Tytuł: Dziewczyny z ruin
Autor: Nao Tsukiji
Gatunek: tajemnica, dramat, fantasy
Wydawnictwo PL: Waneko
Wydawnictwo JP: Kodansha
Data wydania PL: 2015 (sierpień)
Data wydania JP: 2013 (?)
Cena okładkowa: 19.99zł
Ilość tomów: 1
Do tej pory nie zrecenzowałam tylko dwóch pozycji z serii Jednotomówek Waneko, które mam w swojej kolekcji. Jedną z nich były właśnie "Dziewczyny z ruin". Dlaczego? Z dwóch powodów. Z jednej strony mamy tutaj do czynienia z tytułem dosyć specyficznym, więc nie wiedziałam, w co włożyć ręce. Z drugiej zaś musiałam ponownie przeczytać całą mangę, żeby przygotować się do recenzji, a jakoś nie miałam na to większej ochoty. Postanowiłam jednak wziąć się za siebie i w końcu to zrobić, żeby nie było, że nie zrobiłam niczego na blogu przez całe wakacje. Zapraszam więc do lektury!
Cały tomik jest zbiorem opowiadań naprawdę przeróżnych. Elementem, który je łączy, jest niewątpliwie baśniowy klimat. Zanim jednak zagłębię się w ten temat bardziej, pozwolę sobie przybliżyć Wam pokrótce fabułę każdej historii. Starałam się unikać większych spoilerów, ale wiadomo: jak ktoś bardzo boi się popsucia sobie lektury, to może spokojnie pominąć tę część tekstu.
Tomik otwiera tytułowe opowiadanie - "Dziewczyny z ruin". Toge poznajemy jako dziewczynę o której koleżanki często plotkują w szkole - podobno została uwięziona w ruinach na pięć dni z jakimś mężczyzną. Szczegóły nie są znane, bo uczennica wyrzuciła to zdarzenie ze swojej pamięci i nie przypomina sobie niczego więcej. Pewnego dnia jej najlepsza przyjaciółka, Momoka, postanawia wybrać się z nią w owe ruiny i wszystko jej przypomnieć...
Drugim opowiadaniem i zarazem tym, które najbardziej mnie urzekło, był "Człowiek, który widział muzykę". Historia kręci się wokół zbzikowanego staruszka, niegdyś wielkiego muzyka, który swoją grą potrafił urzec ludzi, teraz nudnego nauczyciela muzyki w szkole. Od lat muzyka nie sprawia mu już takiej przyjemności jak wcześniej, a wszystko za sprawą pewnego wydarzenia z przeszłości. Czy dzięki spotkaniu tajemniczego nieznajomego uda mu się znowu czerpać radość z gry?
Trzecia historia to "Dziewczyna z szuflady" - chyba najdziwniejsza ze wszystkich w tym zbiorze. Pewnego dnia główny bohater zostaje zaczepiony przez całkowicie nieznaną mu dziewczynę, która mówi prosto z mostu: "Wróć do mojej szuflady!". Okazuje się, że myli go ona z jego bratem bliźniakiem, z którym łączyła ją dosyć dziwna relacja. Jak dziwna i ile w stanie jest zrobić nasz bohater dla nowo poznanej dziewczyny?
Opowiadaniem zamykającym cały tomik jest "Wzgórze kapeluszy", które przybliża nam historię Thoma - znanego projektanta kapeluszy. Kreuje on nakrycia głowy wyłącznie dla żywych, ponieważ robienie ich dla zmarłych wiąże się z małym zarobkiem i złą sławą. Ile jest jednak w tym prawdy i jakim wymagającym zajęciem jest projektowanie kapeluszy - dowiemy się z lektury.
Manga została wydana w serii "Jednotomówek Waneko", więc wymiarami i logiem na grzbiecie ładnie prezentuje się z resztą poprzednio wydanych tytułów. Zapłacić nam za nią przyjdzie tyle, ile za tradycyjną mangę - niecałe dwadzieścia złotych. Waneko przyzwyczaiło mnie już do dobrej jakości wydawanych przez nich tytułów, więc od początku wiedziałam, że mogę być o to spokojna.
