W przeciwieństwie do maja, czerwiec był dla mnie zdecydowanie obfitszym miesiącem, jeśli chodzi o ilość tomików, którym musiałam (nie bez trudu!) znaleźć jakieś miejsca na moich uginających się już półkach. Dzięki tym nowym szesnastu tomikom naszła mnie też chęć kombinowania z moimi półkami, więc wiele tytułów drastycznie zmieniło swoje położenie (o co się nie podejrzewałam, bo niektóre z nich przez kilka dobrych lat grzały to samo miejsce). Jestem zadowolona z decyzji odświeżenia sobie wyglądu moich półek, równocześnie jednak pojawił się w tym wielki problem - chciałam ułożyć sobie wszystkie półki kolorystycznie, a to niestety jest w przypadku wielu serii po prostu niemożliwe. Udało mi się jednak zagospodarować jedną półkę tylko czarnymi komiksami i wygląda ona świetnie, ale tym pochwalę się Wam pewnie dopiero w notce uaktualniającej moją kolekcję - do tej pory może się jeszcze wiele zmienić. :>
Nie przedłużając tej już i tak długiej notki - zróbcie sobie kubek dobrej herbaty i zapraszam do lektury!
Nie przedłużając tej już i tak długiej notki - zróbcie sobie kubek dobrej herbaty i zapraszam do lektury!
Drugi tom "twojego imienia." to właściwie całkowicie spontaniczny zakup - nie można zaprzeczyć, że działo się w nim zdecydowanie więcej niż w pierwszym, a sam sposób przedstawienia zaistniałego problemu i starań bohaterów do jego rozwiązania sprawia, że czytelnik aż czuje całe to napięcie wypływające z kartek i kibicuje postaciom, aby tylko im się udało. I naprawdę, ta fabuła ma duży potencjał, ale niestety od samego początku mojej znajomości z tym tytułem czuję, że nie zostanie ona do końca wykorzystana; to po prostu nie jest historia na trzy tomy. Nie jest, i tyle! Nie da się w tak małej ilości stron dobrze przedstawić tej relacji między bohaterami i zbudować naprawdę mocnej więzi z czytelnikiem. Nie wiem, jak to wygląda w filmie i light novelce, ale obawiam się, że podobnie (mam nadzieję, że w najbliższym czasie uda mi się do obu tych wersji tego tytułu zabrać).
Nie zmienia to jednak faktu, że "twoje imię." czyta się naprawdę przyjemnie i z zaciekawieniem; tylko po lekturze pozostaje niestety poczucie właśnie tego zmarnowanego potencjału.
"Gdy zapłaczą cykady" jednak dalej trzyma swój poziom i chyba nie skłamię stwierdzeniem, że do tej pory wydane "Księgi wielkiej rzezi" były moimi ulubionymi ze wszystkich. Wraz z częścią trzecią, którą widzicie w podsumowaniu, zostały one zakończone, ale to na szczęście jeszcze nie koniec naszej przygody z "Higurashi". Oprócz tego, o ile pamięć mnie nie myli, to dokładnie w momencie zakończenia fabuły w tym tomie porzuciłam anime, więc tym bardziej nie mogę doczekać się kolejnych "cegiełek", bo naprawdę nie wiem, czego mogę się spodziewać! Swoją drogą, to cała ta seria zajmie mi chyba osobną półkę... ale póki co nie widzę powodu, aby na to narzekać!
Już dawno przestałam oszukiwać samą siebie, że jestem ze wszystkimi mangowymi kwestiami na bieżąco, i tak oto do mojej kolekcji trafili nieźle spóźnieni "Absolwenci". Wpakowałam ich do koszyka właściwie tylko dlatego, że nie miałam innych tytułów do kupienia, ale także, o dziwo, miałam ochotę właśnie tę mangę przeczytać. Moje wrażenia z lektury są jak najbardziej pozytywne, chociaż brak w nich zachwytów nad tą serią - rozumiem, że niektórym osobom może się ona niesamowicie podobać, bo ma swój niepowtarzalny klimat i jest naprawdę dobra, ale ja chyba nigdy nie zdołam na tyle się do niej przekonać, choćbym nawet chciała. Muszę jednak przyznać, że ten pokaźny tom podobał mi się bardziej od "Kolegów z klasy" - był zdecydowanie bardziej uczuciowy. Sama długość też miała w tym swój udział, bo nie zapominajmy, że "Absolwenci" to tak właściwie dwa tomy w jednym, co uważam za świetną decyzję wydawnictwa Waneko.
