Muszę się pochwalić, że nadrobiłam swoją kolekcję jednotomówek Waneko i na chwilę obecną brakuje mi tylko mangi "Rock na szóstkę", którą już wcześniej i tak czytałam! W tym stosiku królują właściwie krótkie tytuły z Waneko, bo znowu zamówiłam sobie większą paczuszkę z Arosa.
"Istota zła" to manga autorki "Requeimu króla róż", więc wiedziałam, że muszę ją mieć! Widać w niej już styl autorki, chociaż jeszcze nie taki widowiskowy i rozwinięty. Sama fabuła była w porządku, najbardziej do gustu przypadła mi historia z niewidomą dziewczyną. Podobało mi się to, że mangaka twardo trzymała się wytyczonych przez siebie zasad - ma być nieznający litości i zabijający tylko dla siebie człowiek, taki też jest. Strasznie denerwuje mnie niechęć autorów do uśmiercania swoich postaci, ale do tego przejdę jeszcze na końcu podsumowania...
Nadrobiłam też sobie "Zerową Marię i puste pudełko", bo szesnaście złotych za tomik to wcale nie tak dużo, a ciekawa byłam dalszej historii. Ogólnie to pierwszy i drugi tom były jakby osobnymi historiami, które się ze sobą nie łączyły, dopiero pod koniec drugiego i cały trzeci mamy wątek, który jeszcze zostanie pociągnięty do następnego tomu. Samą LNkę miło się czyta, ale ten gatunek ma to do siebie, że w moich oczach za bardzo stara się przypominać we wszystkim anime. Gesty, zachowania, powtarzające się typy charakterów... Wszystko. No i chociaż w drugim tomie z rysunkami było lepiej, tak w trzecim dostaliśmy trzy czarno-białe ilustracje, i uwaga - prawie wszystkie były takie same...
Wyżej mamy "Vitamin", niedawno wydaną jednotomówkę Waneko, którą po prostu musiałam mieć. Lektura nie zrobiła na mnie już takiego wrażenia jak za pierwszym razem, ale to kawał naprawdę porządnej mangi. Swoją drogą, napisałam już recenzję, która pojawi się kiedyś w sierpniu, więc tam będziecie mogli poznać moje zdanie dokładniej.
Nie mogę zrozumieć fenomenu "Kolegów z klasy". Dla mnie to BL nie było naprawdę niczym wyjątkowym, nie wzbudziło we mnie praktycznie żadnych uczuć, raz się tylko uśmiechnęłam. Kreska jest piękna, póki mamy ujęcia tylko na twarze, a to i nie zawsze - dłoni nie potrafię ścierpieć. Nauczyciela w ogóle nie lubię, cała jego postać jest dla mnie okropna i obrzydliwa, a wątek między chłopakami był przyjemnie przedstawiony, ale też bez szału. Do tej pory nie wiem, co myśleć o tym tytule.
Podobnie było z "Forest of lore", które rzekomo miało być horrorem, ale strasznie nie było w ogóle. Głębsze przemyślenia zostawię na pewno do recenzji, ale tę jednotomówkę można podsumować krótkim: creepypasty. I tyle. Podobała mi się z wyglądu jedna bohaterka, miała takie fajne, grubsze brwi. :D
Nareszcie koniec "Deadman Wonderland", yay! Nie wiem, czy jest się z czego cieszyć, bo uwielbiałam ten tytuł i smutno mi, kiedy pomyślę, że już nie kupię nowego tomiku, ale fajnie było poznać całą historię. Mam parę zastrzeżeń do końcówki, mianowicie SPOILER: bardzo podobało mi się to, że Shiro była w śpiączce, ale cały efekt popsuło późniejsze jej przebudzenie... Strasznie mnie to zawiodło, oczekiwałam smutnego zakończenia. A to, że reszta postaci tak łatwo wróciła do swoich zawodów i normalnego życia też było trochę naciągane, ale czytałam to z uśmiechem na twarzy, naprawdę. Super było zobaczyć, jak postacie, które bądź co bądź lubię, poukładały sobie życie.
Jestem naprawdę zadowolona z tej serii, a tak nieziemsko prezentuje się na półce, że nie mogę przestać cieszyć nią oczu!
"Tokyo Ghoula" tak sobie czytam, czytam... i wcale nie interesują mnie te fakty o ghulach, które autor wszędzie wpycha, naprawdę. Najchętniej po prostu bym je pomijała, ale nie cierpię czytać czegoś wybiórczo. Czuję, że przez ostatnie tomy będę po prostu czekała na zakończenie i liczę, że ono mnie nie zawiedzie.