Obwoluta jest po prostu przepiękna - przedstawia dwie dziewczyny stojące we wnętrzu zrujnowanej fabryki. Oprócz tego, że jedna wydaje się mieć trochę zdeformowane stopy, jest to naprawdę niezwykle klimatyczna obwoluta, która w stu procentach nakłoniła mnie do zakupu tej mangi. Na tylnej części mamy te same dziewczyny, teraz jednak otoczone w większości bielą, i opis tomu.
Na samej okładce znajduje się krótkie posłowie w formie komiksu z autorem. Nie przepadam za tego typu zabiegiem, wolę jakiś ładny obrazek, ale nie jest to dla mnie większym problemem.
W środku drukarnia spisała się wspaniale, bo wszystko jest naprawdę dobrze wydrukowane - co w tym wypadku do lektury mangi jest bardzo ważne. Zniszczenie przyjemności z kreski autorki przez jakieś paprochy lub źle nałożony tusz okropnie, ale to okropnie by zabolało.
Tym, co jeszcze mnie ucieszyło w wydaniu jest papier! Wreszcie doczekałam się dobrego papieru w mandze Waneko! Co prawda dalej prześwituje, ale naprawdę malutko. Znowu jest to kwestia, która mogła popsuć lekturę - strony są przepełnione pięknymi rysunkami autorki, co przy prześwitywaniu byłoby naprawdę okropne.
Użyta czcionka jest całkowicie czytelna, onomatopeje zostały wyczyszczone, literówek nie znalazłam.
Jedynym mankamentem wydaje się być prześwitująca obwoluta z tyłu, co
sama zauważyłam dopiero przy czytaniu innych recenzji (nie pamiętam już czyich, wybaczcie!). Nie powinno się
to w ogóle zdarzyć, ale skoro tego nie spostrzegłam od razu, nie był to
dla mnie jakiś rzucający się w oczy błąd. Oprócz tego na białej części
obwoluty bardziej widać zadrapania, co niestety częste jest przy matowym
papierze.
W tym miejscu powinnam właściwie skończyć pisanie recenzji i iść stawiać ołtarzyk autorce tej mangi, bo jej rysunki są po prostu obłędne. Spójrzcie na wybrane przeze mnie ilustracje i chociaż spróbujcie zaprzeczyć, że są one cudowne. Jak wiele wyobraźni, rozmachu i zaangażowania musiała włożyć w nie Nao Tsukiji, tego tylko przyjdzie nam się domyślać. Oficjalnie jest to manga z najlepszą baśniową kreską na mojej półce.
Żeby nie być takim bezkrytycznym dodam, że autorce zdarza się czasami narysować postać z zezem rozbieżnym lub bardzo dziwną miną, co jest bardzo małą, ale jednak, wpadką. Trochę zgrzytało mi to przy lekturze, ale po przewróceniu strony dosłownie zapierało mi dech w piersiach na widok jakiegoś pięknego kadru. Cóż, zdarza się najlepszym, prawda?
Tym co chciałabym zaznaczyć jest to, że nieszczególnie przepadam za baśniowymi klimatami. Są w porządku, ale przy dłuższych utworach potrafią po prostu zanudzić czytelnika i odebrać mu chęć do lektury. Z tytułami, które oceniam po okładce (w tym wypadku: po obwolucie) wiąże się jeden zasadniczy problem: właściwie zawsze wyobrażam sobie coś innego, niż dostaję i tak też było w tym przypadku. Absolutnie nie uważam tego za wadę omawianego utworu, jednak po dziewczynie z toporem na obwolucie spodziewałam się czegoś mroczniejszego. Nie zmienia to jednak faktu, że "Dziewczyny z ruin" były jedną z lepszych jednotomówek składających się z wielu niepołączonych ze sobą historii jakie czytałam, w dużej mierze za sprawą samej kreski. Fabuła czasami mi zgrzytała: tutaj dziewczyna z biednej rodziny wytrzasnęła nie wiadomo skąd materiały wybuchowe zaprogramowane na eksplozję w określonym czasie, tam mężczyzna połknął tabletkę wepchniętą mu do ust przez bardzo, bardzo dziwnego nieznajomego i jakoś nieszczególnie się tym przejął... Parę takich dziwactw się znajdzie, co nie zmienia faktu, że wszystkie cztery opowiadania czyta się szybko i przyjemnie.