Drugi i ostatni już w tym stosiku tytuł z gatunku BL, to "Nieznajomy na plaży". Wiedziałam, że chcę bliżej zapoznać się z twórczością Kanny Kii, odkąd tylko zobaczyłam jej mangi w zapowiedziach Studia JG - kiedy spojrzałam na tę kreskę, to wiedziałam, że muszę mieć te tomiki na swojej półce. Jeśli o samą fabułę chodzi, to była ona w porządku - nie porwała mnie za bardzo, jako że były to płynące sobie swoim własnym tempem okruchy życia. Nie zrozumcie mnie źle, jestem wielką fanką takich typowo życiowych historii, ale tutaj po prostu czegoś mi zabrakło; nie wykluczam, że kiedy zapoznam się z kolejnymi tomami tej serii, to być może mój stosunek do tego tytułu się zmieni, jednak póki co, ani fabuła, ani bohaterowie (nad czym szczególnie ubolewam, bo mimo moich najszczerszych chęci, przez całą lekturę obserwowałam ich problemy ze znudzeniem) nie porwali mnie na tyle, by natychmiast kupować kolejne tomiki. Nie zmienia to jednak faktu, że chciałabym mieć w swojej kolekcji całą serię - nie sądzę jednak, abym zdecydowała się już na zakup w normalnej cenie, chyba że najdzie mnie szczególna ochota na natychmiastowe przeczytanie czegoś ze śliczną kreską.
Drugi i ostatni już w tym stosiku tytuł z gatunku BL, to "Nieznajomy na plaży". Wiedziałam, że chcę bliżej zapoznać się z twórczością Kanny Kii, odkąd tylko zobaczyłam jej mangi w zapowiedziach Studia JG - kiedy spojrzałam na tę kreskę, to wiedziałam, że muszę mieć te tomiki na swojej półce. Jeśli o samą fabułę chodzi, to była ona w porządku - nie porwała mnie za bardzo, jako że były to płynące sobie swoim własnym tempem okruchy życia. Nie zrozumcie mnie źle, jestem wielką fanką takich typowo życiowych historii, ale tutaj po prostu czegoś mi zabrakło; nie wykluczam, że kiedy zapoznam się z kolejnymi tomami tej serii, to być może mój stosunek do tego tytułu się zmieni, jednak póki co, ani fabuła, ani bohaterowie (nad czym szczególnie ubolewam, bo mimo moich najszczerszych chęci, przez całą lekturę obserwowałam ich problemy ze znudzeniem) nie porwali mnie na tyle, by natychmiast kupować kolejne tomiki. Nie zmienia to jednak faktu, że chciałabym mieć w swojej kolekcji całą serię - nie sądzę jednak, abym zdecydowała się już na zakup w normalnej cenie, chyba że najdzie mnie szczególna ochota na natychmiastowe przeczytanie czegoś ze śliczną kreską.
Dalej mamy dwa kolejne tomy "Silver Spoona", który niestety jest moim małym zawodem w całym tym stosiku mang. Naprawdę nie wiem dlaczego, bo kupowałam ten tytuł z pozytywnym nastawieniem i oczekiwałam przyjemnej lektury, którą pamiętałam z poprzednich części, ale z trudem przebrnęłam przez te dwa tomy. I naprawdę nie mam pojęcia dlaczego, bo nie wydają mi się one w niczym gorsze od poprzednich części; podejrzewam, że to przez ogromną przerwę w lekturze, bo właściwie nie pamiętałam z tej mangi nic. Jest mi smutno z tego powodu, bo pamiętam, jak zachwalałam "Silver Spoona" i dalej uważam, że to naprawdę fajny "wiejski" tytuł. Teraz mogę mieć tylko szczerą nadzieję, że przy lekturze kolejnych tomów mi się poprawi, ale pozostało we mnie niestety jakieś takie ogólne rozczarowanie całą serią, chociaż zdaję sobie sprawę, że może być ono całkowicie niesłuszne.
