sobota, 16 lutego 2019

Styczniowe łupy - 2019

Witajcie w moim trochę (bardzo) opóźnionym podsumowaniu pierwszego miesiąca 2019 roku! Nowy rok trzeba zawsze dobrze zacząć, także zgodnie z tą myślą troszkę zaszalałam, i do mojej kolekcji trafiło czternaście nowych tomików.


Zawsze mnie fascynuje moje podejście do mangi "Gdy zapłaczą cykady" - kiedy po rozpakowaniu paczki robię sobie plany, co chciałabym przeczytać najpierw, a co później, "Higurashi" zawsze jest w tym wszystkim gdzieś na końcu. I naprawdę nie mam pojęcia, dlaczego tak jest - jest to jedna z serii, którą czyta mi się najlepiej, a te czterysta stron mija naprawdę szybko. Może po prostu lubię zostawiać sobie dobre rzeczy na sam koniec?
Wielokrotnie pisałam już o tym, jak bardzo podoba mi się ta seria, w dzisiejszym podsumowaniu też nie będę się za bardzo powtarzać - "Gdy zapłaczą cykady" to świetna manga o walce z przeznaczeniem, a każdy kolejny tom ma tak samo wysoki poziom jak poprzedni, jeśli nie wyższy.

Wreszcie, po wielu miesiącach zwłoki, jednotomówce "Sora i Hara" udało się dotrzeć do swoich dwóch braci, znajdujących się już na mojej półce. O ile po lekturze tych trzech tomów nadal nie stałam się jakąś nie wiadomo jak wielką fanką twórczości tej autorki, tak muszę przyznać, że jej mangi mnie nie zawodzą, a to zupełnie wystarcza. Każdy kolejny tom, z którym się zapoznaję, utwierdza mnie w przekonaniu, że to naprawdę przyjemna historia i dobrze, że kiedyś zdecydowałam się dać jej szansę. I nawet jeśli na kontynuację nie wyczekuję z ekscytacją, tak jestem raczej stuprocentowo pewna, że inne mangi Asumiko Nakamury wydane w Polsce prędzej czy później trafią do mojej kolekcji. 
Z lektury "Sory i Hary" jestem naprawdę zadowolona, i męczy mnie tylko jedno - dlaczego ta śliczna obwoluta nie jest matowa, jak w przypadku dwóch poprzednich tomów?


Dalej mamy sporych gabarytów jednotomówkę "Hrabia Monte Christo", czyli mangę opartą na powieści Aleksandra Dumasa. Od samego początku nie miałam względem niej żadnych oczekiwań, a wpakowałam ją do koszyka właściwie tylko po to, żeby nacieszyć się ładną kreską i zobaczyć, jak autorce "Herezji miłości" wyjdzie historia oparta na już istniejącym dziele, ale muszę przyznać, że całkiem pozytywnie się zaskoczyłam. Nie jest to manga, która na zawsze pozostanie w mojej pamięci, ale jak na adaptację powieści, jest naprawdę w porządku. Nie można pominąć faktu, że historia została okrojona względem oryginału (o czym wspomina sama autorka w posłowiu), ale nie ukrywajmy faktu, że w tym tytule chodzi głównie o śliczną kreskę autorki, bo jeżeli ktoś chce zagłębić się w samą historię "Hrabi...", to raczej sięgnie po oryginał.

