środa, 10 lipca 2019

Czerwcowe łupy - 2019

Ostatnio przyjrzałam się postom na moim blogu i okazało się, że ostatnie podsumowanie dotyczyło... stycznia. Aż ciężko mi uwierzyć, że przez pół roku nie kupiłam żadnych mang – i wiecie co? Trochę trudno było po tak długim czasie znowu się w to wdrożyć, ale oto jestem z moim skromnym, składającym się z dziewięciu mang stosikiem czerwcowym!


Zacznijmy może od tytułów spod szyldu BL – na pierwszy ogień idzie "O.B." i tutaj od razu muszę się Wam przyznać, że znowu mam problem z tą serią. "Koledzy z klasy" byli w porządku, ale mnie nie porwali, z kolei "Absolwentów" wspominam bardzo dobrze i była to dla mnie lektura chyba najprzyjemniejsza ze wszystkich czterech wydanych do tej pory tomów. Jeśli chodzi o "O.B.", to... szału nie ma. Tom ten wydał mi się najbardziej chaotycznym ze wszystkich – było zbyt dużo skakania po wszystkich parach, a zbyt mało skupienia się na jakiejś konkretnej. Były słodkie momenty i ogólnie rzecz biorąc, całość czytało się przyjemnie, ale podczas lektury nie opuszczała mnie całkowita obojętność względem bohaterów. Mimo że podoba mi się sam sposób przedstawiania emocji przez autorkę, tak kompletnie nie potrafi przekonać mnie ona do swoich bohaterów, bo oprócz tego, że darzę ich obojętną sympatią, kompletnie nie potrafię wczuć się w ich historie.
Z chęcią zainwestowałabym w mangi niebędące Boys Love, gdyby takie pojawiły się na naszym rynku – estetyka rysunku Asumiko Nakamury strasznie do mnie przemawia.

Dalej mamy "Kawaii Scotland Light Novel", do której również mam mieszane uczucia. Mój problem zarówno z wersją komiksową jak i powieściową jest taki, że ta historia zawsze w jakiś sposób zdoła pójść nie w takim kierunku, w jakim ja bym chciała. Pewnie brzmi to egoistycznie, ale po prostu za każdym razem spodziewałam się po danym tomiku czegoś innego i dostałam coś, co nie pasowało mi do mojej wizji, ale w sposób, który mi się koniec końców nie spodobał. Do wersji powieściowej jestem jeszcze mniej przekonana niż do komiksu – niestety kompletnie nie przekonuje mnie styl pisania autorów. Jest on "uśmieszniony" czasami aż za bardzo, a niektóre zdania wybijają z rytmu czytania i są... dziwne? I pewnie miały być dziwne w sposób zamierzony, ale dla mnie wyglądało to bardziej, jakby jakoś uniknęły one korekty. Już po paru początkowych stronach czułam się, jakbym czytała komiks, tylko bez obrazków – i to nie w pozytywnym sensie. Książka a komiks to dwie zupełnie różne formy literackie, więc sposób przedstawiania historii również musi się różnić. W wersji light novelkowej "Kawaii Scotland" zabrakło tego, co najbardziej podobało mi się w tym tytule w wersji komiksowej – tego niewymuszonego humoru wynikającego zarówno z absurdalnej fabuły, jak i samej formy dzieła.
Po lekturze pierwszego tomu nie jestem jeszcze zdecydowana, czy wersję powieściową będę zbierać dalej – może, w końcu zanim wyjdzie kolejny tom, minie duuużo czasu. Ogólnie rzecz biorąc, z dużo większą niecierpliwością czekam na komiks, który zdecydowanie bardziej przypadł mi do gustu.


Ostatnie dwa tomiki podstawowej serii "Gdy zapłaczą cykady"! Nie oznacza to oczywiście mojego końca z tą serią w ogóle, bo z miłą chęcią zainwestuję w każdą serię poboczną, jaką Waneko jeszcze zdecyduje się wydać. Jestem od samego początku zbierania "Cykad" tak zadowolona z tej serii, że dopiero teraz zdałam sobie sprawę, że nie odczułam wcale faktu uzbierania bądź co bądź trzydziestotomowej serii (polskie wydanie mieści się w 15, ale dalej... jeśli ktoś ma już całość na półce, to wie, o czym mówię), a już w ogóle nie było to bolesne dla mojego portfela. Jak długo żyję, tak chyba nie przestanę zachwalać tego tytułu, ale to chyba już dla Was żadne zaskoczenie? :>


Ósmy tom "The Promised Neverland" również trzyma poziom i trochę żałuję, że pewnie jeszcze poczekam, zanim dorwę w łapki kontynuację. Musiałabym kiedyś przyjrzeć się dokładniej pierwszym tomom i tym najnowszym, bo za każdym razem wydaje mi się, że dostrzegam w czarno-białych rysunkach spadek jakości i coraz częściej nasi bohaterowie mają jakieś dziwne, rybie twarze, zupełnie, jakby manga tworzona była w coraz większym pośpiechu. Może ktoś z Was też odniósł takie wrażenie?

