Tytuł: Vitamin
Autor: Keiko Suenobu
Gatunek: dramat, szkoła, okruchy życia, prześladowanie
Wydawnictwo PL: Waneko
Wydawnictwo JP: Kodansha
Data wydania PL: 2016 (kwiecień)
Data wydania JP: 2001 (?)
Cena okładkowa: 19.99zł
Ilość tomów: 1
Wydawnictwo Waneko naprawdę stara się, żeby w ich ofercie jednotomówek znalazły się tytuły bardzo różne, mogące przypaść do gustu każdemu. Mieliśmy już shoujo, yuri, horror... Tym razem dostaliśmy bardziej życiową historię, której akcja rozgrywa się w szkole, a w tym przypadku chyba nikt nie chciałby przeżyć tego, co główna bohaterka.
Swoją drogą, przy tej recenzji trochę zaszalałam i nie obejdzie się bez spoilerów, więc jeśli tomik leży jeszcze nieprzeczytany na Waszej półce - pomińcie fragmenty zaznaczone serduszkami!
Piętnastoletnia Sawako to całkiem zwyczajna dziewczyna. Uczęszcza do dobrego gimnazjum, ma chłopaka, nauka nie sprawia jej większego problemu... Nad chłopakiem należałoby jednak zatrzymać się na dłuższą chwilę, bo okazuje się, że Kouta zmusza Sawako do seksu. Dziewczyna wyraźnie nie jest zainteresowana jego propozycjami, ale też nie wie, jak może się przed tym skutecznie bronić, więc ulega. Pewnego dnia na jej nieszczęście, ktoś dostrzega ją z jej partnerem w szkolnej klasie. Szybko okazuje się, że od tej pory Sawako nie będzie miała łatwego życia, a dotychczasowe przyjemne szkolne życie zamieni się w piekło.
Od razu muszę przyznać się do tego, że kiedy tylko Waneko ogłosiło wydanie tego tytułu, nie mogłam się oprzeć przed przejrzeniem skanów. Było to dosyć dawno temu, więc fajnie było odświeżyć sobie historię, ale niektóre sceny niestety nie zrobiły już na mnie takiego wrażenia jak wcześniej. Znęcanie się nad główną bohaterką jest tutaj naprawdę solidnie pokazane, nie ma miejsca na litość i taryfę ulgową. W jednej chwili dziewczynie wali się cały świat, nie ma nikogo, na kim mogłaby polegać i prosić o pomoc. Zostaje odrzucona nie tylko przez rówieśników i własnego chłopaka, który doprowadził do zaistniałej sytuacji, ale także klasowego wychowawcę i własnych rodziców, którzy nie okazują jej zrozumienia i ciągle porównują ją do starszej siostry.
Poruszany przez autorkę temat jest dosyć drażliwy, ale Keiko Suenobu ma już doświadczenie w tego typu historiach. Mogę nawet stwierdzić, że tutaj mangaka nie poszła na całość - wierzę, że zdołałaby zrobić jeszcze lepszy tytuł z "Vitamin", gdyby tylko sama manga mogła być dłuższa. Nie możemy zapomnieć, że mamy do czynienia z jednotomówką, więc sama historia jest mocno ograniczona. Wszystko wydaje się rozwiązywać zbyt szybko, i może teraz zabrzmię okrutnie, ale Sawako można by spokojnie rzucić jeszcze parę kłód pod nogi. W żadnych wypadku nie twierdzę jednak, że "Vitamin" to manga niewarta zakupu - bo tak nie jest. Zdecydowanie dobrze byłoby wszystkim przysiąść nad tym tytułem, bo może być to dobra okazja, żeby zadać sobie pytanie: "Czy nigdy nikogo bezsensownie nie skrzywdziłem?". ♥ Autorka wyraźnie pokazuje, jak Sawako nie potrafi poradzić sobie z zaistniałą sytuacją i nie ma żadnej podpory w postaci bliskich czy chociażby przyjaciółki. Coraz bardziej zamyka się w sobie, zaczyna nienawidzić szkoły i chorować na żołądek, a co za tym idzie - nadużywać leków, w krytycznym momencie próbuje nawet popełnić samobójstwo.