Zapytacie mnie: wszystko fajnie, tylko co robi w tym podsumowaniu "Void"? Odpowiem Wam: nie wiem. Naprawdę nie wiem, czego się spodziewałam po tej mandze - opis dał mi złudną nadzieję na coś głębszego od kałuży na chodniku, ale podczas lektury zdałam sobie sprawę, że nawet nie padał deszcz, żeby takowa mogła powstać. Nie można tej mandze odmówić jednego - jest to jedno z bardziej szczegółowych yaoi, jakie widziałam w Polsce (chociaż ekspert ze mnie żaden). Do mnie ten argument jednak nie przemawia, bo nigdy nie polowałam tylko na tego typu rzeczy w mangach BL, a reszta tej pozycji leży i kwiczy. Miała być głęboka historia o tym, co czyni człowieka człowiekiem i godzeniu się ze swoją przeszłością, ale to wszystko nie wywoływało absolutnie żadnych emocji. Z dobrego pomysłu na mangę autorce nie udało się absolutnie niczego wyciągnąć; o postaciach nic nie wiadomo - zostajemy rzuceni od razu na głęboką wodę. Główną cechą głównego bohatera jest to, że ma kompleks brata. Chyba nie muszę nic dodawać?
Świat przedstawiony wygląda jak wygląda, bo ma tak wyglądać, i to wszystko, czego możemy się o nim dowiedzieć. O kwestii tworzenia humanoidów dowiadujemy się z paru strzępków informacji, z których w gruncie rzeczy nie wynika nic oprócz tego, że robi się z nich seks-zabawki. Połowa tego tomu to właściwie sceny gwałtu, z których później przechodzimy do wybaczenia sobie win i życia długo i szczęśliwie. Cała ta fabuła w gruncie rzeczy wydaje się być stworzona na potrzeby seksu, a nie na odwrót; jeżeli szukacie więc w yaoi czegoś więcej niż paru scen 18+, to tutaj tego nie znajdziecie. 


Po upływie tego całego czasu nadal bardzo lubię "Szkolne życie!" i czytanie tej mangi sprawia mi frajdę, ciężko jednak było mi się jakoś bardziej wczuć w lekturę tego tomiku. Naprawdę wiele miesięcy minęło od czasu, kiedy czytałam dziewiąty tom, i zdążyłam z tego wszystkiego już sporo pozapominać. Akcja rozwija się jednak w ciekawym kierunku, i z niecierpliwością wyczekuję na jedenasty tom. 

Nie bardzo mam cokolwiek do powiedzenia o "My Hero Academii", bo lektura wszystkich do tej pory wydanych tomów jest dla mnie w gruncie rzeczy tylko przypomnieniem wydarzeń z anime. Czyta się to przyjemnie, ale naprawdę nie mam nic bardziej odkrywczego do powiedzenia na ten temat.


"Magi" ma w sobie to coś, że pomimo faktu, że jest przyjemnym, ale w gruncie rzeczy całkowicie przeciętnym shounenem, potrafi mnie do siebie przyciągnąć. Te dwa tomy czytało się naprawdę fajnie, i za każdym razem mam ochotę sięgnąć po kolejne. O ile dalej jestem przerażona faktem, że z własnej woli wpakowałam się w prawie czterdziestotomową serię, która podobno z czasem staje się gorsza, tak na razie jestem z tego tytułu całkowicie zadowolona.


Dalej mamy dwa kolejne tomiki mangi "The Promised Neverland", czyli tytułu, który jest jednym z moich największych pozytywnych zaskoczeń poprzedniego roku. Fabuła pędzi jak szalona (w pozytywnym sensie), a następujące po sobie wydarzenia naprawdę potrafią zadziwić i sprawić, że czytelnik zacznie poważnie zastanawiać się, jak to wszystko się potoczy. Historia zmierza według mnie w naprawdę interesującym kierunku, i nie mogę doczekać się, kiedy odkryte zostaną przed nami kolejne informacje o świecie przedstawionym i niebezpieczeństwach, które jeszcze czyhają na nasze dzieciaczki.


