Autor: Kana Yamamoto
Gatunek: komedia, supernatural, akcja
Wydawnictwo: Waneko
Data wydania: 2018 (sierpień)
Data wydania: 2018 (sierpień)
Cena okładkowa: 21,99 zł
Ilość tomów: 3
Opis z tyłu tomu:
Pewnego dnia, goniąc za onigiri... umarłem.
Ken, ciężko pracujący, ubogi licealista, ginie pod kołami ciężarówki. Pogrążony w tęsknocie za rodziną trafia do zaświagtów, gdzie spotyka sadystycznego boga śmierci, Shina, który obiecuje, że przywróci go do życia, łamiąc tym samym prawo bogów śmierci, jeśli chłopak spełni choć jedno życzenie zabłąkanej kobiecej duszyczki. Ken, kompletna niedorajda, przystaje na takie rozwiązanie, ale w rezultacie staje się psem na posyłki Shina!
Początkowo mangą "Shinigami DOGGY" nie byłam w ogóle zainteresowana. Rzuciłam okiem na zapowiedź wydawnictwa Waneko i sama nie wiem dlaczego, ale w mojej głowie pojawiło się przekonanie, że to kolejna tasiemcowata seria, o której nigdy nie słyszałam. Możecie sobie więc wyobrazić moje zaskoczenie, kiedy okazało się, że tytuł ten zamyka się w trzech tomach! Postanowiłam przyjrzeć się więc bliżej tej mandze - bo miałam ochotę na krótką, niezobowiązującą serię, która umili mi wieczór. Jednak czy "Shinigami DOGGY" sprawdziło się w tej roli?
(Recenzja może zawierać niewielkie spoilery!)
(Recenzja może zawierać niewielkie spoilery!)
Ken to ubogi licealista, którego poznajemy, kiedy goniąc za swoim jedynym posiłkiem - pojedynczym onigiri - wpada pod koła ciężarówki. Zdezorientowany chłopak odzyskuje świadomość i powitany jest przez Shina - boga śmierci. Po krótkiej wymianie zdań ten obiecuje mu, że przywróci go do świata żywych, pod warunkiem, że Kenowi uda się spełnić ostatnie życzenie jednej z kobiecych dusz, które trafiły do zaświatów razem z nim. Chłopakowi udaje się to zrobić, i szczęśliwie powraca do swojej kochającej rodziny, jednak okazuje się, że Shin ma dla niego inne plany. Od tej pory Ken ma pomagać mu w spełnianiu życzeń kobiecych dusz, użyczając im w tym celu... swojego ciała.
Na "Shinigami DOGGY" trzeba spojrzeć z pewnym przymrużeniem oka. Jak można by inaczej traktować serię, która rozpoczyna się pogonią licealisty za onigiri staczającym się z wzniesienia, kiedy ten dodatkowo kończy swój żywot w legendarny już dla anime i mang sposób - pod kołami ciężarówki? Czytelnik od pierwszych już stron wie, z jakim tytułem będzie miał do czynienia - i wiele zależy od tego, czy ktoś lubi takie klimaty. Po przeczytaniu opisu także nie powinno być już żadnych wątpliwości co do kierunku, w którym będzie zmierzała ta manga. O ile osobiście mam neutralny stosunek do tego typu dzieł, tak muszę przyznać, że "Shinigami DOGGY" czytało się naprawdę przyjemnie.
Interesujący jest główny wątek fabularny, gdzie dowiadujemy się, że
niespełnieni za życia ludzie - czy to z powodu jakiegoś żalu, czy też
niedokończenia na ziemi ważnej dla nich rzeczy - trafiają do bogów
śmierci. Ci, aby móc przeprowadzić ich dalej, muszą spełnić ich życzenie
- i to właśnie robi Shin, bóg, do którego trafia Ken. Z powodu swojego
umiłowania do kobiet, zajmuje się on tylko sprawami trapiącymi płeć piękną, a młody
chłopak trafia do niego zupełnym przypadkiem. Od tej pory będzie miała miejsce niezliczona ilość gagów, które autorka serwuje nam w naprawdę przystępny sposób. Wydaje mi się, że przez tyle lat mojej przygody z mangą i anime zdołałam już wyrosnąć z tego typu humoru, więc zaskoczyło mnie, że podczas lektury "Shinigami DOGGY" byłam w stanie parę razy się zaśmiać. Żarty, pomimo swojej typowo mangowej schematyczności, potrafią naprawdę rozbawić, a kiedy ma być trochę poważniej - autorce również udaje się to osiągnąć.