Dalej mamy ostatni tom "Herezji miłości", który... wcale nie jest ostatnim tomem, jak wcześniej myślałam. W posłowiu autorka wyjaśniła, że będzie pracowała nad kontynuacją przygód Yoshino i Beliala, bo wydane u nas do tej pory trzy tomy to część pierwsza całej historii. Mam w takim razie nadzieję, że doczekamy się od Waneko wydania pozostałych tomów, kiedy tylko się ukażą.
Ogólnie rzecz biorąc, z "zakończenia" jestem zadowolona, chociaż mogłoby być mniej słodkie. Spodziewałam się czegoś bardziej problematycznego, szczególnie po końcówce drugiego tomu. Ciekawi mnie, w jakim kierunku może jeszcze rozwinąć się relacja naszych bohaterów, także czekam na jakiekolwiek wieści o kolejnych tomach.
Poza tym, w tym tomiku znajduje się jeden z najlepszych żartów, będący swoistym puszczeniem oczka do czytelnika, jaki ostatnio miałam okazję znaleźć w mandze. Przysięgam, że z dobrą minutę śmiałam się z tego, że "w piekle każda niedziela jest handlowa". :D



Ech, co mogłabym powiedzieć o "My hero Academia" oprócz tego, że... nie przeczytałam tych trzech tomów? Nie patrzcie tak na mnie, na Arosie zabrakło ósmego, kiedy składałam zamówienie. Szybciutko go dokupię przy najbliższej okazji i wtedy na pewno opiszę Wam moje wrażenia, ale nie sądzę, żeby różniły się one bardzo od wcześniejszych – "Boku no hero Academia" to seria, którą bardzo dobrze się czyta, ale nie widzę większej potrzeby, żeby dużo o niej pisać. Najlepiej po prostu samemu się za nią zabrać.

Na czerwiec to by było już na tyle, jeśli chodzi o tomiki, które doszły do mojej kolekcji! Jeśli chodzi o inne sprawy okołomangowe, to trochę się działo, bo zmuszona brakiem miejsca na półkach, całkowicie je przemeblowałam i od tej pory układam mangi "na leżąco", czego kiedyś byłam przeciwniczką. I o ile estetycznie wygląda to może mniej atrakcyjnie, tak nie miałam pojęcia, że na moich półkach może być jeszcze tyle miejsca! Obawiam się tylko, że nie pożyją one długo, bo już ledwo utrzymują te tomiki, ale żywię optymistyczną nadzieję, że może jednak nie połamią się pod ich ciężarem. ;>
Kiedyś zrobię aktualizację całej mojej mangowej kolekcji, więc na pewno będziecie mogli zobaczyć, jak teraz wszystko się prezentuje.

Jak tam u Was w czerwcu? ^^

11 komentarzy:

  1. Mam komiks Kawaii Scotland i bardzo, bardzo go lubię ^^
    Ale do zakupu novelki nie mogłam się jakoś zmusić, chyba miałam obawy, że humor autorek i absurdalność świata nie da się przełożyć na czysto literacką formę i wygląda na to, że były to słuszne obawy. Z tym, że z tego co się orientuję autorki miały przygody z redakcją i musiały zmieniać osoby, z którymi pracowały.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Skusiłam się na novelkę głównie dlatego, że wyszła od wydawnictwa Waneko, więc byłam ciekawa, jak to teraz będzie wyglądać.
      Hmm... mnie mignęło gdzieś w Internecie, że po zmianie wydawnictwa na Waneko mają większą swobodę i są z tego chyba bardziej zadowolone, także być może była to zmiana na plus. Zobaczymy w przyszłości, jak im wyjdą kolejne rzeczy z tego uniwersum. :D

      Usuń
    2. To chyba na pewno była zmiana na plus, Waneko dużo lepiej promuje swoje mangi/novelki niż ich poprzednie wydawnictwo.
      Mam nadzieję, że drugi tom mangi wyjdzie za niedługo ^^

      Usuń
    3. Ciekawi mnie, jak wyglądają liczby związane ze sprzedażą komiksu i LNki, bo faktycznie, o novelce dzięki Waneko słyszało się wszędzie, a komiks nie miał prawie żadnej akcji promocyjnej. No i co teraz się stanie z komiksem – czy przejmie go Waneko, czy też nie. ^^

      Usuń
    4. Myślę, że przejmie i komiks, i kolejne tomy LN ;)

