niedziela, 9 grudnia 2018

"Kronika duchów" - recenzja


Tytuł: Kronika duchów
Autor: Natsumegu Seiju
Gatunek: shounen, horror, nadprzyrodzone, tajemnica
Wydawnictwo: Waneko
Data wydania:
2018 (wrzesień)
Cena okładkowa: 21,99 zł
Ilość tomów: 3

Opis ze strony sklepu wydawnictwa:   
Kyouichi Sukami pochodzi z rodziny egzorcystów, a jego starsza siostra jest już ekspertem w tej dziedzinie. Spisuje ona sposoby poradzenia się ze wszystkimi potworami z którymi miała do czynienia podczas pracy. Pewnego dnia Kyouichi i jego przyjaciele ze szkolnego klubu okultystycznego postanawiają zbadać przeklętą kapliczkę, ściągając na siebie poważne tarapaty. Siostra wybawia ich z opresji, ale niedługo po tym wydarzeniu znika, zostawiając po sobie jedynie notes. Kyouichi mimo upływu lat nadal wierzy, że odnajdzie swoją ukochaną starszą siostrę żywą. Nadzieja jest tym większa, że pojawia się przed nim kobieta twierdząca, że jest Ponurym Żniwiarzem, oraz przyjaciółką jego siostry…

Akurat tak się jakoś złożyło, że spojrzałam na obwolutę "Kroniki duchów", przeczytałam opis i postanowiłam, że chcę przyjrzeć temu tytułowi bliżej - trochę z kaprysu, trochę z ciekawości do okultystycznych elementów zawartych w tej historii. Trzytomowa zakończona seria nie niesie za sobą zbyt wielu zobowiązań, więc postanowiłam twardo, że prędzej czy później zrecenzuję ten tytuł-widmo, o którym wcześniej nie słyszałam. Po przeczytaniu pierwszego tomu doszłam jednak do wniosku, że musiały kierować mną jakieś podświadome mangowo-masochistyczne zapędy...


Kyouichi ma starszą, niesamowicie uzdolnioną w odprawianiu egzorcyzmów siostrę. Chłopak chce podążyć w jej ślady, i zajmować się usuwaniem duchów, które w jakiś sposób zagrażają ludziom. Kiedy więc słyszy plotkę o bóstwie powodującym choroby u ludzi, którzy zbytnio zbliżą się do jego kapliczki, postanawia wraz z klubem okultystycznym do którego należy zbadać tę sprawę. Niestety okazuje się, że pociąga to za sobą więcej konsekwencji niż tylko rozzłoszczenie bóstwa, więc siostra Kyouichiego postanawia wziąć na siebie odpowiedzialność za nierozważne czyny brata i pewnego dnia musi zniknąć, zostawiając po sobie tylko notes, w którym pisała o każdej istocie nadnaturalnej, z którą kiedykolwiek miała do czynienia - "Kronikę duchów". Od tej pory chłopak postanawia, że nie spocznie, dopóki nie odnajdzie swojej siostry.

O ile opis fabuły nie prezentuje się w żaden sposób kreatywnie, bo tytułów o podobnych założeniach znaleźć można naprawdę wiele, tak na samym początku wydawało mi się, że z "Kroniki duchów" autorce uda się wykrzesać coś fajnego. Ilustracja na obwolucie wygląda klimatycznie, poważnie (zanim zaczniecie się śmiać - w stosunku do tego, co znajduje się w środku, wygląda naprawdę poważnie), i nawet pomimo sporej dawki kiczu - przyciąga oko. Muszę niestety przyznać, że z każdą kolejną stroną tego komiksu moje zainteresowanie stopniowo malało coraz bardziej. "Kronika duchów" jest tytułem całkowicie przeciętnym, idącym po linii najmniejszego oporu - przez niecałe 200 stron nie stało się w pierwszym tomie nic, co jakkolwiek wyróżniłoby ten tytuł z szeregu innych, traktujących o podobnej tematyce. Co za tym idzie, mamy w nim wszystko, co charakteryzuje takie właśnie pozycje - niesmaczny wątek kompleksu siostry, nieinteresujące potyczki z duchami, z których właściwie mało co wynika, miałkich bohaterów i nudne wątki miłosne, przyprószone niezbyt wyrafinowanym ecchi.