Z myślą z tyłu głowy, że mnie na to nie stać, rozpoczęłam zbieranie kolejnej dłuższej serii, jaką jest manga "Czarodziejki.net". Póki co mam do niej bardzo mieszane uczucia - po obejrzeniu anime, wersja oryginalna prezentuje się najzwyczajniej w świecie bardzo blado. Rysunki są niedbałe i chaotyczne, szczególnie podczas walk; akcja też wydaje się pędzić zdecydowanie szybciej niż w anime, a chwile na oddech dla czytelnika są zdecydowanie zbyt krótkie, i nie możemy odetchnąć między kolejnymi patologiami, które następują jedna po drugiej. Jeśli komuś nie przeszkadza patologia na patologii w takim stężeniu, że staje się to już naprawdę edgy, tak "Czarodziejki.net" mają szansę mu się spodobać. Ten tytuł jest dla mnie swego rodzaju guilty pleasure, więc trochę ciężko mi się do tego przyznać, ale go lubię. Nie oczekuję od tej mangi żadnego realizmu, tylko - bądźmy szczerzy - właśnie tej przesadzonej patologii. Jeżeli ktoś lubi klimaty magicznych dziewczynek połączonych z psychodeliczną sieczką, to jak najbardziej może dać tej serii szansę - ale, według mnie, lepiej poświęcić czas na anime niż na mangę.
Jednego tej serii odmówić na pewno nie można - ilustracje na obwolutach są świetne.

Kolejny tom "Requiemu Króla Róż" jest cudowny tak samo, jak wszystkie poprzednie. Nie jestem w stanie słowami wyrazić mojego zachwytu tą serią, więc chyba po prostu nie napiszę już nic więcej - doskonale znacie już moje uczucia względem tego tytułu.


Ostatnim już tytułem w tym podsumowaniu jest "Herezja miłości", czyli manga, która niesamowicie pozytywnie mnie zaskoczyła. Powiedzieć, że nie spodziewałam się po niej wiele, to jak nic nie powiedzieć - do momentu rozpoczęcia lektury myślałam dosyć niechętnie, że będzie to tytuł mający na celu tylko ukazanie w atrakcyjny sposób scen 18+ zachodzących między naszą biuściastą główną bohaterką a demonem. Podczas czytania okazało się jednak, że przedstawiona historia wcale nie jest tak czarno-biała jak mogłoby się początkowo wydawać, a po tych dwóch tomach spędzonych z bohaterami, naprawdę wczułam się w ich historię. Niejasna sytuacja między Yoshino - naszą główną bohaterką, która podpisała cyrograf - a Belialem, wraz z lekturą nabiera coraz to nowych kolorów. Niesamowicie podoba mi się fakt, że z ich relacji śmiertelnik-demon zaczyna wraz z upływem czasu wynikać coś więcej niż tylko spełnianie życzeń dziewczyny przez Beliala i odbieranie przez niego swojego wynagrodzenia. Manga ta zmierza w naprawdę ciekawym kierunku, i nie mogę doczekać się, aż będę miała szansę poznać jej zakończenie. Moje uczucia względem tego tytułu nie są jednak całkowicie jasno zarysowane, ponieważ dalej zastanawia mnie wątek bądź co bądź molestowania - bo inaczej jednak się tego nazwać nie da. Wygląda na to, że "Herezja miłości" zmierza w kierunku pokazania, jak uczucia naszej pary zmieniają się na bardziej pozytywne, zastanawia mnie jednak, jak autorka poradzi sobie z ukazaniem tego wątku - czy całkowicie zapomnimy o tym, że zaczynaliśmy od umowy między Belialem a Yoshino i przejdziemy do happy endu, gdzie będą oni w sobie zakochani i szczęśliwi, czy też wynikną z tego jakieś inne konsekwencje.