I na końcu mamy dwa ostatnie tomy "Śmiechu w chmurach". Autorka potrafiła mnie zaskoczyć i koniec końców cieszę się, że dałam tej serii szansę, ale pewien wątek mi nie podszedł. To, SPOILER: że najstarszy brat jednak przeżył. Dlaczego? Po co? Naprawdę cieszyłam się, że autorka potrafi zabić jakąś swoją postać i nie odstawiać później takich naciąganych akcji. Zakończenie wyszło zbyt szczęśliwe i słodkie, w dodatku autorka nie raczyła pokazać jeszcze jakoś fajniej Kagamiego... Smutek i ból.
Od razu ostrzegam, że w tym roku podsumowania sierpniowego nie będzie. Niczego nie kupuję, poza tym jestem tak zabiegana, że i tak nie dałabym rady tego ogarnąć, szykuje się więc większe zamówienie na wrzesień! We wrześniu też postaram się ogarnąć notkę z moją mangową kolekcją. :D
A jak tam Wasze zbiory? ^^
A jak tam Wasze zbiory? ^^
"Istotę zła" przeczytałam jeszcze przed zlicencjonowaniem, a teraz nie wiem, czy kupić, może przy jakiejś dobrej okazji. Z "Vitamin" jakoś cały czas zwlekam, nie mogę się zdecydować, może Twoja recenzja w czymś pomoże. ;)
OdpowiedzUsuńCo do "Kolegów z klasy" (tak, nie przepuszczę żadnej okazji, żeby się nimi pozachwycać xD), z początku też mnie nie przekonali, więcej nawet, kiedy Waneko ogłosiło tę mangę, to nawet nie pamiętałam, że ją kiedyś czytałam. Dopiero później mnie ruszyło, a po przeczytaniu kontynuacji już kompletnie zakochałam się w tej historii. ♥ Fakt, dłonie w wykonaniu Nakamury są... bardzo specyficzne, ale taki to już jej urok (nawet jeśli czasami dość wątpliwy ^^''). A Harasena (czy też w polskiej wersji Haracza) teraz naprawdę lubię, to postać, która zyskuje przy bliższym poznaniu (o czym jeszcze wspomnę, bo szykuję recenzję "Sotsugyousei"). I mam już przygotowaną recenzję "Kolegów z klasy" w wersji anime, więc wkrótce znów będę ich wychwalać u siebie na blogu. ^^
*spogląda na długość komentarza* tak... właśnie tak się dzieje, kiedy zacznę pisać o Sajou i Kusakabe :P
W takim razie dam jeszcze szansę kontynuacji "Kolegów z klasy", dzięki wielkie za Twoją opinię! :)
UsuńFenomen "Kolegów z klasy" leży przede wszystkim w ich sequelach i spin-offach, do których ta jednotomówka jest takim wstępem... dlatego jeśli Waneko ich nie wyda zrobi temu tytułowi wielką krzywdę, ale mam nadzieję, że jednak będą!
OdpowiedzUsuńA mnie się i dłonie i twarze i te długie kończyny tam mega podobają, uwielbiam te kompozycje na kadrach *^*
Mnie bardzo podobają się mordki chłopców, za to Haracza z wyglądu ścierpieć nie mogę. XD
UsuńWidzę, że Aros na propsie XD
OdpowiedzUsuńWydaje mi się, że "Kolegów z klasy", albo się pokocha, albo nie. Mam wielka nadzieję, że Waneko jednak postara się o dalsze części. :D A co do kreski to - ze sztuką różnie bywa, jeden mdleje przez da Vincim drugi przed Rothko...
No DW się skończyło, więc wskoczy mi na półkę jeszcze dwa tomiki. Juz się nie mogę doczekać, kiedy całość doczytam <3
Niestety ale Marii już więcej nie tknę... Pierwszy tomik oceniam tak 5/10 i nie chcę więcej. Wydanie może ładne, ale 3 tygodnie sie męczyłam z czytaniem tego, więc...
Zakupy mi się małe na pewno szykują, ale dopiero będę je realizować po powrocie do Krk. Nie chcę się wozić z tuzinami mang, a przynajmniej nie większymi o to, co mam przy sobie do recenzji. XD I tak przyszły mi dwie mangi z prenumeraty.
Teraz nadrabiam tylko Wanekowe wydania! XD
UsuńO rany, 3 tygodnie z Marią? Mnie całkiem szybko i w miarę przyjemnie się czytało moje tomiki, chociaż szału również nie było...