Największym problemem tej mangi wydają się być jej bohaterowie, bo chociaż ich charaktery są dobrym fundamentem do budowania gagów i zabawnych sytuacji, tak koniec końców wychodzą oni dosyć drętwo. Problem ten szczególnie dotyczy Kena, który mimo bycia główną postacią, w gruncie rzeczy jest najmniej interesujący. Jeśli mam być szczera, to podczas lektury nie bardzo interesowało mnie, jak potoczy się jego los, za to o wiele większą sympatią zdołałam obdarzyć panienki, którym Ken i Shin mieli pomóc. O samym bogu śmierci za wiele też nie można powiedzieć, bo w gruncie rzeczy jego głównym zadaniem jest bycie bishem, ale dobrze spełnia swoją rolę, bo przynajmniej cieszy oko.
Kreska jest naprawdę przyjemna dla oka i wydaje mi się, że ilustracja na obwolucie nie oddaje pełni tego, co możemy znaleźć w środku. Czarno-białe ilustracje mangaki wydają mi się o wiele bardziej interesujące, szczególnie te bardziej okazałe, nad którymi widać, że autorka spędziła więcej czasu. Te dopracowane rysunki wyglądają świetnie, i na tle tych uproszczonych prezentują się naprawdę okazale. Jedyną moją bolączką jest to, że takich właśnie stworzonych z rozmachem ilustracji jest za mało, bo ustępują one miejsca prostym kadrom, które mają pomieścić w sobie jak najwięcej fabuły, którą trzeba zamknąć w trzech tomach.
Manga została wydana przez wydawnictwo Waneko w ich standardowym formacie. Na właściwej okładce, znajdującej się pod śliską obwolutą, otrzymujemy krótki komiks z Shinem i Kenem, oraz ilustrację przedstawiającą zamianę ich ról - Kena jako bardziej poważnego i w zdecydowanie bardziej bishowatej formie, Shina zaś na charakterystycznym łańcuchu, robiącym z niego "psa". Manga wydrukowana została na dobrej jakości papierze, podczas lektury nie zauważyłam także żadnych błędów w druku i tłumaczeniu, poza jedną sytuacją, kiedy tekst w chmurce przesunął się trochę za bardzo w prawo. Do strony technicznej "Shinigami DOGGY" nie mam więc żadnych większych uwag, bo poprawne wydanie umiliło czas spędzony przy tym tytule.
Dla kogo więc może być "Shinigami DOGGY"? Na pewno dla wszystkich, którzy szukają lekkiego, niezobowiązującego poprawiacza humoru na nudny wieczór. W tej roli dzieło Kany Yamamoto sprawdzi się świetnie, o ile kogoś już na starcie nie odrzucają jego główne założenia. Ja podchodziłam do tego tytułu bez żadnych większych oczekiwań i pozytywnie się zaskoczyłam, bo nie spodziewałam się, że lektura takiej serii - która na pierwszy rzut oka nie prezentuje się szczególnie interesująco - będzie aż tak przyjemna.
Manga została wydana przez wydawnictwo Waneko w ich standardowym formacie. Na właściwej okładce, znajdującej się pod śliską obwolutą, otrzymujemy krótki komiks z Shinem i Kenem, oraz ilustrację przedstawiającą zamianę ich ról - Kena jako bardziej poważnego i w zdecydowanie bardziej bishowatej formie, Shina zaś na charakterystycznym łańcuchu, robiącym z niego "psa". Manga wydrukowana została na dobrej jakości papierze, podczas lektury nie zauważyłam także żadnych błędów w druku i tłumaczeniu, poza jedną sytuacją, kiedy tekst w chmurce przesunął się trochę za bardzo w prawo. Do strony technicznej "Shinigami DOGGY" nie mam więc żadnych większych uwag, bo poprawne wydanie umiliło czas spędzony przy tym tytule.