Przejdźmy jednak do przyjemniejszej kwestii, a jest nią "Noragami" - znowu całkowicie losowy, nieplanowany zakup. Tutaj jednak, w przeciwieństwie do omawianego wcześniej "Silver Spoona", ta długa przerwa nie wyszła mu na złe - muszę przyznać, że te dwa tomy bardzo mi się podobały! Akcja się zagęściła, Yukine przestał być cholernie irytujący (i nawet poczułam do niego sympatię, widząc, jak rozwinął się po tych sześciu tomach!) i naprawdę jestem ciekawa, jak to wszystko dalej się potoczy. Jestem bardzo zadowolona z tego zakupu, ale nie sądzę, żeby przez to "Noragami" wylądowało na mojej liście priorytetów zakupowych; będzie chyba tak, jak do tej pory, czyli tomiki będę dokupywała sporadycznie. Trochę mnie to boli, ale nie jestem po prostu w stanie na razie wcisnąć tego tytułu na moją listę tytułów do w miarę regularnego kolekcjonowania.
(Do tej pory nie mogę wyjść z podziwu, oglądając kolorowe ilustracje w tej mandze - są prześliczne!)
(Do tej pory nie mogę wyjść z podziwu, oglądając kolorowe ilustracje w tej mandze - są prześliczne!)
Staram się być na bieżąco z "Magi", bo wiem, że gdybym pozwoliła sobie pozostać za bardzo w plecy z tą serią, to później mogłabym stracić całą chęć do dalszego jej kolekcjonowania (ekhem, Tokyo Ghoul...). Lektura tego tytułu zawsze jest dla mnie odprężająca - miło jest oglądać te wszystkie zmagania bohaterów, które do tej pory jeszcze mnie nie znudziły (a przypominam, że parę lat temu widziałam anime, więc fabułę znam!). Mimo tego, nie sądzę, abym żywiła do tej serii jakieś głębsze uczucia: czyta się to naprawdę dobrze, ale chyba śmiało mogę stwierdzić, że ta manga zarówno "dobrze wchodzi" jak i "łatwo wychodzi". Ja jednak jestem z tego faktu jak najbardziej zadowolona, bo dobry shounenowy średniaczek nie jest zły.
Już pomijając same kwestie zawartości tych tomików... czy Wy widzicie obwolutę trzynastego tomu? Ona jest prze-pię-kna. Nie mogę się na nią napatrzeć, naprawdę - na chwilę obecną to chyba moja ulubiona ilustracja z całej serii.
Małymi kroczkami zbliżam się też (w końcu...) do uzbierania całości "Kuroko's basket"; swego czasu bardzo lubiłam ten tytuł, teraz też uważam że jest on naprawdę przyjemny, ale dorzucanie kolejnych tomików do zamówień robi się już po prostu nużące, więc dobrze, że pozostały mi jeszcze tylko cztery tomy. Ta seria już jakoś za długo się za mną ciągnie, więc nie bez lekkiego ukłucia w sercu, ale z zadowoleniem kiedyś odłożę trzydziesty tom na półkę, i będę mogła odetchnąć z pewną ulgą.
Moje wrażenia pewnie teraz brzmią, jakbym z jakiegoś powodu nagle ten tytuł znielubiła, ale tak nie jest - moim największym problemem jest długość tej serii. I nie tylko w przypadku "Kuroko" mam ten problem: kiedy tomów jest za dużo, to po prostu dopada mnie zniechęcenie, bo w końcu ileż można? Dlatego też nie bez pewnych obaw spoglądam na długie serie, których kolekcjonowanie zaczęłam - chociażby takie, jak wyżej wspomniane "Magi", czy też "Noragami".