Tuzin mang tuzinem, ale wyobraź sobie przeprowadzkę, kiedy masz np. 500 tomów. :D
Meh... I pomyśleć, że dla mnie najciekawszym elementem w Tokijskim Żulu są te informacje o ghulach XD Ja lubię, jak uniwersum jest bardzo rozbudowane, a takie coś sprawia, że czytelnik może dowiedzieć się więcej o świecie przedstawionym. Ja może nie jestem fanem Tokyo Ghoula, ale czyta mi się przyjemnie i uważam po prostu, że to solidny i ciekawy shonen.
OdpowiedzUsuńNie wiem, mnie to strasznie nudzi. Jakoś tak naukowo stara się to wyjaśnić autor, na całe strony o tym pisze i jakoś mnie to przynudza przy lekturze, szczególnie kiedy jest mnóstwo tekstu małą czcionką. :<
UsuńNa początku miałam fazę, ale teraz mi jakoś minęła. XD
Mnie akurat to, co ujęłaś w spoilerze bardzo cieszyło. Mimo wszystko dobrze było zobaczyć po takiej ponurej serii przebłysk jakiegoś szczęścia u bohaterów. Fakt, faktem, ciężko uwierzyć, że ot tak wrócili do dawnych zawodów, ale w sumie nie jest chyba doprecyzowane, ile dokładnie czasu upłynęło? No, w każdym razie ja całą serię uwielbiam. A co by się nie rozstawać z twórcami, to wydają oni teraz mangę "Smokin' Parade" z którą jeszcze się nie zapoznałam, ale pewnie wkrótce to zrobię.
OdpowiedzUsuńPodobało mi się zakończenie, uśmiechnięta od ucha do ucha byłam podczas lektury. Po prostu wolałabym SPOILER gdyby Shiro się nie obudziła, żeby zakończenie było takie słodko-gorzkie. ^^
UsuńIstotę złą czytałam jakis czas temu i mi się calkiem podobało, fajnie że Waneko zrobiło z tego jednotomówkę (bo oryginał ma chyba 2?). DW lubię strasznie, nie wiem czemu, bo w sumie to takie dosyć średnie jest :O
OdpowiedzUsuńTak, oryginał ma 2 tomy. Uwielbiam wydania paru tomów w jednym, o rany!
UsuńLubię taką sieczkę w mangach, a kreskę ubóstwiam. To była jedna z mang, przy której najlepiej się bawiłam do tej pory i mam szczęście mieć ją w swojej kolekcji. ^^
Wow! Stosik na bogato! :D Chyba będę musiała w najbliższym czasie zaopatrzyć się w "Istotę Zła", zaciekawiłaś mnie strasznie sowim opisem do zakupu tej mangi. :) Ciekawa jestem jaki wątek Ci sienie spodobał w "Śmiechu w chmurach", mi ta manga od początku sie bardzo spodobała a w szczególności Shirasu. <3
OdpowiedzUsuńMiło się czytało, ale nie było w sumie szału. "Requiem..." robi dużo lepsze wrażenie. :)
UsuńNie podobały mi się te nieśmieszne komediowe wstawki i SPOILER naciągana "śmierć" najstarszego brata.
Kagami i Ashiya. <3
Ja ostatnio jestem masakrycznie spłukana, że szkoda mi wydawać chociażby na jeden tom.
OdpowiedzUsuńAh, przeklęte wakacje i inne pokusy xD
Może kiedyś nadrobię, ale to już nie ta sama rozrzutność, co dawniej :<
Mnie z kolei ciągnie do innych rzeczy niż manga ostatnio, więc czuję że następne podsumowania będą skromniejsze. :)
UsuńW sumie dobrze, osobiście wolałabym wydawać na coś innego, a nie na mangowe uzależnienie. Parę tomików na miesiąc to nie problem, ale ostatnio wydaję coraz więcej pieniędzy. XD
Marzę o nadrobieniu Jednotomóek ;_; Zazdroszczę Ci ogromnie, moja zazdrość wielka jak Aconcagua.
OdpowiedzUsuńTeż pozostaję odporna na magię Nakamury Asumiko, dobrze wiedzieć, że nie jestem sama.
Jednotomówki właśnie zaskakująco łatwo nadrobić. XD
UsuńDam jeszcze szansę kontynuacji i zobaczymy, co z tego wyniknie. ^^
Istota zła w porównaniu do Requiem wypada strasznie słabo, gdyby nie pozytywne komentarze o Requiem, to po tym pierwszym tytule nie wzięłam bym niczego od tej autorki.
OdpowiedzUsuńWczoraj właśnie skończyłam Deadmana i mam podobne odczucia co Ty. Zakończenie nie jest idealne, ale przesadnie cukierkowe również nie jest.
Przyjemnie mi się czytało "IStotę zła", ale do "Requeimu..." faktycznie nie ma co jej porównywać.
UsuńWolałabym, żeby było jeszcze mniej cukierkowe. :<