Szczęśliwie dla niej znajduje jednak rzecz, która utrzymuje ją przy zdrowych zmysłach i nie pozwala całkowicie utracić się w depresyjnych myślach - rysowanie mangi. Dzięki temu dziewczyna przekonuje się, że jest czegoś warta, że potrafi podzielić się z innymi ludźmi swoją historią. ♥
Jak już wcześniej wspomniałam, manga została wydana w serii "Jednotomówek Waneko", więc formatem pasuje do pozostałych tytułów. Cena także standardowa dla kociego wydawnictwa - 19.99zł.
Obwoluta przedstawia nam nam Sawako w dwóch odsłonach - z przodu mamy dziewczynę w szkolnym mundurku, patrzącą z uporem w oczach przed siebie, z tyłu parę kadrów z mangi przedstawiających szykanowaną uczennicę. Pod obwolutą nie ma niczego ciekawego - z przodu sam tytuł mangi, z tyłu logo wydawnictwa Waneko. Przy tej obwolucie jednak jak w przypadku recenzowanych przeze mnie wcześniej "Dziewczyn z ruin" mamy mały mankament - prześwituje nam przez nią okładka. Widać to tylko z przodu na białym tle, ponieważ na okładce nazwisko autorki umieszczone jest nieco wyżej niż na obwolucie. Niby nic wielkiego, ale kiedy się przyjrzeć, nie sprawia to dobrego wrażenia.
W środku nie znajdziemy niestety ani jednej kolorowej strony, manga jest w całości w czerni i bieli. Wydrukowana została na dobrej jakości papierze i raczej nie ma do czego się przyczepić. Nie przypominam sobie żadnych większych błędów jeśli chodzi o tłumaczenie, wszystko jest jasne i zrozumiałe. Zastosowana czcionka jest czytelna, a wszystkie "krzaczki" zostały dokładnie wyczyszczone.
Jeśli chodzi o kreskę, należy zauważyć, że manga ta liczy sobie piętnaście lat, więc do młodych nie należy. W moim zdaniu przekłada się to także na kreskę, bardzo shoujowatą i dziewczęcą. Mamy tutaj mnóstwo rastrów, twarze z wielkim naciskiem na oczy i usta, śliczne dziewczyny i ładnych chłopców. Nie wszyscy muszą być fanami tego typu kreski i trzeba się z tym liczyć, ale przecież nie to jest najważniejsze w tej historii, prawda? O ile sama niezbyt przepadam za tego typu rysunkami, tak tutaj w ogóle mi to nie przeszkadzało, a momentami nawet autorka potrafiła mnie zaskoczyć naprawdę przepięknym kadrem. Jeśli więc ktoś się waha nad zakupem tylko z powodu kreski, powinien bezzwłocznie dać tej mandze szansę, bo szkoda przegapić tak dobry tytuł z tak błahego powodu.
Nie wiem, czy jestem w stanie krótko podsumować ten tytuł, ale spróbuję. Waneko naprawdę pozytywnie zaskoczyło mnie wyborem tej jednotomówki, która nie była wcześniej mi znana, i mogę mieć tylko nadzieję, że na naszym rynku pojawi się więcej podobnych mang lub nawet dłuższy tytuł Keiko Suenobu, a na myśli mam "Life". (Jeśli nie znacie, a "Vitamin" Wam się spodobało, koniecznie rzućcie na tę historię okiem!)
Teraz tylko mogę liczyć na to, że jej sprzedaż będzie na tyle dobra, żeby moje prośby się spełniły. Po pewnym czasie w mangowym świecie zaczynają się nudzić te wszystkie nielogiczne historie, fantasy i rzeczy, o których można tylko pomarzyć. "Vitamin" jest niezwykle życiowym tytułem skłaniającym do refleksji. W sytuacji bohaterki mogłaby być naprawdę każda z dziewczyn, więc co każda z nas uczyniłaby w takim wypadku?
Z całą pewnością mogę stwierdzić, że "Vitamin" została jedną z moich ulubionych mang wydanych w serii "Jednotomówek Waneko" i mam nadzieję, że moja recenzja zachęciła wciąż wahających się do zakupu. Nie da się zaprzeczyć, że po lekturze czuje się niedosyt, a ona sama przebiega trochę zbyt szybko, ale niestety - taki to już urok jednotomówek.
