środa, 20 marca 2019

"Wypaczona" - recenzja


Tytuł: Wypaczona
Autor: Haruto Ryo
Gatunek: horror, seinen, tragedia, nadnaturalne
Wydawnictwo: Waneko 
Data wydania: 2018 (październik)
Cena okładkowa: 29,99 zł
Ilość tomów: 2w1

Opis z tyłu tomu: 
Oto jedna z miejskich legend...
W środku nocy na śmietnikach pojawia się pewna tajemnicza dziewczyna w stroju lolity. Podobno jeśli przypadkiem odpowiesz na jej pytanie, bez wątpienia czeka cię groteskowa, "wynaturzona" śmierć. Pewien nieświadomy tego chłopak bezwiednie wplątuje się w zbliżającą się wielkimi krokami katastrofę.

Legendy miejskie to motyw bardzo często pojawiający się w japońskiej popkulturze. Daje on szerokie pole do popisu, jeżeli zostanie wykorzystany w dobry sposób - szczególnie, jeśli chodzi o horrory. Po mangę "Wypaczona" sięgnęłam z dwóch powodów - chciałam przekonać się, w jaki sposób autor podszedł do tematu miejskich legend: czy zdołał wykorzystać w pełni potencjał wybranej przez siebie historii, czy też stworzony przez niego komiks powielał znane nam już wszystkim schematy i nie wnosił niczego nowego. Oprócz tego, z uporem maniaka staram się znaleźć jakikolwiek japoński komiks, który naprawdę zdoła mnie przestraszyć. Czy "Wypaczonej" jednak udało się przyprawić mnie o szybsze bicie serca?


Kazuki to zwyczajny student, którego życie nieszczególnie wyróżnia się na tle innych osób. Pewnego dnia wynosząc śmieci zauważa on pewną niepokojącą postać - ubraną jak lolita kobietę, która zadaje mu dziwne pytanie: "Czy masz siostrzyczkę"? Zdezorientowany chłopak odpowiada twierdząco, po czym wraca do domu, nie bardzo chcąc mieć dalszy kontakt z przerażającą kobietą. Od tej pory jednak nie dane mu będzie zaznać spokoju...

Fabuła mangi oparta jest na legendzie o "potwornej lolicie" - kobiecie, która późną nocą pojawia się na śmietnikach, i zadaje podchwytliwe pytanie, na które nie ma dobrej odpowiedzi. Wejście z nią w jakąkolwiek interakcję sprawi, że od tej pory kobieta będzie starała się za wszelką cenę stać się siostrzyczką mężczyzny, którego zapytała wcześniej o posiadanie rodzeństwa. Od tej pory zamieni życie jego i jego bliskich w niekończący się koszmar. Początkowo nie brzmiało to dla mnie szczególnie przerażająco - ot, motyw z zadawaniem pytań jakich wiele. Zagłębiając się jednak w lekturę, najstraszniejszym chyba aspektem tej historii stał się dla mnie niczym niezawiniony tragizm głównego bohatera. Nie zrobił on nic konkretnego, aby ściągnąć na siebie gniew jakiejkolwiek nadnaturalnej istoty - po prostu znalazł się w złym miejscu w złym czasie. Nie zdając sobie sprawy ze związanego z tym niebezpieczeństwa, odpowiedział lolicie na jej pytanie, od tej pory stając się jej ofiarą.