Jak tam u Was w styczniu? ^^

19 komentarzy:

  1. Ja akurat Void lubię. Ogólnie mangi od tej pani dają mi jakąś chorą satysfakcję podczas czytania, co tylko utwierdza mnie w mojej domniemanej chorobie psychicznej... A ogólnie styczeń biedny. Kupiłam drugi tom Voynich Hotel, dotarła mi prenumerata jednego yaoica i za dziesięć złotych dorwałam TY I JA ETC. I teraz znaleźć czas i chęci na przeczytanie tego... Do tego Kronika Duchów, która o ile zdobyła u mnie jakąś chęć poznania dalszej histori poprzez wciśnięcie tych wątków urban legend... Tak trzeci tom to majstersztyk, polecam, 1000/10, cała akcja i wyjaśnienie fabuły zajebiste ���� A tak serio to nie...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie miałam styczności z innymi dziełami tej autorki (chyba?), ale po Void to chyba nie chcę. XD
      Voynich Hotel bym chciała, ale tak bardzo nie potrafię zabrać się za kupowanie mang innych niż od wydawnictwa Waneko, ewentualnie Hanami, od kiedy zaczęłam zamawiać mangi na Arosie...
      TY I JA ETC. wspominam całkiem okej, chociaż to były moje początki z mangami wydawanymi w Polsce, także mogę się mylić. XD (Ale kreska ładna!)
      Tylko nie Kronika Duchów! W sumie, chętnie poznałabym zakończenie, nie jestem jednak na tyle masochistyczna, żeby wydać na to pieniądze. ;>

      Usuń
    2. *UWAGA! Osobo, która to czytasz - jeśli jakimś cudem chcesz sięgnąć po Kronikę Duchów, omiń ten komentarz*

      Chloe, ta różowowłosa cycata dama z okładek, to tak naprawdę zaginiona siostra głównego bohatera, którego imienia nawet nie pamiętam. Stała się po porwaniu swoją wymyśloną przyjaciółką Chloe, aby, uwaga, uwaga - móc być ze swoim bratem jako jego dziewczyna, bo wtedy nie wyszłoby to na kazirodztwo. Potem Chloe/siostra znika, a ta blondyna z warkoczykami próbuje ją odnaleźć (albo jej brata? Nie pamiętam już xD) który ostatecznie zostaje w innym wymiarze z siostrą :>
      Ja to dostałam na prezent, więc chociaż tyle nie żałuję :/

      A Voynich bardzo polecam.

      Usuń
    3. O, dzięki wielkie!
      Po przeczytaniu tego cieszę się, że nie miałam z tym tytułem więcej do czynienia. "móc być ze swoim bratem jako jego dziewczyna, bo wtedy nie wyszłoby to na kazirodztwo" - brak mi słów. XDDDDDD
      Po poznaniu zakończenia twardo pozostaję przy mojej opinii, że to jedna z najgorszych mang jaką kiedykolwiek zobaczyłam wydaną w Polsce. Co tu się w ogóle zadziało. XD
      Teraz mi gorzej, jak patrzę na mój pierwszy tomik na półce. Chyba muszę go wrzucić gdzieś do tyłu, za pozostałe mangi. Fuj.

      Usuń
    4. Opis zakończenia Kroniki mnie przeraża...

      Usuń
    5. To i tak nie wszystko, ale reszta wydarzeń była tak absurdalna, że chciałam jak najszybciej wymazać je z pamięci pamięci. Trzeci tomik to po prostu perełka,

      Usuń
    6. Ja też dziękuję za poświęcenie i napisanie o zakończeniu, bo mnie też ciekawiło, jak nisko można upaść i... kurde, naprawdę nisko. Już myślałam, że "Platinum Pasta" to jest swoista perła polskich mang, ale "Kroniki" są znacznie gorsze, bo mają aż trzy tomy .__.