Do mojej kolekcji dołączyły też dwa kolejne tomy "My hero academia", czyli tytułu, na który z każdym kolejnym sezonem anime powraca swego rodzaju "faza", która później powoli się ulatnia, ale dalej pozostaje we mnie silne przekonanie, że to naprawdę fajny shounen. Mam tutaj praktycznie wszystko, czego mogłabym wymagać od takiej serii: akcję, fajnych bohaterów, których da się lubić, i świetną, charakterystyczną kreskę. Ja bym jeszcze ze swojej strony nie pogardziła większą ilością jakiegoś angstu i śmierci w przyszłości, ale też nie będę szczególnie zła na autora, jeśli tak się nie stanie, bo to tylko moja osobista zachcianka (która swoją drogą przejawia się w stosunku do prawie każdej serii). Więc, co tu dużo pisać? "My hero academia" to dobry tytuł, którego chyba nikomu z Was nie trzeba już przedstawiać, a jeśli nie mieliście z jakiegoś powodu okazji się z nim zapoznać, to ja ze swojej strony mogę Wam go śmiało polecić.
Przedostatni tomik w czerwcowym podsumowaniu to oczywiście "Kształt twojego głosu", którego nie mogło tu zabraknąć! Do tej pory trudno mi uwierzyć, że do zakończenia tej serii pozostał tylko jeszcze jeden tom, i mam mnóstwo obaw z nim związanych: o ile lubię dramaty postaci, które nie są szczególnie bliskie mojemu sercu, tak kiedy zżyję się z nimi jak z parą głównych bohaterów "Koe no katachi", to zaczynam im życzyć jak najlepiej. I naprawdę, jeśli ta seria nie zakończy się dla nich dobrze, to poziom mojego smutku może przekroczyć dopuszczalną skalę. Mam więc tylko nadzieję, że cokolwiek autorka zaplanowała na zakończenie tej mangi, nie będzie ono dla mnie rozczarowujące, już nawet spychając na dalszy plan fakt, że chciałabym, aby był to typowy happy end.
Ostatnia już manga w tej notce, to dziewiąty tom "Requiemu króla róż". Wychwalałam go już wiele razy, więc myślę, że nie muszę się jakoś szczególnie powtarzać - nie mogę się jednak powstrzymać przed dodaniem, że to, co autorka czasem wymyśla, jest po prostu nie do pojęcia. Uwielbiam, kiedy jakieś dzieło jest w stanie tak na mnie wpłynąć, że dosłownie bawi się ono moimi emocjami, a Aya Kanno potrafi to naprawdę świetnie zrobić. Mam nadzieję, że w niedalekiej przyszłości wątki Ryszarda i Edwarda bardziej się do siebie zbliżą w sposób, w jaki ich relacja wyglądała wcześniej (przy czym oczywiście mam na uwadze, że to nie jest do końca możliwe), ponieważ tak właściwie jest to dla mnie najciekawszy aspekt tej mangi.
Jak tam u Was w czerwcu? ^^
Do mojej kolekcji dołączyły też dwa kolejne tomy "My hero academia", czyli tytułu, na który z każdym kolejnym sezonem anime powraca swego rodzaju "faza", która później powoli się ulatnia, ale dalej pozostaje we mnie silne przekonanie, że to naprawdę fajny shounen. Mam tutaj praktycznie wszystko, czego mogłabym wymagać od takiej serii: akcję, fajnych bohaterów, których da się lubić, i świetną, charakterystyczną kreskę. Ja bym jeszcze ze swojej strony nie pogardziła większą ilością jakiegoś angstu i śmierci w przyszłości, ale też nie będę szczególnie zła na autora, jeśli tak się nie stanie, bo to tylko moja osobista zachcianka (która swoją drogą przejawia się w stosunku do prawie każdej serii). Więc, co tu dużo pisać? "My hero academia" to dobry tytuł, którego chyba nikomu z Was nie trzeba już przedstawiać, a jeśli nie mieliście z jakiegoś powodu okazji się z nim zapoznać, to ja ze swojej strony mogę Wam go śmiało polecić.