Swoją drogą, przy tej recenzji trochę zaszalałam i nie obejdzie się bez spoilerów, więc jeśli tomik leży jeszcze nieprzeczytany na Waszej półce - pomińcie fragmenty zaznaczone serduszkami!
Piętnastoletnia Sawako to całkiem zwyczajna dziewczyna. Uczęszcza do dobrego gimnazjum, ma chłopaka, nauka nie sprawia jej większego problemu... Nad chłopakiem należałoby jednak zatrzymać się na dłuższą chwilę, bo okazuje się, że Kouta zmusza Sawako do seksu. Dziewczyna wyraźnie nie jest zainteresowana jego propozycjami, ale też nie wie, jak może się przed tym skutecznie bronić, więc ulega. Pewnego dnia na jej nieszczęście, ktoś dostrzega ją z jej partnerem w szkolnej klasie. Szybko okazuje się, że od tej pory Sawako nie będzie miała łatwego życia, a dotychczasowe przyjemne szkolne życie zamieni się w piekło.
Od razu muszę przyznać się do tego, że kiedy tylko Waneko ogłosiło wydanie tego tytułu, nie mogłam się oprzeć przed przejrzeniem skanów. Było to dosyć dawno temu, więc fajnie było odświeżyć sobie historię, ale niektóre sceny niestety nie zrobiły już na mnie takiego wrażenia jak wcześniej. Znęcanie się nad główną bohaterką jest tutaj naprawdę solidnie pokazane, nie ma miejsca na litość i taryfę ulgową. W jednej chwili dziewczynie wali się cały świat, nie ma nikogo, na kim mogłaby polegać i prosić o pomoc. Zostaje odrzucona nie tylko przez rówieśników i własnego chłopaka, który doprowadził do zaistniałej sytuacji, ale także klasowego wychowawcę i własnych rodziców, którzy nie okazują jej zrozumienia i ciągle porównują ją do starszej siostry.
Poruszany przez autorkę temat jest dosyć drażliwy, ale Keiko Suenobu ma już doświadczenie w tego typu historiach. Mogę nawet stwierdzić, że tutaj mangaka nie poszła na całość - wierzę, że zdołałaby zrobić jeszcze lepszy tytuł z "Vitamin", gdyby tylko sama manga mogła być dłuższa. Nie możemy zapomnieć, że mamy do czynienia z jednotomówką, więc sama historia jest mocno ograniczona. Wszystko wydaje się rozwiązywać zbyt szybko, i może teraz zabrzmię okrutnie, ale Sawako można by spokojnie rzucić jeszcze parę kłód pod nogi. W żadnych wypadku nie twierdzę jednak, że "Vitamin" to manga niewarta zakupu - bo tak nie jest. Zdecydowanie dobrze byłoby wszystkim przysiąść nad tym tytułem, bo może być to dobra okazja, żeby zadać sobie pytanie: "Czy nigdy nikogo bezsensownie nie skrzywdziłem?". ♥ Autorka wyraźnie pokazuje, jak Sawako nie potrafi poradzić sobie z zaistniałą sytuacją i nie ma żadnej podpory w postaci bliskich czy chociażby przyjaciółki. Coraz bardziej zamyka się w sobie, zaczyna nienawidzić szkoły i chorować na żołądek, a co za tym idzie - nadużywać leków, w krytycznym momencie próbuje nawet popełnić samobójstwo.
Szczęśliwie dla niej znajduje jednak rzecz, która utrzymuje ją przy zdrowych zmysłach i nie pozwala całkowicie utracić się w depresyjnych myślach - rysowanie mangi. Dzięki temu dziewczyna przekonuje się, że jest czegoś warta, że potrafi podzielić się z innymi ludźmi swoją historią. ♥
Jak już wcześniej wspomniałam, manga została wydana w serii "Jednotomówek Waneko", więc formatem pasuje do pozostałych tytułów. Cena także standardowa dla kociego wydawnictwa - 19.99zł.
Obwoluta przedstawia nam nam Sawako w dwóch odsłonach - z przodu mamy dziewczynę w szkolnym mundurku, patrzącą z uporem w oczach przed siebie, z tyłu parę kadrów z mangi przedstawiających szykanowaną uczennicę. Pod obwolutą nie ma niczego ciekawego - z przodu sam tytuł mangi, z tyłu logo wydawnictwa Waneko. Przy tej obwolucie jednak jak w przypadku recenzowanych przeze mnie wcześniej "Dziewczyn z ruin" mamy mały mankament - prześwituje nam przez nią okładka. Widać to tylko z przodu na białym tle, ponieważ na okładce nazwisko autorki umieszczone jest nieco wyżej niż na obwolucie. Niby nic wielkiego, ale kiedy się przyjrzeć, nie sprawia to dobrego wrażenia.