Do "Wypaczonej" od początku byłam nastawiona sceptycznie. Komiksy są dla mnie czymś, co w moim słowniku wyklucza się ze słowem "straszne", także myślałam, że w tym przypadku będzie podobnie. Nie myliłam się wiele - manga ta nie jest tytułem, który sprawi, że nie będziecie spać po nocach, ale naprawdę pozytywnie mnie ona zaskoczyła. Kompletnie nie wiedziałam, czego się spodziewać, także scenki z pogranicza gore zrobiły na mnie tym większe wrażenie. Było kilka momentów, kiedy poczułam się naprawdę nieswojo - nie nazwałabym tego strachem, a raczej lekkim wewnętrznym niepokojem. Spowodowane to było głównie przez nie pozostawiające wiele wyobraźni kadry zawierające taką dawkę rzeczy, które nigdy nie powinny wydarzyć się z ludzkim ciałem, że czytając "Wypaczoną" czasami trochę obawiałam się, jaka ilustracja spotka mnie na następnej stronie,  i czy będę na nią gotowa. Z tym wiąże się też problem pewnego niezdecydowania autora - kiedy skończyłam lekturę, nie do końca byłam pewna, co o tym myśleć. Z jednej strony zaserwował on nam parę naprawdę nieprzyjemnych i krwawych kadrów, ale z drugiej za każdym razem, kiedy sytuacja miała szansę rozwinąć się w kierunku jeszcze bardziej szokującej, mangaka nie dopowiadał ciągu dalszego lub też nie ukazywał szczegółowo najmakabryczniejszych momentów. Niezdecydowanie autora, w którym kierunku podążyć, zauważyłam także w momencie, kiedy przez parę stron miałam okazję popodziwiać nagą pierś jednej z żeńskich bohaterek. Do tej pory nie wiem, dlaczego; przez chwilę pomyślałam, że za niedługo z wdziękami tej młodej panny stanie się coś naprawdę złego, ale nie, ot taki malutki, bezsensowny fanserwis. 

O ile nazwanie "Wypaczonej" mangą straszną mogłoby być przesadą, tak powiedzenie, że ma niepokojący klimat uważam za jak najbardziej trafne. Naprawdę byłam w stanie wczuć się w tę historię - nie miała ona w sobie niczego niesamowitego, bo fabuła była bardzo prosta i w gruncie rzeczy polegała na przemocy, ale mnie wcale to nie przeszkadzało. Gdybym już miała do czegoś porównać ten tytuł, to pierwsze na myśl przyszłoby mi "Gdy zapłaczą cykady"; jest niepokojąco i jest krwawo. Co prawda brakuje świetnej fabuły, ale dalej można się dobrze bawić. 


Kreska... jest. Istnieje. Nie jest to mój preferowany styl rysowania; przypomina starsze mangi i jest dosyć chaotyczny, ale nie można powiedzieć, że ilustracje są brzydkie. Krwawe sceny naprawdę potrafią zrobić wrażenie i wywołać niepokój, także najważniejsza funkcja została spełniona. Czasami anatomia kuleje i z częściami ciała bohaterów dzieje się coś dziwnego, ale w gruncie rzeczy nie przeszkadzało to aż tak bardzo, aby stać się jakąś poważniejszą wadą.

Manga wydana została w serii "Jednotomówek Waneko" w październiku ubiegłego roku. Jest to tom zbiorczy łączący w sobie ponad 400 stron, także jego grubość naprawdę potrafi zrobić wrażenie. Pod standardową, śliską obwolutą na okładce znajduje się czarno-biała ilustracja, która normalnie byłaby na obwolucie drugiego tomu. Nie jestem pewna, dlaczego wydawnictwo zdecydowało się na taki krok, ponieważ tego typu ilustracje znajdują się zwykle w środku tomiku, rozdzielając go na dwie części. Spowodowane to było być może tym, że wydawnictwo nie chciało wciskać do środka pojedynczej kolorowej strony, bo cały tomik utrzymany jest w czerni i bieli. 
Manga wydrukowana jest na dobrej jakości papierze, chociaż niestety nie ustrzegła się od białych fafiołków, zwanych także "łupieżem". Do niczego innego nie mam zastrzeżeń - tłumaczenie było w porządku, a wszystkie onomatopeje zostały zastąpione polskimi odpowiednikami.