Przedostatni tomik w czerwcowym podsumowaniu to oczywiście "Kształt twojego głosu", którego nie mogło tu zabraknąć! Do tej pory trudno mi uwierzyć, że do zakończenia tej serii pozostał tylko jeszcze jeden tom, i mam mnóstwo obaw z nim związanych: o ile lubię dramaty postaci, które nie są szczególnie bliskie mojemu sercu, tak kiedy zżyję się z nimi jak z parą głównych bohaterów "Koe no katachi", to zaczynam im życzyć jak najlepiej. I naprawdę, jeśli ta seria nie zakończy się dla nich dobrze, to poziom mojego smutku może przekroczyć dopuszczalną skalę. Mam więc tylko nadzieję, że cokolwiek autorka zaplanowała na zakończenie tej mangi, nie będzie ono dla mnie rozczarowujące, już nawet spychając na dalszy plan fakt, że chciałabym, aby był to typowy happy end.
Ostatnia już manga w tej notce, to dziewiąty tom "Requiemu króla róż". Wychwalałam go już wiele razy, więc myślę, że nie muszę się jakoś szczególnie powtarzać - nie mogę się jednak powstrzymać przed dodaniem, że to, co autorka czasem wymyśla, jest po prostu nie do pojęcia. Uwielbiam, kiedy jakieś dzieło jest w stanie tak na mnie wpłynąć, że dosłownie bawi się ono moimi emocjami, a Aya Kanno potrafi to naprawdę świetnie zrobić. Mam nadzieję, że w niedalekiej przyszłości wątki Ryszarda i Edwarda bardziej się do siebie zbliżą w sposób, w jaki ich relacja wyglądała wcześniej (przy czym oczywiście mam na uwadze, że to nie jest do końca możliwe), ponieważ tak właściwie jest to dla mnie najciekawszy aspekt tej mangi.
Uff, to by było na tyle! Notka wyszła strasznie długa, ale nie jestem do końca pewna, czy w lipcu cokolwiek się pojawi, więc wybaczcie mi i potraktujcie ten długi wpis jako swego rodzaju rekompensatę.
Jak tam u Was w czerwcu? ^^
Hm, chyba gdzieś właśnie w tych tomach Łyżeczki był time skip, nie? Jak całą serię bardzo lubię, tak ten nagły WTEM! przelot przez całą drugą klasę i kawałek trzeciej był bardzo słaby.
OdpowiedzUsuńHeh, a mnie się właśnie kolorowe ilustracje w Noragami wybitnie nie podobają xD A zbieranie samej mangi porzuciłam jakiś czas temu, jeszcze mam sporo tomów nieprzeczytanych, ale jak pierwszy tomik mi się bardzo podobał, tak im dalej w las, tym bardziej jedynymi wrażeniami z tej serii były dla mnie chęć mordu na Yato i radość, że nie żyję w tak okropnym świecie jak ichni.
Jak za Magi nie przepadam i nie podzielam zachwytów wielu osób nad okładkami, tak akurat ta trzynasta jest naprawdę czudna *-*
O zbieraniu długich sportówek to mi nawet nie wspominaj xD KnB jest przynajmniej zakończone i wydane w Polszy... *oddaje się egzystencjalnej zadumie na temat swoich życiowych i importowych wyborów*
Co BnHA, z tych jakichś mglistych spoilerów, jakie czytałam, wynika, że śmierć i angst gdzieś tam się czai w niezanimowanych jeszcze rejonach, ale nie wiem, jak bardzo to zgodne z prawdą. Do życzeń w kwestii tej serii dorzuciłabym jeszcze ze swojej strony eliminację Minety. Możliwie bolesną, ale przede wszystkim skuteczną ;p
Meh, nie lubię tej okładki Requiem, taka jakaś imo niepasująca do tej serii i, bo ja wiem, animcowa? Chociaż inna rzecz, że ja z czytaniem jestem gdzieś tam hen, hen z tyłu, może do nowszych tomów taki ninjowaty ludź nawet pasuje xD
A ja w czerwcu postanowiłam nabyć wreszcie jedną serię od Waneko, która już nie będzie mieć dodruków, i zrobiłam to akurat dosłownie parę dni przed tym, jak została przeceniona do 5 złotych. Tak że no... Nie powiem, żebym była z zakupu niezadowolona, ale trudno mi być całkowicie usatysfakcjonowaną xD
O kurczę, faktycznie mogło być coś takiego! No i sam ten wątek z zakładaniem firmy średnio mi leży, wolałam, jak było więcej o zwierzątkach. :<
UsuńHaha, u mnie trochę loteria z tymi ilustracjami, bo o ile zawsze są one świetnie narysowane, tak czasem kolorystyka albo jakiś taki ogólny porządek mi trochę nie siądzie (okładka z tomu trzeciego była na przykład najgorsza ze wszystkich). No i mnie Yato na szczęście nie irytuje, robił to Yukine, ale teraz jest już tylko lepiej. :D
Prawda? <3 Jest prześliczna, ale szkoda, że autorka nie wykorzystuje swojego pełnego potencjału w środku - tam już tej ładnej panienki nie zobaczysz w aż takiej okazałości, a szkoda.