Podsumowując, "Dziewczyny z ruin" są tytułem, który zdecydowanie mogę Wam polecić. Jest to kolejna naprawdę dobrze przemyślana pod względem wyboru jednotomówka od naszego kociego wydawnictwa i swoim poziomem wcale mnie nie zawiodła. Wręcz przeciwnie, w kwestii kreski tylko podniosła poprzeczkę! Dla mnie był to zakup udany, bo krótka a porządna manga to dobra manga. Nie jest ona zakupem obowiązkowym, ale kiedy teraz znowu patrzę na kreskę - może powinna być?
Posiadam tę mangę w swoich zbiorach i szczerze ją kocham <3 Chyba moim ulubionym rozdziałem był "Mężczyzna, który widział muzykę". Zaraz potem jest "Dziewczyna z szuflady", "Dziewczyny z ruin" i na końcu "Wzgórze kapeluszy".
OdpowiedzUsuńKreska Nao Tsukiji jest jedyna w swoim rodzaju. Wiele jej rysunków jest naprawdę bardzo misternie wykonanych :D
Nic dodać, nic ująć. Zgadzam się we wszystkim. ;)
UsuńKocham to mango, chcę Adekana w Polsce bardzo ;A;. Wczoraj właśnie pokazałam znajomej artbook Nostalgia Tsukiji Nao (musiałam kupić), a potem jednotomówkę Waneko i powiedziałam "musisz to kupić"! Zdecydowanie siadła mi ta autorka i pod względem kreski i pod względem prowadzenia historii.
OdpowiedzUsuńAdekana nie bardzo kojarzę, ale poguglałam sobie i trochę mnie przeraziła ilość tomów.
Usuń(Pewnie i tak bym kupiła, ale lubię sobie wmawiać, że nie, nie wydam tych pieniędzy) XD
Ja swój tomik głównie kupiłam po to, by się pogapić na te przecudowne rysunki. Toż to uczta dla oczu! Niezwykły talent, po cichu zazdroszczę :D
OdpowiedzUsuńJa kupiłam dla cudownej obwoluty. :D
UsuńKto by nie chciał tak rysować...
Świetna recenzja! :D Już czytałam parę notek o tym tytule ale Twoja jest chyba najlepsza. Chyba w najbliższym czasie będę musiała pomyśleć o zakupie tego tytułu, manga urzekła mnie przepięknymi ilustracjami jestem też bardzo ciekawa wszystkich tych historii.
OdpowiedzUsuńDziękuję bardzo! ;u;
UsuńPolecam serdecznie, bo "oglądanie" tej mangi to czysta przyjemność. :D
Oj tak, kreska jest naprawdę cudowna i pewnie uwielbiałabym ją jeszcze bardziej, gdyby nie pewne zgrzyty, a konkretnie pojawiające się od czasu do czasu przekłamania anatomiczne (pierwszy z brzegu przykład - postać z tyłu obwoluty). Trochę mi to uprzykrza podziwianie rysunków. ;__; Same historie były w porządku, choć chyba spodziewałam się po nich nieco więcej. ;)
OdpowiedzUsuńNo właśnie, te głupoty potrafiły sporo odjąć przy czytaniu. :(
UsuńTeż spodziewałam się czegoś troszkę lepszego, ale w ostatecznym rozrachunku to naprawdę fajna jednotomówka. ^^
Takie dziwaczne zgrzyty jak te, które opisałaś na końcu recenzji bardzo denerwują czy to w mangach, czy w anime, więc wiem o co Ci chodzi ;p Aż ma się ochotę przenieść się do danej historii i trochę tam pozmieniać! Nie zagłębiam się wiele w baśniowe klimaty, więc nie mam o nich żadnego konkretnego zdania. Jak coś mi się spodoba to sprawdzam, ale że nie ciągnie mnie też jakoś specjalnie do jednotomówek, tę sobie odpuszczę :) Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńKusonoki Akane
Moja zmora! Nie ma niczego gorszego niż derpowe twarze w mangach/anime. :P
UsuńJa z kolei uwielbiam jednotomówki, bo to bardzo niezobowiązujące mangi. XD
Cóż, mi pierwsza historia się bardzo nie spodobała. Widać, że autorka nie mogła się wyrobić z tym tematem w tak krótkim opowiadanku. Bardzo się zawiodłam, bo to w końcu tytułowa historia :( Przynajmniej kreska ładna
OdpowiedzUsuń