      Usuń
  2. Wieki mnie tu nie było, za co przepraszam! m(_ _)m
    Ja niestety tyle nakupiłam przez te pół roku, że się pogubiłam, przez co postu ze Stosikiem u mnie nie będzie. :/ Przynajmniej na razie.
    Ale odnosząc się do tego co kupiłaś, to:
    - o "O.B." jeszcze nie mogę nic powiedzieć, bo nie czytałam.
    - "Kawaii Scotland" lubię, ale w wersji mangowej. LN - chyba wiesz jaki mam do nich stosunek. XD
    - "Cykady" niestety coś na samym początku nie siadło. :/ Ale może za Twoimi namowami dam drugą szansę. ^^
    - "the Promised Neverland" - przepadłam. Właśnie mam zamiar jutro przeczytać 9 tomik i w kolejnej pace zamówić 10. A co do kreski, to jakoś nie zwróciłam na to uwagi. Będę musiała sie temu kiedyś przyjrzeć, jak będę miała całość pod ręką.
    - "Herezja miłości" - będę pisać reckę. ;)
    - BnHA muszę grubo nadrobić, bo zatrzymałam się gdzieś na 3 tomie. Chyba... X"D
    A czerwiec ogółem przeleciał mi pod znakiem Historii Chin/Japonii/Korei i innych przedmiotów, które miałam do zdania w sesji, tak więc z mangami było w tym miesiącu słabo. Ale za to nadrabiam teraz. :D (w lipcu już przeczytałam około 15 tomików ^^").

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mnie samej tu wieki nie było, za co przepraszasz! XD
      Ja sobie zawsze zapisuję w moim stosikowo-recenzenckim zeszycie, co kupiłam w danym miesiącu, albo po prostu zostawiam paragony. Ale że moje łupy nie są tak obfite jak u Ciebie, to w pełni rozumiem to zagubienie, haha!
      Oglądałaś anime "Cykad"? Jeśli nie jesteś przekonana do mangi, to może spróbuj najpierw dać mu szansę. O ile mangę polecam całym serduszkiem, tak szkoda jednak wydawać pieniądze na coś, co nie do końca nas przekonuje. ^^
      Bnha to taka seria do czytania z przymrużeniem oka jeśli oglądało się anime. Mało różnic. :D
      O, ale po natłoku notek na Twoim blogu wnioskuję, że wszystko zdane? Gratulacje! Już do Ciebie lecę, bo przeczytałam, ale jeszcze nie skomentowałam Twoich najnowszych notek. :>

      Usuń
  3. Łał, pół roku bez kupowania mang :O, nie dałabym rady
    Zastanawiałam się nad zakupem Kawaii Scotland, po tym co napisałaś zdecyduję się prędzej na wersję komiksową.
    O nie, Cykady. Masz już ostatnie tomy a ja nadal utknelam na 4. Nie wiem czemu, bo bardzo mi się ta seria podoba, coś ciągle nie mogę uwzględnić jej w zakupach...
    Herezje mam nadal dopiero w planach, trochę nie podoba mi się że seria nie jest jednak zakończona (świetne to puszczenie oka do czytelnika ;) )
    Też nie lubię układając mang na lezaco ale zostałam do tego zmuszona już dawno temu. Chociaż może niedługo to się zmieni bo mam w planoch nowe półki! :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Haha, szybko zleciało. :D
      Wersję komiksową bardzo polecam, chociaż teraz interesuje mnie, jak będzie to wyglądało z wydawaniem. Pierwszy tomik jest spod szyldu wydawnictwa Gindie, a jeśli kolejne będą z logo Waneko na grzbiecie, to mój zmysł estetyczny chyba trochę na tym ucierpi. XD Upoluj sobie to Kawaii Scotland jak najszybciej, bo w sumie nie wiadomo, jak wygląda sytuacja z nakładem.
      Cykady są u mnie zawsze jednym z priorytetów, także to pewnie dlatego udało mi się je uzbierać na bieżąco. ^^
      Też się zdziwiłam tą Herezją! Ale cóż, zakończenie było takie, że w gruncie rzeczy można je traktować jako koniec historii...
      Ja tak zaciekle się broniłam przed takim układaniem mang, haha! Nawet już miejsca na nowe półki nie mam! XD
      Ale super, że Ty będziesz miała, może kiedyś pochwalisz się jakąś notką z całą Twoją kolekcją? (chyba jeszcze takiej nie było? chyba, że coś pominęłam, to przepraszam :>)

      Usuń
    2. A jest już pewne że wersja komiksowa zmienia wydawnictwo? W sumie kompletnie nie pomyślałam o tym kończącym się nakładzie, będę musiała się jednak zdecydować szybciej niż planowałam
      Spokojnie, nic nie pominęłaś ;) Pomyślę o takim wpisie jak wszystko ułożę na nowych półeczkach (są już prawie zrobione :D)

      Usuń
    3. Och, jak tak teraz o tym myślę, to faktycznie chyba nie było o tym mowy! Wydawało mi się, że skoro przejmują nowelkę, to komiks też będą chcieli, ale teraz to już sama nie wiem. ^^
      Super, to czekam z niecierpliwością! <3

      Usuń