Ja sobie nawet nie wyobrażam innej sportówki już zbierać! Haikyuu to jeszcze na razie nie ma aż tak wiele tomów względem Kuroko, ale np. Yowamushi? XD
(Co nie zmienia faktu, że trzymam kciuki za to, żeby ktoś w końcu to wydał, żeby fani gatunku się cieszyli.)
Co prawda wątpię, żeby nam kogoś z klasy A uśmiercili, ale dzięki za info! W sumie teraz sobie przypomniałam, że faktycznie była tam mocna scena ze śmiercią, która mi się podobała (i która jest dla mnie trochę wyjęta z kontekstu, bo nie jestem z mangą na bieżąco, ale widzę śmierć, to czytam XD).
Wreszcie osoba, która czuje do Minety to samo co ja. <3 Nawet, jeśli on dalej miałby tam marnie egzystować, to chciałabym, żeby jakaś panienka go kiedyś porządnie podsumowała, a nie dawała się molestować jak wszystkie do tej pory.
Jeju, czytaj to, nie wiesz co tracisz! Ja tu takie huśtawki emocjonalne przeżywam przy tym tytule... XD Ale faktycznie, na tle innych ilustracji, ta jest trochę nietypowa. Tak samo w sumie jak następna, którą Waneko niedawno pokazało.
Zawsze najgorzej. :< Ale hej, przynajmniej masz wszystkie tomy, tak? Po piątaku to mogłyby szybko już zniknąć. :>
E, sporo osób nie lubi Minety, z tego co widziałam w internetach - i bardzo słusznie xD Raczej marne szanse, żeby wreszcie porządnie dostał po dziobie, ale marzyć można...
UsuńNoale przynajmniej jak już zacznę czytać, to będę miała więcej tomów pod łapką i mniej czasu na umieranie z ciekawości, co dalej xD Ta następna okładka akurat jak dla mnie już bardziej pasująca, chociaż za to jedna z imo brzydszych :/
No właśnie nie mam wszystkich, pierwszego już przed przeceną nie było x'D
Owszem (i ciszę się z każdej takiej osoby :D), ale na blogach, które czytam, spotykałam się raczej albo z obojętnością albo sympatią, grr.
UsuńW sumie, to masz się w tej sytuacji całkiem dobrze! XD (Co nie zmienia faktu, że wiele tracisz, więc nadrabiaj szybko!)
Dla mnie to ilustracja z tomu szóstego dalej jest najgorsza. :>
A co zamawiałaś? Na pewno uda Ci się dorwać ten jeden tomik gdzieś na FB czy Allegro. ^^
Szósta to właśnie moja ulubiona xD
UsuńŚmiech w chmurach. I owszem, nawet już mam jedną ofertę na oku, ale zawsze to niezbyt fajnie musieć się uganiać za tym jednym tomikiem :/
Haha, to żeby jakaś inna obwoluta mniej mi się podobała od szóstej, autorka naprawdę musiałaby się postarać! Ten okropny zielony. XD
UsuńWiadomo, najlepiej chapsnąć wszystko naraz. Najgorzej właśnie, jak się nie ma pierwszego, bo nie można zacząć czytać. :<
Ja już od dłuższego czasu na swojej półce Śmiech w chmurach mam, ale możesz kiedyś dać znać, jak się podobało. Ja z lektury niewiele pamiętam, chyba tylko to, że kreska jest ładna. XD
Chciałabym kiedyś zobaczyć tę "czarną półkę" :). Ja układam raczej tematycznie ale nie zawsze się to udaje bo mam sporo mang. Np. na mojej wymarzonej Clamp-półce zaczęłam już drugi rządek (nie chcę "mieszać" Clampa z innymi tytułami). A myślałam, że 120cm to dużo ;). W ogóle mój megaregał już jest niemal cały zapełniony, a myślałam, że to niemożliwe. Teraz gromadzę fundusze na drugi, mniejszy. I przy okazji na generalny remont pokoju, z nowymi meblami i malowaniem włącznie. Na jesieni powinno się udać :D.