Dla kogo więc może być "Shinigami DOGGY"? Na pewno dla wszystkich, którzy szukają lekkiego, niezobowiązującego poprawiacza humoru na nudny wieczór. W tej roli dzieło Kany Yamamoto sprawdzi się świetnie, o ile kogoś już na starcie nie odrzucają jego główne założenia. Ja podchodziłam do tego tytułu bez żadnych większych oczekiwań i pozytywnie się zaskoczyłam, bo nie spodziewałam się, że lektura takiej serii - która na pierwszy rzut oka nie prezentuje się szczególnie interesująco - będzie aż tak przyjemna.
Co myślicie o tej mandze? ^^
Za egzemplarz recenzencki dziękuję wydawnictwu Waneko!
Ja to planuję przeczytać, ale długa droga do wykonania tego zadania. :D
OdpowiedzUsuńOgólnie lubię mangi od Waneko, chociaż bolała mnie (nawet wyparłam tytuł z pamięci) Czarodziejka cos tam... (to takie rożowe na pierwszym tomie). Tragedia to była całkowita. A tak ogólnie to reszta na plus bardzo.
Zostaje i obserwuję :) <3
Czarodziejki net czy Wrobiona w magię?
UsuńChyba chodzi o Wrobioną w magię? Na obwolucie Czarodziejek.net nie przypominam sobie żadnych różowych elementów.
UsuńTeż nie przepadam za typowym ecchi, a po kilku recenzjach wiem, czego mogłabym się spodziewać po tym tytule. Nie czytałam go, ale rozumiem Twój ból, bo pewnie nie spodobałby mi się tak samo. ^^
Shinigami DOGGY to seria naprawdę przyjemna do spędzenia przy niej jednego wieczoru. Planuję w bliżej nieokreślonej przyszłości dokupić pozostałe dwa tomy, także to coś już znaczy. :D
<3
Podczas zapowiedzi tytuł w ogóle mnie nie zainteresował, ale teraz się nad nim zastanowię. Skoro twierdzisz że gagi są dobrze zrobione to może wyląduje kiedyś w koszyku :)
OdpowiedzUsuńOkładki w ogóle mi się nie podobają przez co zaskoczyły mnie zdjęcia środka. Kreska jest naprawdę ładna :D
Naprawdę przyjemna krótka seria, jestem pozytywnie zaskoczona, także polecam spróbować. :D
UsuńMiałam bardzo podobnie z okładkami, czarno-biała kreska autorki jest dla mnie nieporównywalnie atrakcyjniejsza od kolorowych ilustracji.
Kreska wygląda na naprawdę, naprawdę ładną ^^
OdpowiedzUsuńAle gdy patrzę na polskie napisy w chmurkach to mam dziwne uczucie - bo zwykle jeśli już (a nie ma tego, aż tak wiele w sumie) jakąś mangę czytam/sprawdzam czy chcę czytać to sprawdzam angielskie wydania.
Haha, rozumiem to, kiedy niedawno zrobiłam sobie wielkie czytanie moich obcojęzycznych mangowych tomików, to później miałam problem z wyglądem polskiego w naszych rodzimych wydaniach. Wyglądał jakoś tak egzotycznie. XD
UsuńOstatnio przeglądając mangi w empiku natknęłam się na ten tytuł. Na początku nie wydawałam się zbyt zainteresowana ale sięgnęłam i zobaczyłam cudną kreskę i dość ciekawą fabułę. Bez zastanowienia kupiłam. Niespodziewałam się aż tak dobrej serii :D Polecam wszystkim fanom przyjemnych i lekkich komedii ^^
OdpowiedzUsuń