      Usuń
  2. Gdzie Ty to wszystko mieścisz ^^
    Oglądanie anime jest bardziej praktyczne dla miejsca na półkach - po prostu ich nie zajmuje ^^
    A bardziej serio, to zazdroszczę, ja się nie mogę zupełnie przekonać do kupowania mang w wydaniach książkowych chociaż anime bardzo lubię.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Właśnie w tym problem, że coraz mniej gdziekolwiek to mieszczę. XD
      To prawda, ale ja zawsze wolałam czytać niż oglądać. Jest naprawdę niewiele anime, przy których ostatnimi laty potrafiłam usiedzieć - większość porzucam po pierwszym odcinku. :/
      Nawet nie wiesz, ile pieniędzy jesteś do przodu (zazdroszczę). :D

      Usuń
  3. A mnie się "Void" bardzo podobał ;). Owszem, nie jest to ambitne dzieło, jest przewidywalne ale naprawdę miło spędziłam przy tej mandze czas i czytałam ją z dużym zaciekawieniem. Przy czym początkowe sceny erotyczne uważam za niepotrzebne. Zajęły tylko miejsce i były "sztuką dla sztuki".

    Też lubię "Herezję Miłości". Nie spodziewałam się po mandze wiele (mimo ciekawego opisu) i pozytywnie się rozczarowałam. Liczę na happy end. Śledzę też twittera autorki bo bardzo liczę na artbook :). Jej kreska bardzo mi się podoba!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mnie yaoi samo w sobie mało interesuje, bo przeważnie nie jestem w stanie na tyle polubić się z bohaterami, żeby w ogóle mnie oni interesowali. I to tyczy się w sumie wszystkich tytułów tego typu, nie wiem, zdecydowanie bardziej wolę shipować postacie, które lubię. Staram się malutkimi kroczkami wracać do yaoi, ale jak widać nie potrafię znaleźć żadnego tytułu, który by mnie zadowolił. XD
      Dokładnie! Też bym nie pogardziła artbookiem, bo jej ilustracje są naprawdę śliczne!

      Usuń
  4. A już się zaczęłam zastanawiać co u ciebie taka cisza ^^
    Byłam bardzo ciekawa Hrabi, skoro jest niezły to na pewno się skuszę, szczególnie przy tej kresce!
    Napiszesz recenzje Herezji jak będziesz już miała 3 TOM?
    Ech, a opis Voida serii dawał nadzieję na coś lepszego... Twoje porównanie jest genialne ^^
    Ciągle zastanawiam się nad Magi, tylko ta długość mnie odstrasza. Zaczęłam oglądać anime (ale zaczęłam od serii o Sindbadzie) i bardzo mi się podoba :)

    Mam teraz postanowienie że do kwietnia ograniczam zakupy (bo inaczej na Pyrkonie kompletnie zbankrutuję...) a przez twój stosik znowu przypomniałam sobie ile serii mam do nadrobienia!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ooo. <3
      (Rozleniwiłam się, przepraszam!)
      Hrabia jest naprawdę w porządku, chociaż raczej jako ciekawostka adaptacji mangowej książki. Ale w gruncie rzeczy jak najbardziej można polecić. ^^
      Postaram się, ale nie wiem, kiedy to będzie. :( Raz na jakiś czas zamawiam sobie jakieś większe paczki z Arosa, a teraz musiałabym ponadrabiać troszkę mangi innych wydawnictw, także pewnie sama sobie wyrobisz opinię o tym tytule szybciej, niż ja cokolwiek napiszę. Jeśli mi się uda kupić wcześniej, to jak najbardziej, ale obawiam się, że naprawdę nieprędko to nastąpi. :<
      Ech, szkoda gadać z tym Voidem. Schowałam go między jednotomówki i staram się go nie zauważać. ;>
      Bardzo miło wspominam anime Magi, szczególnie openingi. Ja na Twoim miejscu obejrzałabym sobie właśnie wszystko, co wyszło animowane, a potem ewentualnie zabierała się za mangę. Zaczęłam zbierać tę serię właściwie z zachcianki, także wielką fanką nie jestem, ale czyta się miło. Ale to prawda, ta długość... <'3
      Haha, przepraszam! Ja już jestem bankrutem, także chyba ciągnę za sobą wszystkich na dno. :D