OdpowiedzUsuńCo do mang: mnie się "twoje imię." bardzo podobało i nie odczułam żadnego niewykorzystanego potencjału. Ale chyba już wiesz, że ja najbardziej lubię właśnie krótkie serie. Co do relacji między postaciami i więzi z czytelnikiem to też zależy od tytułu. Są nawet jednotomówki, którym się to udało! Zresztą, ja czytam mangi nie tyle dla samych postaci, ile dla zapamiętywalnej fabuły.
"Nieznajomy Na Plaży" też mnie wynudził, ale ostatecznie zostawiłam go sobie. Ma fajny, wakacyjny klimat. Ale kontynuację porzuciłam po pierwszym tomie (którego się pozbyłam). Jest ona jeszcze bardziej nużąca :/.
Jeszcze chciałabym jakoś dopracować moje półeczki, zanim się nimi pochwalę, ale z czarnej jestem wyjątkowo dumna! :>
UsuńTeż myślałam o tematycznym układaniu mang, ale np. kiedy przychodzi do ułożenia wszystkich mang Inio Asano obok siebie, to trzy tomy od Hanami są ogromne, a później taka kruszynka od Kotori... i za mało ich, żeby zrobić im całą półeczkę. Mam nadzieję, że to się niedługo zmieni. :>
Powodzenia w remoncie! Ja już takowy miałam i dokupywałam regały, a i tak niedługo zacznę ustawiać mangi na podłodze. XD
Kurczę, niektórym jednotomówkom to się udaje, ale to już naprawdę autor musi być dobry w tym, co robi. Mnie niestety "twoje imię." aż tak się nie spodobało, co nie zmienia faktu, że jestem zadowolona z zapoznania się z tym tytułem. Teraz tylko szybciutko kupić ostatni tom. ^^
Ojej, szkoda. :< Cóż, jak znajdę dalsze tomiki za dyszkę, to pewnie i tak kupię, ale tym bardziej przekonałaś mnie, że zwykłej ceny nie warto za nie dawać.
W przypadku układania mang na półce zwykle mam dylemat między układaniem ich kolorystycznie a według wysokości tomików, czasami ciężko to pogodzić. :P
OdpowiedzUsuń"Kimi no na wa." chyba do końca zostanie dla mnie filmem, jakoś nie mam ochoty próbować innych wersji. "Absolwenci"! ♥ "Nieznajomego na plaży" chciałabym kupić i lubię tę historię, ale z drugiej strony trochę się waham, może to przez brak miejsca na półce (muszę wymyślać mangom i książkom coraz to nowe miejsca)?
Co do "Noragami", to myślę, że zrobię podobnie i kolejne tomy będę dokupować sporadycznie. Moja znajomość "Magi" ogranicza się do pierwszej serii anime. Z "BNHA" na razie poprzestanę na anime (chociaż im więcej będzie wydanych tomów, tym prawdopodobnie trudniej będzie zacząć zbierać mangę). "Requiem" niedługo trafi w moje ręce, razem z innymi zamówionymi ostatnio mangami. ^^
Ja bym nie zniosła "schodów" na moich półkach, więc jeśli o to chodzi, to wolę mieć tęczę na półce, byleby mangi były równej wielkości. XD Te różne wielkości mang niby takie fajne, ale kiedy tak dłużej o tym pomyślę, to w sumie fajnie by było, gdyby był jeden uniwersalny format dla wszystkiego.