Bohaterów mamy mnóstwo - powiedziałabym nawet, że zdecydowana większość jest całkowicie zbędna. Praktycznie każdy z nich ma jedną cechę charakteru (lub po prostu rzecz, do której dąży), co definiuje całą jego osobowość. Jedyną ciekawszą postacią mogłaby być siostra Kyouichiego, ale niestety już w pierwszym rozdziale się z nią rozstajemy. 
Manga tak pobieżnie opisuje całą historię, że czytelnik nie jest w stanie bardziej się w nią wczuć. Główny bohater latami dążył do siły, aby móc odnaleźć swoją siostrę, my jednak nie jesteśmy w to w ogóle wtajemniczeni - zostajemy przerzuceni do przyszłości, gdzie chłopak podobno jest już silniejszy niż dawniej, ale... no, nieszczególnie to widać, bo dalej jest tak samo nijaki. Podobnie zresztą wyglądają wszystkie wątki z odprawianiem egzorcyzmów - oczekiwałam, że duchy i inne istoty nadnaturalne zostaną przedstawione w bardziej upiorny sposób, a otrzymałam typowy motyw śliczniutkiego bóstwa śmierci, które od teraz krok w krok będzie podążało za Kyouichim, i całkowicie nijakiego Makaronikowego Potwora. 

Problemem jest także fakt, że przez cały ten tom nie wydarzyło się praktycznie nic konkretniejszego. Zniknęła siostra, a Kyouichi z klubem okultystycznym badają nadnaturalne sprawy, próbując w jakikolwiek sposób powiązać je z jej zniknięciem. Pomijając już kwestię tego, że osoby z owego klubu są całkowicie zbędne (naprawdę, ta manga mogłaby istnieć bez nich, ale ich obecność wyjaśniona jest mocą przyjaźni) i momentami irytujące, to jeszcze są bezużyteczne - nie mają one absolutnie nic wspólnego z okultyzmem. Jedyną rzeczą, która łączy ich z tym światem, jest nasz główny bohater, który swoją drogą, podczas jednej z ich wypraw stwierdził, że dobrym pomysłem będzie rozdzielenie się, i danie im amuletu (którego skuteczności sam nie był pewien), który miałby uchronić ich przed atakiem złych duchów. Jak dla mnie to całkowity brak logiki lub dobry moment, aby zmienić przyjaciela, bo gdyby nie całkowicie przypadkowe zrządzenie losu, to członkowie tego klubu już by nie żyli.


Kreska też niestety mnie zawiodła, bo to, co w tym tytule jest kolorowe, czyli obwoluta i dwie strony w środku, są najlepszym, co może nas czytelników spotkać. Czarno-biała część mangi nie jest szczególnie interesująca rysunkowo - ciężko czasami było mi się zorientować, co tak właściwie się dzieje. Nie było okazałych walk z duchami, przez cały tom czekałam też na jakiś większy kadr, którym mogłabym się przez chwilę pozachwycać, ale niestety na oczekiwaniu się zakończyło.

Manga wydana została przez Waneko w ich standardowym rozmiarze. Pod klasyczną śliską obwolutą na okładce nie znajduje się nic ciekawego, tylko minimalistyczna okładka z tytułem mangi. W środku są wyżej już przeze mnie wspomniane dwie kolorowe strony, a spis treści znajduje się na skrzydełku obwoluty. Manga wydrukowana została na dobrej jakości papierze, na którym niestety uświadczymy gdzieniegdzie białych fafiołków na czarnych elementach. Do tłumaczenia i korekty nie mam większych zastrzeżeń, bo nie wyhaczyłam żadnego błędu - mangę czyta się płynnie i przyjemnie, jeśli o same techniczne kwestie chodzi. W jednym rozdziale zastosowana została "krzycząca" czcionka, która była trochę mało czytelna, ale to naprawdę jedyny element, do którego mogłabym się przyczepić.


"Kronika duchów" to niestety jedna z wielu mang, która dobra jest tylko i wyłącznie do zapominania. Nie ma w niej niczego, co zatrzymałoby czytelnika dłużej przy tym tytule. Jeśli ktoś lubi takie przeciętniaki - okej, też czasem zdarza mi się miło spędzać przy takich czas - ale niestety w tym przypadku, po lekturze pierwszego tomu, straciłam całe moje zainteresowanie do tej serii, a nawet zdążyłam się zirytować.

Co myślicie o tej mandze? ^^


Za egzemplarz recenzencki dziękuję wydawnictwu Waneko!