      Usuń
  5. Styczeń? A co to? XD Ja przez sesję nie miałam zbytnio głowy do tego, by coś czytać, także było krucho pod tym względem. Natomiast zakupy szły świetnie! Szkoda, że portfel płacze... X"D
    Na dniach planuję zabrać się za "Sorę i Harę" i też zdziwiłam się, że jest błyszcząca obwoluta... Tak ogólnie trochę szkoda, że nie pasują te tomiki do siebie graficznie, ale w tym względzie to Japonia już dyktuje warunki.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja przez drugi sezon MP100 nie mam głowy, żeby robić cokolwiek w swoim życiu, także rozumiem to. :D
      Dokładnie! Ciekawi mnie, jak będzie z kolejnym tomem z tej serii w kwestii obwoluty. Skoro jest biała, to podejrzewam powrót do matu, ale chyba już niczego nie można być pewnym w tej kwestii. :>

      Usuń
  6. Ufff! Mi "Herezja miłości" też się bardzo podoba i już myślałam, że może wchodzę w taki wiek, kiedy nasze mamy czytały harlequiny, a my czytamy mangi z seksami z demonem XD Ale nie przeszkadza mi to. Wolę taki "hentai" z fabułą, nawet jeśli w zarysie wydaje się dość oczywista, niż te, które proponuje Yumegari i są... sztuką dla sztuki. Łagodnie ujmując ^^"

    O dziwo mając kosmiczne zaległości (i nieprzeczytanych "Absolwentów", damn me), "Sorę i Harę" już mam za sobą. I to była bardzo przyjemna lektura, jakkolwiek mimo swojej objętości historia wydaje się być opowiedziana dopiero w 3/4. A może to po prostu ja pragnę więcej, bo to było bardzo dobre rozszerzenie uniwersum. Nie to co teraz będzie przy okazji "Czwartego" i "Jealousy"... DX

    Ach! No i absolutnie na bieżąco wciągam "The Promised Neverland", a potem choruję dwa miesiące na ciekawość... Ale twardo nie zaglądam do skanów, bo mam jakąś dziwną radochę z takiego dawkowania sobie lektury. Inaczej zachłysnęłabym się zwrotami akcji :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Haha, dokładnie! Sama też nie wiem, co myśleć o mojej sympatii do tej mangi. XD
      Mnie erotyka w ogóle nie przeszkadza, jeśli właśnie ma jakiś wpływ na fabułę. Przestałam lubić mangi BL w gruncie rzeczy dlatego, że najczęściej wszystko sprowadza się do jednego. ;>
      "Wciąganie" The Promised Neverland brzmi już jak uzależnienie, rozumiem to. :D Ja praktycznie w ogóle nie czytam mang w postaci skanów, także nieszczególnie mnie do nich ciągnie, ale też zawsze niecierpliwie czekam na moment, w którym będę mogła sobie nadrobić kolejne tomiki tej serii. ^^

      Usuń
  7. "Sora i Hara" w sam raz na premierę kolejnej części. xD Cieszę się, że Cię nie zawiodła, a co do niematowości obwoluty, może to jakaś kwestia wierności oryginałowi? Mam tomiki po japońsku i w ich przypadku też tylko ten nie jest matowy.
    Hmmm, to teraz zaczynam być nieco ciekawa "Hrabi...". I "Herezji miłości" właściwie trochę też. "The Promised Neverland" na razie zaczęłam anime, ale tylko zaczęłam, więc nie mam jeszcze wyrobionej opinii.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Też mi się tak wydaje, chociaż troszkę nienaturalnie wyglądają te tomiki obok siebie. :<
      Hrabia i Herezja są jak najbardziej godne polecenia, szczególnie ten drugi tytuł. :D
      Jeśli o The Promised Neverland chodzi, to słyszałam, że anime jest trochę pocięte fabularnie. Sama nie oglądałam wersji animowanej, ale mangę jak najbardziej polecam!

      Usuń