W środku nie znajdziemy niestety ani jednej kolorowej strony, manga jest w całości w czerni i bieli. Wydrukowana została na dobrej jakości papierze i raczej nie ma do czego się przyczepić. Nie przypominam sobie żadnych większych błędów jeśli chodzi o tłumaczenie, wszystko jest jasne i zrozumiałe. Zastosowana czcionka jest czytelna, a wszystkie "krzaczki" zostały dokładnie wyczyszczone.
Jeśli chodzi o kreskę, należy zauważyć, że manga ta liczy sobie piętnaście lat, więc do młodych nie należy. W moim zdaniu przekłada się to także na kreskę, bardzo shoujowatą i dziewczęcą. Mamy tutaj mnóstwo rastrów, twarze z wielkim naciskiem na oczy i usta, śliczne dziewczyny i ładnych chłopców. Nie wszyscy muszą być fanami tego typu kreski i trzeba się z tym liczyć, ale przecież nie to jest najważniejsze w tej historii, prawda? O ile sama niezbyt przepadam za tego typu rysunkami, tak tutaj w ogóle mi to nie przeszkadzało, a momentami nawet autorka potrafiła mnie zaskoczyć naprawdę przepięknym kadrem. Jeśli więc ktoś się waha nad zakupem tylko z powodu kreski, powinien bezzwłocznie dać tej mandze szansę, bo szkoda przegapić tak dobry tytuł z tak błahego powodu.
Nie wiem, czy jestem w stanie krótko podsumować ten tytuł, ale spróbuję. Waneko naprawdę pozytywnie zaskoczyło mnie wyborem tej jednotomówki, która nie była wcześniej mi znana, i mogę mieć tylko nadzieję, że na naszym rynku pojawi się więcej podobnych mang lub nawet dłuższy tytuł Keiko Suenobu, a na myśli mam "Life". (Jeśli nie znacie, a "Vitamin" Wam się spodobało, koniecznie rzućcie na tę historię okiem!)
Teraz tylko mogę liczyć na to, że jej sprzedaż będzie na tyle dobra, żeby moje prośby się spełniły. Po pewnym czasie w mangowym świecie zaczynają się nudzić te wszystkie nielogiczne historie, fantasy i rzeczy, o których można tylko pomarzyć. "Vitamin" jest niezwykle życiowym tytułem skłaniającym do refleksji. W sytuacji bohaterki mogłaby być naprawdę każda z dziewczyn, więc co każda z nas uczyniłaby w takim wypadku?
Z całą pewnością mogę stwierdzić, że "Vitamin" została jedną z moich ulubionych mang wydanych w serii "Jednotomówek Waneko" i mam nadzieję, że moja recenzja zachęciła wciąż wahających się do zakupu. Nie da się zaprzeczyć, że po lekturze czuje się niedosyt, a ona sama przebiega trochę zbyt szybko, ale niestety - taki to już urok jednotomówek.
Ja jakoś nie mam ukierunkowanego zdania odnośnie tego tytułu. Z jednej strony zaskoczył mnie, w końcu coś innego (nawet bardzo), ale z drugiej - była jakaś taka.. dziwna(?). Może to przez długość, za szybko wszystko się zadziało i chciano jak najwięcej wciepać na te strony. No nie wiem, nie wiem. Jakoś taka jestem nieusatysfakcjonowana :D
OdpowiedzUsuńA kreska jak najbardziej na tak!