16 komentarzy:

  1. Oj, dobrze ze nie kupiłam i zaczekalam na twoją recenzje ;) A okładki tak mnie do tego zachęcały (może i są trochę kiczowate ale w jakiś sposób bardzo mi się podobają)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Głównie przez te kolorowe okładki zwróciłam uwagę na ten tytuł. Człowiek zdaje sobie sprawę z tego kiczu, ale jednak dalej mają jakiś swój urok. :D
      Cieszę się, że moja recenzja się przydała. <3

      Usuń
  2. Też bym się chyba dała złapać na obwolutę, bo wygląda ładnie, ale środek niekoniecznie. Mam wrażenie, że to też po prostu manga dla młodszego czytelnika, tak wnioskuję zarówno z tego, że niewiele się tam dzieje, no i rodzaju kreski ;>

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Też tak myślę, ale z drugiej strony z wieloma tytułami dla młodszych czytelników nie mam żadnego problemu, a nawet je lubię, a "Kronikę duchów" czytało mi się wyjątkowo ciężko. ^^

      Usuń
  3. Ano zgadzamy się w całej rozciągłości w recenzjach ^^"

    Kiedy wspomniałaś o "strasznych" duchach, przypomniał mi się jeszcze ten rozdział z małolatem-gwałcicielem... matko kochana, ale ten pomysł był zły na tak wielu płaszczyznach... Jeśli przyszłoby mi wybrać najgorszą mangę tego roku, to byłoby to to. Z tragicznego "Platinum Pasta" można się było chociaż pośmiać przez łzy.

    Bardzo przyjemnie czytało się recenzję. Dziękuję! <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O rany, już zdążyłam o tym zapomnieć, chyba nie chciałam do tego wracać. XD
      (Czytałam tę mangę niedawno, a większość rzeczy i tak pozapominałam...)
      Właśnie chyba to jest najgorsze w tej mandze, że jest zła w sposób, z którego nawet nie da się śmiać, za to jest irytująca. :<
      Cieszę się bardzo! <3

      Usuń
  4. Zgadzam się w 100% z recenzją. I też kupiłam to ze względu na przyciągającą oko okładkę ;). Ta manga jest irytująca, zła i miejscami zwyczajnie żenująca (patrz stary-maleńki gwałciciel). Może faktycznie miało być to skierowane do młodzieży. Ale dla młodszej młodzieży się nie nadaje bo erotyka, dla starszej - za infantylne. Dorosły czytelnik też nie ma czego tu szukać. Ot, taki tytuł dla nikogo. Pojęcia nie mam czemu Waneko to wydało. Może wcisnęli im to jako warunek do wydania czegoś innego?

    Po jednym tomie skończyłam swoją przygodę z "Kroniką" i nie mam ochoty na więcej. Mocny kandydat do tytułu najgorszej mangi roku ;).

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Właśnie, to dobrze powiedziane, że to tytuł dla nikogo, bo ja też nie widzę tutaj żadnego targetu. I też mnie dziwi fakt, że taka manga w ogóle się u nas pojawiła.
      Ja również już zakończyłam moją przygodę z tym tytułem, może kiedyś do niego wrócę, jeśli będę miała ochotę na coś złego. XD

      Usuń
  5. Dobra, myślałam, że bardziej już nie mogę być zniechęcona do tej mangi, ale - "rozdział z małolatem-gwałcicielem"? Serio?... To ja już chyba nawet za darmo bym tego nie chciała xD

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, ten fragment był wyjątkowo niesmaczny, nawet bardziej niż na to brzmi. (Specjalnie zdjęłam tomik z półki i go znalazłam, żeby się upewnić.)
      Sama byłam zaskoczona, bo to była chyba najmocniejsza scena "ecchi" jaka się pojawiła w tej mandze, w dodatku wyglądała jak urzeczywistnienie jakiejś wyjątkowo złej fantazji autorki. :/

      Usuń
  6. Przez chwilę myślałam nad zakupem tego tytułu, ale miałam okazje otworzyć go na konwencie, i o ile sama okładka mnie przyciągnęła, tak środek zupełnie bez szału jeśli chodzi o rysunek. I po twojej recenzji tym bardziej cieszę się, żwe go nie brałam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja do środka nawet nie zaglądałam, tylko w ciemno stwierdziłam, że chciałabym zrecenzować ten tytuł. Też niestety cieszę się, że nie musiałam wydawać na niego pieniędzy, bo jestem pewna, że byłabym zawiedziona i zła. :<

      Usuń
  7. O! Wydawało mi się, że kompletnie nie znam tej mangi, a jednak kojarzę opis. Z tego wszystkiego nawet przeszło mi przez myśl 'hmmm, może jednak...', ale Twoja recenzja szybko mnie od tego odwiodła. Zdecydowanie wolę poświęcić pieniądze i czas na coś innego. :>

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Niestety w tym przypadku myślę, że naprawdę warto przeznaczyć i pieniądze, i czas na inny tytuł. :<

      Usuń
  8. Nie wiem skąd Waneko bierze takie tytuły. Jest tyle dobrych mang a na takie tytuły to szkoda papieru. Chyba że to jakieś transakcje wiązane muszą to wydać bo wydali coś innego ?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Też mi się wydaje, że zapowiadane ostatnio przez Waneko mangi to takie zapchaj-dziury, szczególnie te krótkie serie. :/

      Usuń