trochę spokojnie lekko masakryczne coś. :3
OdpowiedzUsuńMnie również przyciągnęła z tych samych powodów. W takim razie jak najbardziej polecam zapoznanie się z tym tytułem no i chętnie przeczytałabym recenzję. XD
UsuńNie jestem jakoś szczególnie zainteresowana tym tytułem. Z początku chciałam kupić, bo light-novel, ale w tej chwili taki argument już do mnie nie przemawia, chociaż nie skreślam "Blasku księżyca" definitywnie. Jeśli trafi się okazja, dam tej historii szansę. ;)
OdpowiedzUsuńJa czytałam SAO, a że nie zamierzam inwestować w tę serię, postanowiłam dać szansę innej LN, żeby trochę wesprzeć polski rynek. Nie żałuję, teraz czaję się na ten tytuł od Waneko. :D
UsuńJak dobrze móc znowu przeczytać jakąś recenzję od Ciebie. ^^ Szczerze mówiąc mój umysł nawet nie ogarnął, że wydali u nas taką light novel, szkoda, że bohaterowie tacy słabi, bo mnie ostatnio to właśnie do nich najbardziej ciągnie, ale że jakąś novelkę po polsku wypadałoby przeczytać, bo jedyna, którą na półce mam jest po japoński, to może akurat ta byłaby dobra na początek. xD
OdpowiedzUsuńAww, bardzo dziękuję za miłe słowa. Fajnie wiedzieć, że ktoś lubi czytać moje recenzje. :D
UsuńUważam, że warto spróbować. ^^
Przede wszystkim świetna recenzja, bardzo przyjemnie się czyta <3
OdpowiedzUsuńIris
Bardzo, bardzo dziękuję. <3
UsuńO, fajnie, że ktoś się zdecydował na recenzję tej nowelki :) Też się na nią skusiłam i teraz czytam ją sobie w autobusie jadąc do pracy. Do Twojej notki wrócę jak przeczytam całość :)
OdpowiedzUsuńW takim razie możesz powiedzieć później, co o tej nowelce myślisz. ^^
UsuńWłaśnie zabieram się do zrecenzowania tego, będzie ciężko...
OdpowiedzUsuńDokładnie, oczekiwałam całkiem czegoś innego. Chciałam mrocznego klimatu, więcej kryminału, ech.
Ja z kolei mam wrażenie, że tutaj każda postać jest przerysowana do bólu, zwłaszcza Konan, Mirai i Yoko.
Mnie znudziło tempo akcji, ogólnie niewiele sie działo.
W SAO rysunki jednak lepsze.
O, czekam na notkę.
UsuńW sumie jak teraz się tak nad tym zastanawiam, to faktycznie, dużo prawdy w tym przerysowaniu. Ale najbardziej raziło mnie to i irytowało przy Yoko.
Mnie całkiem przyjemnie się to mimo wszystko czytało. :D
Zgadzam się, zdecydowanie lepsze.
Blaskiem Księżyca zainteresowałam się głównie dlatego, że ma tylko jeden tom, a dodatkowo spodobał mi się opis fabuły, więc novelka stoi sobie już u mnie na regale. ^w^ Na razie nie znalazłam chwili, by ją przeczytać, ale czuję, że w najbliższym czasie to zrobię. :D
OdpowiedzUsuńW takim razie możesz dać znać, jak się podobało. xD
UsuńJa nadal się nad tym tytułem waham, może kupię w przyszłe wakacje? Bo wcześniej raczej nie będę miała weny wcześniej na czytanie czegoś, czego nie jestem teraz do końca pewna XD
OdpowiedzUsuńBez pośpiechu, czytanie czegoś bez ochoty nie pomaga w odbiorze. Jeśli będziesz miała pieniądze i właśnie ochotę, to czemu nie. ^^
UsuńMam zamiar kupić tę nowelkę głównie ze względu na ilość tomów, chcę sprawdzić czy taka forma "czytadła" będzie mi odpowiadać bo ten prosty język trochę mnie odstrasza. Dodatkowo uwielbiam kryminały, ale nikt nie podziela tej mojej pasji XD. Mam nadzieję, że jak już ją dorwę to mi się spodoba :D.
OdpowiedzUsuńZnaczy zależy, co kto rozumie przez prosty język. "Pan Tadeusz" to nie był... ale nie jest napisane dziecinnie, tylko po prostu... prosto. XD
UsuńW takim razie trzymam kciuki. ^^