UsuńJa za filmową wersję "twojego imienia." zabiorę się po lekturze mangi. A przynajmniej mam taką nadzieję. XD
(Swoją drogą, czemu w tym tytule jest kropka...?)
O braku miejsca nawet mi nie pisz, moje półki już się zakrzywiają, a mang przybywa. Kiedyś mi się to wszystko zawali na głowę. XD
Właśnie, trzeba kuć żelazo póki gorące! Ja lubię czytać Bnha nawet jeśli znam fabułę, bo rysunki są świetne; anime aż tak nie oddaje tej dokładności, bo wiadomo, trudniej zadbać o wszystkie szczegóły, jeśli robi się już coś w ruchu.
Koniecznie daj znać, jak podobał Ci się Requiem! <3
Też nie lubię tego widoku, więc zawsze staram się to jakoś rozwiązać. :P
UsuńNie mam pojęcia, może ktoś uznał, że tak będzie bardziej oryginalnie. xD
Hmm, skoro tak, to może faktycznie jeszcze to przemyślę. W zasadzie, to jeszcze nawet nie widziałam mangowej wersji, może tak mnie chwyci za serducho, że jednak kupię. ;D
Dzisiaj przeczytałam, jak zawsze świetne! Nic, tylko z utęsknieniem czekać na kolejny tom.
Moje dwa tomy "Wybranek jej wysokości" różnią się wysokością chyba o centymetr... to jest prawdziwy dramat. XD
UsuńJakoś irytuje mnie ta mała litera i kropka, chyba wolałabym mniej "oryginalną" nazwę. :>
Przejrzyj sobie skany w Internecie, naprawdę robią wrażenie!
Czekam razem z Tobą! :<
Chciałabym móc jakoś specjalnie układać moją kolekcje, niestety mam za mało miejsca :'(
OdpowiedzUsuń"Nieznajomego.." czytałam jeszcze na skanach. Był taką historią na raz.
Po skoku czasowym w "Requiem..." zaczęło strasznie razić mnie ciągłe użalanie się nad sobą Ryśka. Jednak trzeba przyznać że intrygi są coraz lepsze.
Pozdrawiam
bazgrolyokulturze.blogspot.com
Mnie na razie jeszcze starcza miejsca na mangi (chociaż obawiam się, że długo już tak nie będzie), ale gdybym miała więcej, to też jakoś ładniej bym to sobie poukładała. :/
UsuńTen skok czasowy też mi troszkę zazgrzytał przy lekturze, ale dalej przyjemnie się czyta. Zobaczymy, jaki autorka ma pomysł na ten tytuł. Cokolwiek zrobi, to mam nadzieję, że się nie zawiodę. :>
Mangi to nie moja bajka, ale fajnie, że Ty masz imponującą kolekcję. :)
OdpowiedzUsuńZapraszam do siebie. :)
Moja kolekcja niedługo zacznie mi się wylewać z pokoju. XD
UsuńMang raczej nie czytuję, ale niektóre tytuły o których piszesz znam z anime, takie Noragami na przykład lubię bardzo bardzo. Widziałam też film animowany Kolegów z klasy, ale nie wiedziałam, że manga ma kolejne części!
OdpowiedzUsuńU mnie mangi trochę wypierają książki, chociaż staram się nad tym panować. :>
UsuńKolegów z klasy nadchodzi jeszcze jedna część, dotycząca Haracza - i o ile za nim jako za postacią nie przepadam, tak kupię chociażby tylko dla ilustracji na obwolucie, bo jest przepiękna. ^^
Ja uwazam, że jednak "Nieznajomy wśród wiatru" jest dużo lepszy i zupełnie inny od "Plażowego" - tutaj mamy jednak historie wakacyjną, a tam obyczajówkę o całej rodzinie, ciężko jest tak naprawdę po tej jedneotomówce mieć poczucie tego, co czeka w sequelu.
OdpowiedzUsuńNie skreślam jeszcze planu zakupu kontynuacji, ale manga na pewno nie została po pierwszym tomie moim priorytetem. ^^
UsuńAle jeśli kolejny jest bardziej "rodzinny", to świetnie - myślę, że w takim razie bardziej mi się spodoba. :D