Czy "Wypaczona" jest warta polecenia jako manga z gatunku horror? Myślę, że tak. Przeczytałam już sporo japońskich komiksów spod tego szyldu, i naprawdę niewiele z nich było w stanie zrobić na mnie większe wrażenie. Jeśli więc szukacie niezobowiązującej rozrywki przy lekturze czegoś krwawego i okraszonego niepokojącym klimatem, to sądzę, że jak najbardziej możecie dać szansę tej historii.


Co myślicie o tej mandze? ^^



Za egzemplarz recenzencki dziękuję wydawnictwu Waneko!

11 komentarzy:

  1. No ja jestem strachajło, więc pewnie ja nieprzespaną nockę będę miała XD Bd czytać w dzień, to może się ustrzegę. XDD

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Haha, chyba że tak. :D
      Ja w gruncie rzeczy też nie lubię się bać, a co za tym idzie oglądać horrorów, ale jeśli chodzi o komiksy, to zupełnie inna sprawa. ^^
      (Polecam "Wypaczoną" czytać właśnie w nocy! :>)

      Usuń
  2. Raczej unikam horrorów, nie oglądam takich filmów. Osobiście wolę fantastykę i SF :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Rozumiem, bo ja sama za filmowymi horrorami nie przepadam, a mangi już bardzo chętnie czytuję. :D

      Usuń
  3. Omijam straszne rzeczy szerokim łukiem ;<
    Z tego, co wyczytałam jednak z Twojej recenzji wynika, że tytuł tej mangi bardzo dobrze pasuje do jej treści ^^

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Haha, rozumiem!
      Mam tak samo, tyle że z filmami. Komiksy i książki już lubię. :>

      Usuń
  4. Mnie się "Wypaczona" bardzo podobała. Owszem, komiks to medium, którym bardzo ciężko wystraszyć czytelnika. Zdaję sobie z tego sprawę i nie tego szukam w komiksowych "straszakach". A szukam ciekawych pomysłów i rozrywki. "Wypaczona" obie te rzeczy zapewnia i jest przy tym bardzo "filmowa". Czyta się ją jakby oglądało się film i pomimo, że tomik jest całkiem gruby, w ogóle nie zauważa się tej objętości ;).

    Jedyne co mi przeszkadzało to przesada przy brutalnych scenach, przez co niektóre zamiast szokujące, stały się groteskowe i wręcz śmieszne. No i niekonsekwencja autora przy tworzeniu postaci Lolity (SPOILER: nie mógł się zdecydować, czy zrobić z niej człowieka, czy ducha/demona).

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To prawda, niektóre kadry i motywy były naprawdę filmowe. Jak tak teraz o tym myślę, to wydawały się bardzo amerykańskie. :D
      Mnie właśnie irytowało lekko to, że autor niby pokazywał brutalne sceny, ale wycofywał się w najmocniejszych momentach. Albo w jedną, albo w drugą stronę, nie lubię takiego niezbyt udanego balansowania pomiędzy.
      (Dlatego między innymi zawsze mam problem z ecchi, bo twórcy niby chcą coś pokazać, ale z drugiej strony tak naprawdę wdzięki bohaterek nieszczególnie widać. Już pomijając to, że najczęściej jest to robione w mało smaczny sposób. :P)

      Usuń
  5. Komiksy są specyficzną formą jeśli chodzi o horror dlatego szukam w nich głównie klimatu a nie strasznych scen. Zainteresowałaś mnie "Wypaczoną", miejskie legendy mogą być ciekawe a porównanie do Cykad dodatkowo zachęca ;)
    Choć w sumie ostatnio mam bardzo słabe nerwy na horrory, więc może lepiej odłożę zakup na trochę później...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mnie sam klimat również zadowala, chociaż mam nadzieję, że kiedyś nadejdzie dzień, kiedy przestraszę się komiksowego horroru. :D
      Polecam przy okazji "wypełniania dziur" w koszyku wpakować ten tomik do swojego zamówienia. Nie jest to zobowiązująca lektura, ale naprawdę przyjemnie się czyta. ^^

      Usuń