Faktycznie, więcej tomów wyszłoby na dobre temu tytułowi. :)
UsuńKoniec końców jednak jestem zadowolona. :D
Czytałam. Podobało mi się, ale faktycznie przydałby się jeszcze jeden tomik czy dwa. A matkę Sawako to najchętniej zdzieliłabym w głowę haha! Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńKusonoki Akane
Na szczęście pod koniec się ogarnęła. ^^
UsuńOkej! Teraz mogę już bez wahania dodać "Vitamin" do moich najbliższych planów zakupowych. Szkoda, że historia jest trochę pospieszona, ale i tak jestem jej ciekawa. Myślę, że kreska nie powinna być dla mnie problemem (wytrzymałam i przy znacznie starszym "KomaHoshi", którego pierwsze tomy nie wyglądały zbyt zachęcająco), po tych kilku kadrach odnoszę nawet wrażenie, że odnajdę w niej pewien urok. ;)
OdpowiedzUsuńW środku jest jeszcze więcej wartych uwagi kadrów, szczególnie z Sawako z inaczej upiętymi włosami. Potrafi wyglądać naprawdę przeuroczo. :D
UsuńKurczę, fabuła "Vitamin" bardzo mnie zainteresowała, ale nie mogę przeboleć tej kreski :/ Może jak następnym razem będę w Empiku i ją zobaczę to zaryzykuję i ją kupię, ale na razie się wstrzymuję.
OdpowiedzUsuńTa kreska również na początku mnie nie przekonywała, ale jednak mimo wszystko polecam zaryzykować. Według mnie warto. ^^
UsuńJednak nie tylko według mnie akcja w mandze toczy się trochę za szybko i za łatwo się rozwiązuje :D
OdpowiedzUsuńW ogóle zastanawia mnie to, jak łatwo ludzie komentujący lub recenzujący tę mangę potępiają prześladowców Sawako. Ta dziewczyna nie została odrzucona ot tak, bez powodu, ona w końcu uprawiała seks na szkolnej ławce. To logiczne, że rówieśnicy nie przyjęli tego z hurra, nie wiedzieli przecież, jak dokładnie wygląda relacja Sawako z jej chłopakiem. Do tego jestem ciekawa, jak wszyscy tak obrzucających błotem prześladowców zachowaliby się na ich miejscu. Byłam prześladowana przez całą szkołe podstawową, a jednak nadal nie potrafię tak w czambuł potępiać osób, które zrobiły z mojego życia piekło.
Szkoda, że nie zanosi się na wydanie u nas Limitu tej samej autorki.
W Twoich recenzjach brakuje mi trochę zdjęc polskich wydań :C
Nie wiem, co dokładnie zrobiłabym na miejscu osoby trzeciej, gdyby w mojej szkole była taka sytuacja. Pewnie nie oszczędziłabym plotek i paru ostrzejszych słów, ale tylko w obecności mojej przyjaciółki, kiedy rozmawiałabym z nią w cztery oczy. Mało mnie obchodzi, co kto robi w łóżku, ale faktycznie pozostaje tutaj kwestia sporna jeśli chodzi o szkołę. Na pewno byłoby mi dziwnie, kiedy patrzyłabym na taką Sawako w prawdziwym życiu, ale jestem pewna, że nigdy nie zrobiłabym jej niczego, co robili prześladowcy w mandze. To jest dla mnie po prostu nieludzkie i żaden ogarnięty człowiek nie powinien robić czegoś takiego drugiej osobie. To jej życie, niech robi z nim co chce, nic mi do tego.
UsuńKurczę, do następnej recenzji postaram się o zdjęcia! Mam taki problem, że ich jakość niekoniecznie mnie zadowala, a jestem straszną perfekcjonistką! :<
DZIE JEST PODSUMOWANIEHNREJ SPIERIENIA CHALO
OdpowiedzUsuńNIE DLA PSA XDXD
Usuńhej hej a dla myszy?
UsuńGdybym tylko miała co podsumowywać, to napisałabym to dla Was z największą chęcią. XD
UsuńMnie osobiście Vitamin nie porwało:) Ale kto co lubi^^ Pisanie jednej recenzji na miesiąc? Nieźle! Powodzenia Ci życzę w postanowieniu:)Ja dałam sobie gorsze,- do końca roku napisać 100 postów na blogu i wtedy założyć kanał na youtube. Jak mi się nie uda,to nie;D jedziemy na hardcora;D
OdpowiedzUsuńwww.japonskiwachlarz.blogspot.com
Dziękuję bardzo! :D
UsuńChciałabym pisać więcej rzeczy, ale robię malutkie kroki i staram się twardo trzymać tego postanowienia. Może kiedyś będą dwie, kto wie? XD
Powodzenia i trzymam kciuki! :)